Auta pijanych trafiają do "godnych zaufania". Wiemy, kto to

Od marca 2024 r. przyłapany przez policję kierowca, mający we krwi ponad 1,5 prom. alkoholu, traci samochód, który prowadził. Jak taki przepadek wygląda w praktyce? To zależy gdzie. W niektórych miastach trzeba jeszcze dopłacić, w innych auto na kilka miesięcy może trafić do członka rodziny kierowcy, a nawet do niego samego.

Kontrola trzeźwości - zdjęcie ilustracyjne
Kontrola trzeźwości - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Policja
Tomasz Budzik

13.01.2025 | aktual.: 13.01.2025 15:49

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Przepisy są twarde

Chaos – tak jednym słowem można określić historię przepisów o obowiązkowym przepadku pojazdu prowadzonego przez mocno pijanego kierowcę. Przepisy te zostały stworzone w 2023 r. jeszcze przez rząd PiS-u, ale vacatio legis przesunięto na marzec 2024 r. (czyżby z obawy o wyniki wyborów parlamentarnych?). W styczniu 2024 r. spytaliśmy Ministerstwo Sprawiedliwości, czy nowy rząd wprowadzi przepis. Otrzymaliśmy odpowiedź twierdzącą.

Przepisy o obligatoryjnym przepadku pojazdów weszły w życie 14 marca 2024 r., ale już tego samego dnia minister sprawiedliwości twierdził, że niebawem zostaną zmienione. Nie przewidują bowiem obecnie możliwości odstąpienia od kary, co stawia pod znakiem zapytania sens orzekania w tej sprawie przez sąd.

W kwietniu 2024 r. Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało projekt przepisów znoszących obligatoryjność przepadku samochodu. Nigdy nie weszły one w życie, bo w lipcu 2024 r. Donald Tusk podczas posiedzenia rządu odrzucił to złagodzenie. "Moim zdaniem im ostrzej, tym lepiej" – powiedział wówczas premier na konferencji prasowej. W listopadzie 2024 r. Ministerstwo Sprawiedliwości, MSWiA oraz Ministerstwo Infrastruktury przedstawiły zaś założenia przepisów rozszerzających katalog przypadków, w których może dojść do przepadku samochodu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tak więc prawo, które przewiduje obowiązkowy przepadek samochodu prowadzonego przez osobę mającą w organizmie powyżej 1,5 prom. alkoholu, obowiązuje i na razie nic nie wskazuje, by miało się to zmienić. A jak przepisy są egzekwowane? Jak się okazuje, to kwestia równie zawiła, jak historia ich powstania.

Lawina dopiero idzie

O to, jakie są efekty obowiązywania przepisów o przepadku pojazdów, zapytaliśmy Ministerstwo Sprawiedliwości. Resort mógł przytoczyć tylko dane za pierwsze półrocze 2024 r. W tym czasie orzeczono przepadek 61 pojazdów. Liczba ta niewiele nam jednak mówi, bo czas, który upływa od przyłapania kierowcy do zapadnięcia prawomocnego wyroku, należy liczyć w miesiącach, a nie - w dniach czy tygodniach. Niestety, resort sprawiedliwości nie ma informacji, jak długo trwają sprawy dotyczące przepadku pojazdów i co w tym czasie się z nimi dzieje. Zapytaliśmy więc o to sądy.

"Średni czas od zatrzymania kierowcy do zapadnięcia prawomocnego rozstrzygnięcia wynosi 4,5 miesiąca" – odpowiada prezes Sądu Rejonowego Lublin-Zachód Mariusz Włodek. Tu jednak wiele zależy nie tylko od sprawności policji, prokuratury i sądu, ale też od samego oskarżonego. "W przypadkach odwołania się strony dodatkowo: - postępowanie międzyinstancyjne – ok. 2 miesiące, - postępowanie odwoławcze – ok. 3 - 4 miesiące" – stwierdził Mariusz Włodek.

Odwołanie się skazanego w pierwszej instancji może więc przedłużyć postępowanie o 5-6 miesięcy. Tak naprawdę więc sprawy dotyczące pijanych kierowców przyłapanych w 2024 r. dopiero będą spływać, a związane z nimi wyroki mogą zapadać jeszcze przez kilka miesięcy. Potwierdzają to uzyskane przez redakcję autokult.pl dane.

W Sądzie Rejonowym w Bytomiu zapadło 9 prawomocnych wyroków w sprawach związanych z przepadkiem samochodu. Czynnych jest jednak aż 46 spraw tego rodzaju. W Sądzie Rejonowym Katowice-Wschód zapadły 4 wyroki, ale 11 spraw jest w toku. W Chorzowie zapadły dwa wyroki (w tym jeden nieprawomocny), a w toku jest 7 spraw. A co w tym czasie dzieje się z samochodami pijanych kierowców? Tu wiele zależy od miasta, o którym mowa.

Auto odbierane jest każdemu kierowcy, mającemu powyżej 1,5 prom. Do niektórych jednak jeszcze wracają
Auto odbierane jest każdemu kierowcy, mającemu powyżej 1,5 prom. Do niektórych jednak jeszcze wracają© Materiały prasowe | Policja

Auto na parking…

Zgodnie z przepisami policja i prokuratura mają zabezpieczyć pojazd do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy przez sąd. Prawo, a ściślej art. 228 par. 1 Kodeksu postępowania karnego, nie wskazuje jednego sposobu zabezpieczenia mienia, które podlegać ma przepadkowi. Praktyka jest więc zależna od tego, jaki tryb postępowania przyjął się w danym miejscu. W przypadku samochodów najbardziej oczywistym rozwiązaniem wydaje się odholowanie samochodu na parking, jak dzieje się to w przypadku konieczności usunięcia z drogi niewłaściwie zaparkowanego pojazdu. Rzeczywiście, w części miast tak właśnie się postępuje, a pijany kierowca po zapadnięciu wyroku musi zapłacić za parking.

