Wyposażenie na abonament? Klienci mają jasną odpowiedź dla producentów
Kupujesz nowe auto, lecz musisz stale dopłacać, by w pełni wykorzystać jego możliwości - tak zdaniem wielu producentów wygląda przyszłość motoryzacji. Sądząc po wynikach badań, nie jest to model biznesowy, który przypadnie do gustu klientom.
25.04.2022 | aktual.: 14.03.2023 12:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wielu producentów samochodów eksperymentuje z miesięcznymi subskrypcjami. To nic innego jak cykliczna opłata za dostęp do domyślnie zablokowanych, dodatkowych funkcji pojazdu. Przykładem może być m.in. BMW, Audi, Volvo czy Tesla.
Marketingowcy mówią jednym głosem. Chodzi o to, by obniżyć bazową cenę pojazdu, jednocześnie dając klientom dostęp do dodatkowych funkcji, tylko wtedy, gdy ci tego potrzebują. Kupujący są jednak innego zdania.
Z badań przeprowadzonych przez amerykańską organizację Cox Automotive na kilkuset osobach wynika, że 75 proc. respondentów nie chciałoby dopłacać do dodatkowych funkcji po zakupie pojazdu. Woleliby, by wyposażenie było uwzględnione w cenie zakupu.
Szczególnie gdy mowa o takich udogodnieniach jak podgrzewane i wentylowane fotele, możliwość zdalnego uruchomienia pojazdu czy systemy wsparcia kierowcy. Aż 89 proc. badanych deklarujących chęć zakupu nowego auta w najbliższych dwóch latach chciałoby, by asystent pasa ruchu nie wymagał subskrypcji. W przypadku systemu hamowania awaryjnego podobną wolę wyraziło 87 proc.
Na drugim biegunie mamy 25 proc. badanych, którzy nie wyrazili się negatywnie o płatnych subskrypcjach. Ci, pytani o to za co dopłacaliby najchętniej, w pierwszej kolejności wymieniali systemy bezpieczeństwa, lepsze osiągi czy pokładowe Wi-Fi.
A wy? Co o tym myślicie? Czy bylibyście skłonni płacić abonament za dodatkowe wyposażenie lub funkcje pojazdu?
Aleksander Ruciński, dziennikarz Autokult.pl