Wiecie komu jest potrzebny Manor w tegorocznym sezonie Formuły 1?

Wiem, że powinienem się jako komentator sportów motorowych zająć tematem Saubera i Giedo van der Garde, ale wydaje mi się, że jeszcze przyjdzie ciekawszy moment w tym całym sporze. Przed rozpoczęciem sezonu chciałbym Wam przedstawić mój punkt widzenia na sytuację z Manorem i McLarenem. Co wiąże te ekipy?

Wiecie komu jest potrzebny Manor w tegorocznym sezonie Formuły 1?
Źródło zdjęć: © fot. Manor F1 Team
Marcin Łobodziński

13.03.2015 | aktual.: 02.10.2022 10:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Przypomnijcie sobie sezon Formuły 1, w którym ten sport Was absolutnie zaskoczył. Przed sezonem każdy domyśla się, kto będzie faworytem i każdy znajduje sobie zespół i kierowcę, którym będzie kibicował, a odpowiedź na pytanie „która stajnia będzie najlepsza?” zawsze była dość prosta. W ostatnich latach nie ma z tym problemów. W ostatnich, czyli od 2010 do 2013 nie było większych wątpliwości co do mistrzowskiej ekipy. Przed sezonem 2014 też było niemal pewne, że Red Bull nie będzie w stanie naprawić wszystkich problemów i nie zdobędzie tytułu, a ich rolę dominatora przejmie Mercedes. Czy ktoś się zastanawia nad tegorocznym mistrzem w klasyfikacji konstruktorów?

Nieco trudniej było w czasach końca dominacji Ferrari, gdy tytuły trafiały do Renault, a później znów do Ferrari. Ale przypomnijcie sobie co się działo wcześniej. Jedynym sezonem, który pamiętam i który mnie kompletnie zaskoczył był sezon 2009. Wówczas chyba nikt nie spodziewał się, że Brawn GP takim szturmem rozpocznie zmagania, a wielu nie wierzyło, że utrzyma prowadzenie w mistrzostwach do końca. Swoją drogą, gdyby wtedy McLaren miał dwóch mocnych kierowców, prawdopodobnie nie byłoby sensacji.

Brawn GP to jedyne zaskoczenie na szczycie F1 jakie pamiętam
Brawn GP to jedyne zaskoczenie na szczycie F1 jakie pamiętam

A teraz odwróćmy się o 180 stopni i zerknijmy na najgorsze ekipy. Oczywiście nikt nie zastanawia się przed rozpoczęciem sezonu, który zespół zdobędzie najmniej punktów, albo który będzie sklasyfikowany jako ostatni. Nikogo to kompletnie nie obchodzi. Tak naprawdę, to zupełnie nie obchodzą nas najsłabsze ekipy, ponieważ:

  1. nie ma w nich nic interesującego
  1. prawdopodobnie i tak niedługo zbankrutują lub zostaną sprzedane.

To jest zupełnie naturalne. Czy ktoś z Was kibicuje w tym roku Manorowi? Czy byłeś kiedyś kibicem Midlanda albo HRT? Swoją drogą, wypadałoby zapytać w tym miejscu: po co nam najsłabsze ekipy? Sam Bernie Ecclestone wiele razy powtarzał, że nie potrzebuje w Formule 1 słabych zespołów, tylko silnych. Że wolałby stawkę 8 mocnych zespołów niż 12, z czego 4 będą na zupełnie innym poziomie niż pozostałe. Wielokrotnie dawał jasne sygnały, że nie ma zamiaru wspomagać i traktować pobłażliwie ekip, które ledwo wiążą koniec z końcem, a wyników nie ma. A jednak przed tegorocznym sezonem stanął po stronie Manora, czyli byłej Marussi. Po ich stronie stanął też McLaren.

Wszystko zaczęło się dość późno, bo w drugiej połowie stycznia, kiedy media potwierdziły spotkanie Berniego z inwestorem zainteresowanym przejęciem ekipy Marussi. Pojawiły się nawet plotki o tym, że zespół chce przejąć Ferrari. Jaki miałoby w tym interes? Żaden. Dlatego plotki się nie potwierdziły. Po co zespołom Manor w stawce, skoro ich pieniędzmi, które dostaliby za zajęcie 9. miejsca w klasyfikacji konstruktorów w sezonie 2014 można by się podzielić z pozostałymi ekipami startującymi w 2015 roku? Podobno to właśnie z tego powodu zespół Force India, borykający się z dużymi problemami natury finansowej, nie zgodził się na spotkaniu Grupy Strategicznej na powrót Manora/Marussi z zeszłorocznym bolidem, dostosowanym do przepisów na sezon 2015. Jednak do akcji wkroczył McLaren, który zaczął pomagać Manorowi.