"Ostatnio rozstrzygałem w takiej sprawie, gdzie Sąd Rejonowy orzekł przepadek samochodu transportowego (do 3,5 t), który był prowadzony przez kierowcę znajdującego się w znacznym stanie nietrzeźwości. Kara została mu wymierzona w wymiarze 8 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na 2 lata okresu próby, 4 lata zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym, 6000 zł świadczenia pieniężnego oraz przepadek samochodu. Koszt jego przechowania na parkingu przez kilka miesięcy wyniósł prawie 3800 zł. Kosztami tego przechowywania, jak też wszelkimi pozostałymi powstałymi w sprawie, obciążony został oskarżony" – napisał w odpowiedzi na pytanie autokult.pl sędzia Michał Tomala z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Odholowanie auta pijanego kierowcy na parking i obciążenie go kosztami nie jest jednak regułą. Kodeks postępowania karnego umożliwia też oddanie pojazdu "(…) na przechowanie osobie godnej zaufania". W niektórych częściach kraju stosuje się taką praktykę. Można ją nazwać pójściem na rękę kierowcy przyłapanemu na prowadzeniu pod silnym wpływem alkoholu.

…lub do "zaufanej osoby" 

W części miast samochód prowadzony przez osobę, mającą we krwi ponad 1,5 prom. alkoholu, nie trafia na parking aż do zapadnięcia wyroku. Jest on przechowywany przez "osobę godną zaufania". Kto nią jest? Automatycznie do głowy przychodzi nam jakaś osoba o nieposzlakowanej opinii, dysponująca odpowiednim miejscem. W praktyce klucz jest o wiele prostszy. I co najbardziej zaskakujące, nie wszędzie taki sam.

"Osobą godną zaufania może być osoba, która daje rękojmię, że przedmiot oddany jej na przechowanie będzie przechowywany w odpowiedni sposób oraz przedstawiany na każde żądanie organu procesowego. W praktyce bywa to np. członek rodziny. Osobą godną zaufania nie może być sam podejrzany lub oskarżony w sprawie, w której zajęto ten przedmiot" – informuje nas prezes Sądu Rejonowego Lublin-Zachód Mariusz Włodek.

W praktyce odebrany pijanemu kierowcy samochód może trafić na czas prowadzenia sprawy sądowej do jego brata lub siostry, kuzyna czy szwagra. Zaskakujące? Może być jeszcze dziwniej.

"W dotychczasowej praktyce zabezpieczenie pojazdów, co do których może nastąpić ich przepadek, następuje przez ich oddanie na przechowanie podejrzanym lub członkom ich rodziny - z obowiązkiem ich przedstawienia organom procesowym na każde wezwanie organu prowadzącego postępowanie oraz bez prawa ich zbycia" – informuje autokult.pl sędzia Aleksandra Kliś-Śmiejka z Sądu Rejonowego w Chorzowie.

Okazuje się więc, że samochód zabrany pijanemu kierowcy może do niego wrócić do czasu zapadnięcia prawomocnego rozstrzygnięcia w sądzie. Oczywiście "osoba godna zaufania" na żądanie musi wydać pojazd. Skoro więc tego typu praktyka ma miejsce, to po wyroku sądu samochód zawsze lub prawie zawsze jest oddawany organom państwa, by później trafić na aukcję komorniczą. Jednak nawet jeśli "majątkowo" wszystko się zgadza, to jest to problem z punktu widzenia bezpieczeństwa.

Zabieranie samochodów mocno pijanym kierowcom ma nie tylko działać na wyobraźnię i stanowić dodatkowy straszak, ale też odbierać możliwość używania auta osobie, która nie jest wystarczająco odpowiedzialna, by być kierowcą. Wiadomo przecież, że nie brak recydywistów, dla których możliwe konsekwencje prawne nie są powodem, by odmówić sobie jazdy po pijanemu. W takich przypadkach najskuteczniejszy może być brak samochodu. Jeśli zaś auto wraca do takiej osoby, to nikt nie może dać gwarancji, że nie wsiądzie ona za kierownicę samochodu, który za kilka miesięcy ma stać się własnością Skarbu Państwa.

Presja ma sens

Zaostrzenie przepisów o nietrzeźwych kierowcach sprawiło, że o tym problemie w ostatnim roku wiele się mówiło, a widmo nieodwołalnej kary w postaci przepadku samochodu działa na wyobraźnię. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2024 r. o 28,8 proc. (do 151) spadła liczba śmiertelnych ofiar wypadków drogowych spowodowanych przez pijanych kierowców.

Liczba samych wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców względem 2023 r. spadła o 9,8 proc. do 1201 zdarzeń. W 2024 r. policjanci zatrzymali 91,3 tys. kierowców, którzy przekroczyli prawny limit zawartości alkoholu we krwi. To spora liczba, ale o 4,5 proc. mniejsza niż w 2023 r. przy liczbie badań trzeźwości przekraczającej 16 mln – o blisko 16 proc. większej niż w 2023 r.

Wiele wskazuje na to, że poprawa pod względem zagrożenia ze strony pijanych kierowców to w dużej mierze wynik przepisów o przepadku samochodów. Skoro więc rząd chce je utrzymać, a nawet zaostrzyć, powinien też zadbać o to, by w całym kraju były one tak samo egzekwowane.

Komentarze (25)