Zagraniczne przepisy, które mogą zaskoczyć
W wakacje wielu zmotoryzowanych wyjeżdża poza granice Polski. Nawet jeśli za cel obraliśmy jeden z krajów Unii Europejskiej, niektóre przepisy mogą być zaskakujące, a ich złamanie - nawet nieświadome - może skutkować nałożeniem wysokiego mandatu.
30.07.2017 | aktual.: 30.03.2023 11:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wysokie kary za kamery
Używanie rejestratorów jazdy jest krzykiem mody ostatnich lat. Łatwo się o tym przekonać, przeglądając zasoby któregokolwiek z internetowych serwisów służących do prezentowania treści wideo. Zwykle kierowcy decydują się na zakup kamerek, by zapewnić sobie dowody w razie udziały w kolizji czy bezpodstawnego oskarżenia przez policję o wykroczenie.
Kiedy używamy rejestratora, nie możemy jednak uniknąć nagrywania osób postronnych. Jak się okazuje, w niektórych krajach Europy z tego właśnie powodu rejestratory są zakazane.
Za korzystanie z urządzeń rejestrujących najpoważniejsze kary grożą w Austrii. Tam kamera w samochodzie jest traktowana jak monitoring, a na ten trzeba mieć zgodę. Jeśli kierowca zostanie przyłapany na korzystaniu z kamery na drodze publicznej, grozi mu do 10 tys. euro mandatu (ok. 42,5 tys. zł).
W Niemczech konkretnych uregulowań nie ma, ale kamery monitoringu powinny być oznakowane i jeśli nagranie będzie wykorzystane do celów innych niż prywatne, na ich autorów i osoby publikujące takie nagrania może być nałożona kara nawet do 300 tys. euro.
Na Węgrzech prawo wymaga, żeby prywatne nagrania z takich kamer były kasowane po pięciu dniach, a jeśli mają być publikowane bez zgody widocznych na nich osób, to ich twarze czy numery rejestracyjne aut nie mogą być rozpoznawalne.
W Szwajcarii kamer samochodowych nie wolno używać, gdyż przepisy zabraniają umieszczania czegokolwiek na szybie auta w polu widzenia kierowcy. Kara finansowa to ponad 3 tys. zł.
Natomiast w Luksemburgu używanie kamerek samochodowych jest oficjalnie zabronione. Przepisy dopuszczają możliwość posiadania rejestratorów, ale za ich używanie na drogach publicznych może grozić grzywna, a w razie publikacji nielegalnych materiałów, nawet więzienie.
Radio CB
Turyści, którzy jadą za granicę grupą, kilkoma samochodami, często chcą porozumiewać się podczas jazdy za pomocą radia CB. Niestety w niektórych krajach może za to grozić mandat. Korzystanie z radia CB jest nielegalne w Austrii, Irlandii Północnej i Rumunii. Z kolei w Bułgarii, Chorwacji, Hiszpanii, Macedonii, Serbii, Słowenii, Szwajcarii, Szwecji i Turcji wymagane jest specjalne zezwolenie.
Jeszcze ostrzejsze przepisy dotyczą antyradarów. W Austrii, Belgii, Francji, Luksemburgu, Szwajcarii i Szwecji nie wolno nawet przewozić takich urządzeń. Kary za złamanie tego przepisu są bardzo wysokie, a w wyjątkowych sytuacjach grozi za to więzienie.
Sygnalizacja za granicą
Choć wydaje się, że sygnalizacja to na tyle podstawowy element infrastruktury drogowej, że w każdym kraju musi działać tak samo, okazuje się, że jest inaczej. W Czechach równocześnie migające światła czerwone i żółte oznaczają, że należy przygotować się do ruszenia.
W Hiszpanii migająca pomarańczowa strzałka przy ciągłym świetle czerwonym oznacza możliwość warunkowego skrętu. W Hiszpanii napotkać można również sygnalizator, w którym zielone światło zostało zastąpione przez pomarańczowe. Migające pomarańczowe światło oznacza, że nie trzeba ustępować pieszym, ale występuje kolizja z innymi pojazdami. Czerwony sygnał "X" nad pasem oznacza, że nie wolno się nim poruszać.
W Irlandii żółte migające światło oznacza, że można kontynuować jazdę, ale tylko wtedy, gdy jest to bezpieczne. Należy ustąpić pierwszeństwa innym pojazdom. Takie samo znaczenie ma migająca żółta strzałka, ale wskazuje kierunek dozwolonego ruchu.
Mandat za brak okularów
W Andorze obowiązkowym wyposażeniem samochodu są dwa trójkąty ostrzegawcze. Co prawda na podstawie Konwencji wiedeńskiej za granicą wystarcza to wyposażenie, które jest obowiązkowe w kraju rejestracji auta, ale w razie wypadku lub awarii przepisy Andory nakazują, by oznaczyć trójkątem samochód z przodu i z tyłu. W takim wypadku tłumaczenie się brakiem jednego trójkąta ostrzegawczego na nic się nie zda. Taki sam przepis obowiązuje w Hiszpanii.
Co ciekawe, w Hiszpanii i Andorze kierowcy, którzy w prawie jazdy mają zaznaczony wymóg prowadzenia w okularach, muszą mieć zapasową ich parę. Oczywiście poza tymi, których aktualnie się używa. W Andorze przeciwwagą dla tego nadmiaru ostrożności jest brak nakazu jazdy w zapiętych pasach bezpieczeństwa dla pasażerów kanapy.
Korytarz życia
W Niemczech status prawa zyskał praktykowany tam od lat zwyczaj tworzenia dodatkowego pasa dla służb ratowniczych. Gdy ruch na autostradzie się zatrzymuje, kierowcy jadący prawym pasem zbliżają się do jego prawej krawędzi, a ci, którzy poruszają się lewym, zjeżdżają do lewej krawędzi swojego pasa. W ten sposób pomiędzy rzędami aut tworzy się dodatkowy tunel, który - obok pasa awaryjnego - może służyć na przykład karetkom.
Tworzenie takiego korytarza jest praktykowane - niezależnie od tego, czy jest wymuszone prawem, czy też po prostu należy do etykiety zmotoryzowanych - właściwie w każdym kraju Europy Zachodniej.