Zachowaj odległość, a może nie dojdzie do wypadku!
W wakacje wysokie temperatury źle wpływają na koncentracje kierowców. Przez to ich reakcja jest opóźniona i ograniczona. Niezachowanie odległości od poprzedzającego pojazdu, zwłaszcza na autostradzie, może skończyć się kolizją, a jej konsekwencje mogą być śmiertelne.
29.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Według policyjnych danych 87 proc. wypadków w kraju jest spowodowanych z winy kierowców. Co więcej, do wielu zdarzeń mogłoby nie dojść, gdyby kierujący pojazdami byli bardziej roztropni i mieli więcej doświadczenia. Przeraża fakt, że wielu użytkowników dróg nie korzystało z autostrad, przez co nie wie, jak się na nich zachować.
Do najczęstszych przyczyn wypadków na autostradach zalicza się: niedostosowanie prędkości do warunków na drodze, niezachowanie należytej odległości między pojazdami, zmęczenie lub zaśnięcie oraz nieprawidłowa zmiana pasa ruchu. Niestety kierowcy nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństw płynących choćby z zachowania zbyt małej odległości pomiędzy autami.
– Kierujący pojazdem jest obowiązany utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu. Ten bezpieczny odstęp na drogach szybkiego ruchu można wyliczyć m.in. dzieląc prędkość, z którą porusza się pojazd, na pół. Zatem, jeśli auto porusza się z prędkością 120 km/h, to bezpieczny odstęp wynosi 60 metrów. W obliczaniu odległości pomocne są słupki pikietażowe, które są rozmieszczone wzdłuż dróg co 100 metrów – komentuje Mikołaj Krupiński, Rzecznik prasowy Instytutu Transportu Samochodowego.
Dlaczego odległość jest taka ważna?
Odległość pomiędzy pojazdami to kwestia, która od zawsze jest problematyczna. Wielu kierowców nie jest w stanie poprawnie jej ocenić, jadąc np. na autostradzie czy drodze szybkiego ruchu.
W kodeksie drogowym zostało zapisane, że kierujący pojazdem jest obowiązany utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu. Jednak nie jest konkretnie podane, ile powinna wynosić ta bezpieczna odległość. Jedyne co jest to fakt, że podczas jazdy w tunelach o długości przekraczającej 500 m, poza obszarem zabudowanym, kierujący pojazdem jest obowiązany utrzymać odstęp od poprzedzającego go pojazdu nie mniejszy niż 50 lub 80 metrów – w zależności od samochodu jakim się porusza.
W kodeksie jest też zapisane, że kierujący pojazdami o długości powyżej siedmiu metrów, w trakcie poruszania się poza obszarem zabudowanym, na jezdniach dwukierunkowych o dwóch pasach ruchu, utrzymywali taki odstęp, aby wyprzedzające pojazdy mogły bezpiecznie wjechać w przestrzeń między nimi.
Technologia pomoże
Pojawia się jednak pytanie jak tak naprawdę sprawdzić jaka jest odległość pomiędzy poprzedzającym autem. W niektórych nowych pojazdach zaczynają być stosowane "mierniki" odległości. Pokazują one dokładniej, ile sekund mamy do poprzedzającego auta. Takim rozwiązaniem może pochwalić się m.in. Renault lub Opel. Poza wskazaniem, ile pozostało sekund do poprzedzającego samochodu, są też komunikaty świetlne, które w łatwy sposób pokazują, czy odległość jest odpowiednia, należy ją poprawić, czy jest już niebezpieczna. Jest to ciekawe rozwiązanie, które z pewnością daje realny wymiar postawy kierowcy i utrzymywanej odległości pomiędzy pojazdami.
Nie każdy jednak posiada nowy samochód. Wiele osób chciałoby być świadom swoich błędów i się poprawiać. Dlatego też z pomocą przychodzą urządzenia zewnętrzne. Jednym z takich przykładów jest Mobileye.
Jest to jeden z wiodących dostawców systemów asystujących. Trzeba być świadomym, że takie układy nie wykonają ciężkiej pracy za nas. One po prostu nas ostrzegą – a nie tak jak w nowych pojazdach, gdzie również będą działać za nas (w niektórych przypadkach). Mimo to, robią to z należytą starannością.
Ostrzeżenia dotyczą m.in. pieszych, linii pasa ruchu, odległości od poprzedzających aut czy prędkości – oczywiście ich liczba jest zależna od wybranej opcji. Warto też nadmienić, że ostrzeganie przed kolizją z przodu występuje z wyprzedzeniem sięgającym 2,7 sekundy. To wartość, która teoretycznie powinna pozwolić na rozpoczęcie skutecznego hamowania awaryjnego.
W tym miejscu warto też przytoczyć przykład. Otóż, jeżeli dwa samochody jadą w tym samym kierunku i poruszają się z prędkością 70 km/h, a między nimi jest odległość 40 metrów, to ich odstęp w przeliczeniu na czas wynosi 2 sekundy. Jeżeli pierwszy gwałtownie zahamuje, to drugi po sekundzie rozpocznie manewr awaryjnego hamowania – sekunda to przyjęty średni czas reakcji kierowców. W tej sekundzie auto pokona ok. 20 metrów. Czyli w drugiej sekundzie, kiedy już będzie wykonywane hamowanie, możliwe będzie wyhamowanie, ponieważ pozostało 20 metrów.
Drugim przykładem jest taka sama sytuacja, ale prędkość jazdy to 140 km/h. Warto zwrócić jednak uwagę na jeden drobny szczegół. Otóż jak przeliczymy odległość między autami (40 metrów) na czas, to okaże się, że ta odległość z dwóch sekund zmniejszyła się do jednej sekundy. Tym samym w przypadku hamowania awaryjnego dojdzie do kolizji. Należy pamiętać, że prędkość hamującego samochodu nie maleje liniowo, najwięcej prędkości auto wytraca na ostatnich metrach.
Tym samym warto pamiętać, iż bezpieczeństwo jest najmniejsze, a tym samym zachowanie odpowiedniej odległości pomiędzy autami. Jeżeli nie posiada się nowego auta, zawsze można skorzystać z zewnętrznych urządzeń, które będą wspomagać bezpieczną jazdę. Choć te urządzenia nie należą do najtańszych, to z pewnością wydatek ten się opłaca. Nie ma nic ważniejszego niż bezpieczeństwo i świadomość jak ją zachować.