Obraz
© fot. Manor F1 Team

McLaren pod koniec lutego ogłosił przedłużenie współpracy z Manorem na poziomie technicznym i zapewnił, że udostępni część infrastruktury, by zespół dobrze przygotował się do sezonu 2015. Jednocześnie zaprzeczano jakoby Manor miał być zespołem B stajni z Woking. Na początku marca, Manor został oficjalnie potwierdzony jako zespół biorący udział w mistrzostwach świata Formuły 1 na sezon 2015. Uzyskał też zgodę na rozpoczęcie sezonu z zeszłorocznym bolidem. Pozostaje pytanie: komu jest potrzebny Manor i dlaczego McLarenowi tak zależało?

Warto wrócić do tematu najsłabszych ekip. Wiecie dlaczego nigdy się nie zastanawiamy nad tym, który zespół będzie ostatnim w stawce? Bo praktycznie zawsze mamy pewniaków. I to zdecydowanie większych niż w przypadku mistrzowskich ekip. Od wielu lat ogonem stawki są takie zespoły jak m. in. Marussia, Caterham, HRT, Super Aguri, Spyker, Arrows czy Minardi oraz starsze zespoły, o których większość już nie pamięta. Nikt nie zastanawia się, który zespół z pary Marussia i Caterham, Virgin i HRT, albo Spyker i Super Aguri będzie ostatni, a który przedostatni – to nie ma żadnego znaczenia i sensu. Ale pewnikiem było zawsze to, że będą najgorszymi zespołami.

Ważniejsze dla wszystkich dużych czy ważnych ekip w F1 jest nie to, czy zdobędą 6. czy 7. miejsce w klasyfikacji konstruktorów, ale to, żeby nie znaleźć się na samym końcu. Bolesne chwile przeżył Williams w sezonach 2011 i 2013, kiedy zdobył najmniej punktów ze wszystkich punktujących ekip. Co by było, gdyby nie istniały takie zespoły jak Team Lotus, HRT, Virgin, a w sezonie 2013 Caterham i Marussia? Byliby najgorszą ekipą w stawce.

A teraz przyjrzyjmy się sytuacji w sezonie 2015, który zasadniczo już się rozpoczął. Kto będzie najsłabszym zespołem w stawce? Oczywiście, że Manor, a na chwilę obecną nawet nie wiemy, czy dadzą radę zaliczyć jutrzejsze kwalifikacje. A gdyby Manor nie trafił na tegoroczną listę startową? Wiecie już o co mi chodzi?

Może zabrzmi to niewiarygodnie i już widzę miny miłośników McLarena, ale stajnia Rona Dennisa jest kandydatem numer 1 do przejęcia roli – co prawda tylko tymczasowo – najsłabszej ekipy w sezonie 2015. Jeśli ich ściganie będzie wyglądało tak jak testy (z dzisiejszymi włącznie), to fajnie będzie gdy zaczną kończyć wyścigi w punktach. W niedzielnym wyścigu mogą pod nieobecność Manora i Saubera – a jest to realne – startować z ostatniej linii. Wiecie jak to będzie wyglądać marketingowo? Jenson Button już dziś wyraził swoje obawy przed taką sytuacją. Osobiście nigdy nie uwierzę, że mogliby przegrać w tym roku z Manorem i wierzę też, że szybko dojdą do ładu z samochodem, ale nie byłbym taki pewny, czy nie przegrają z Toro Rosso, Force India i Sauberem. Druga połowa stawki może być w tym roku bardzo ciasna. A co się stanie jeśli Fernando Alonso po wypadku nie będzie już "najlepszym kierowcą w stawce"?

Obraz
© fot. McLaren

Czy McLaren rzeczywiście ma się czego obawiać? Może i nie, ale chodzi też o wizerunek. Zarówno McLaren jak i Honda dobrze pamiętają sezony 2007-2008. W 2007 roku McLaren w wyniku afery Spygate stracił wszystkie punkty i poleciał na sam dół tabeli konstruktorów. Rok później Honda zdobyła 14 punktów i poza ekipami, które chroniły ją od całkowitego upadku (debiutujący Force India i zespół B Hondy - Super Aguri) byli zespołem z najmniejszą liczbą punktów na koncie. Jednocześnie zostali najsłabszą, punktującą ekipą w stawce. Na pewno Honda nie chciałaby przeżywać tego jeszcze raz, tym bardziej, że powrót do współpracy z McLarenem w całym środowisku wyścigowym postrzegany jest jako coś WIELKIEGO. Komu więc Manor jest w tym roku potrzebny?

Komentarze (9)