Wyborny trolling Amerykanina. Zmienił Priusa na diesla z koszmarów
Takie rzeczy tylko w Ameryce. Pewien mieszkaniec Wisconsin do Toyoty Prius, motoryzacyjnego symbolu ekologii, wstawił kopcącego gęstym, czarnym dymem turbodiesla z ciężarówki. Efektem jego prac jest auto z koszmarów ekologów.
02.03.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy Toyota Prius weszła na rynek, szybko stała się obiektem zainteresowania amerykańskich elit i celebrytów. Kupowali ją, by zamanifestować swoją wrażliwość na losy Ziemi i starania na rzecz ochrony środowiska.
20 lat później Prius ma już ugruntowaną pozycję jednego z symboli ekologicznej rewolucji w motoryzacji. Ten obraz, tak skrupulatnie pielęgnowany przez cały czas przez Leonarda di Caprio, Cameron Diaz, Toma Hanksa i innych sławnych właścicieli hybrydowej Toyoty, próbuje teraz zburzyć niejaki Ben Schulz z Wisconsin.
Jak można wywnioskować z postów zamieszczonych na koncie Bena na Instagramie, interesuje się on motoryzacją, lubi piwo i zna się na mechanice samochodowej. I wykazuje się nieprzeciętnie dużą determinacją. W wyniku tego udało mu się zrealizować wyjątkowo przebiegły pomysł. Z wysłużonego Priusa drugiej generacji stworzył auto możliwie najbardziej nieekologiczne.
Oszczędny napęd hybrydowy z półtoralitrowym silnikiem benzynowym wymienił na potężną jednostkę wysokoprężną Cumminsa. Adresowany do pickupów i ciężarówek czterocylindrowy silnik o pojemności 3,9 litra waży 363 kg i generuje 346 KM. Co ciekawe, komora Priusa zadziwiająco dobrze przyjęła obecność takiego potwora.
Ben zmienił w niepozornej Toyocie Prius jeszcze wiele innych elementów, które sprawiają, że cały samochód jest jeszcze bardziej szalony. Niemiłosiernie klekoczący motor otrzymał większe turbo i odpowiedni intercooler. Co więcej, w wyniku dość skomplikowanej operacji wymagającej wstawienia nowego tunelu i wału napędowego, moc jest teraz przenoszona na tylną oś.
Cummins Powered Prius Burnout
Dzięki temu, jak widać z powyższego filmu, "zbuntowany" Prius bez problemu pali gumy, zostawiając za sobą obłok ze startych opon. A do tego - słup gęstego, czarnego dymu z silnika. By podkreślić nieekologiczny charakter auta, jego właściciel przeniósł układ wydechowy na podszybie - tak, by okopcić wszystkich naokoło.
Choć Prius w takim wydaniu raczej nie spodoba się obrońcom środowiska, Ben ma nadzieję zdobyć nim sympatię na zlotach fanów motoryzacji, na których się pojawi. Pierwsze potwierdzone spotkanie już 11 marca w Teksasie.