Wyposażenie na abonament? Klienci mają jasną odpowiedź dla producentów
Kupujesz nowe auto, lecz musisz stale dopłacać, by w pełni wykorzystać jego możliwości - tak zdaniem wielu producentów wygląda przyszłość motoryzacji. Sądząc po wynikach badań, nie jest to model biznesowy, który przypadnie do gustu klientom.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wielu producentów samochodów eksperymentuje z miesięcznymi subskrypcjami. To nic innego jak cykliczna opłata za dostęp do domyślnie zablokowanych, dodatkowych funkcji pojazdu. Przykładem może być m.in. BMW, Audi, Volvo czy Tesla.
Marketingowcy mówią jednym głosem. Chodzi o to, by obniżyć bazową cenę pojazdu, jednocześnie dając klientom dostęp do dodatkowych funkcji, tylko wtedy, gdy ci tego potrzebują. Kupujący są jednak innego zdania.
Z badań przeprowadzonych przez amerykańską organizację Cox Automotive na kilkuset osobach wynika, że 75 proc. respondentów nie chciałoby dopłacać do dodatkowych funkcji po zakupie pojazdu. Woleliby, by wyposażenie było uwzględnione w cenie zakupu.
Szczególnie gdy mowa o takich udogodnieniach jak podgrzewane i wentylowane fotele, możliwość zdalnego uruchomienia pojazdu czy systemy wsparcia kierowcy. Aż 89 proc. badanych deklarujących chęć zakupu nowego auta w najbliższych dwóch latach chciałoby, by asystent pasa ruchu nie wymagał subskrypcji. W przypadku systemu hamowania awaryjnego podobną wolę wyraziło 87 proc.
Na drugim biegunie mamy 25 proc. badanych, którzy nie wyrazili się negatywnie o płatnych subskrypcjach. Ci, pytani o to za co dopłacaliby najchętniej, w pierwszej kolejności wymieniali systemy bezpieczeństwa, lepsze osiągi czy pokładowe Wi-Fi.
A wy? Co o tym myślicie? Czy bylibyście skłonni płacić abonament za dodatkowe wyposażenie lub funkcje pojazdu?
Aleksander Ruciński, dziennikarz Autokult.pl