W Le Mans debiutuje nowe BMW serii 8. Piękne GT powraca po latach
Miłośnicy motoryzacji w najlepszym wydaniu czekali na tę premierę od bardzo dawna. BMW wraca z dużym modelem klasy gran turismo serią 8 i robi to w najbardziej idealnym do tego miejscu i momencie – przed wyścigiem w Le Mans.
15.06.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do premiery BMW serii 8 od początku podchodziłem bardzo nostalgicznie. To właśnie oryginalna "ósemka" była pierwszym samochodem sportowym, jakim zostałem przewieziony w moim życiu. Miałem siedem lat, za kierownicą siedział Włoch – nie zapinał pasów (bo cisną w brzuch), jadąc ciasnymi drogami przez wioski zwalniał do 100 km/h (no bo bez przesady) i cały czas opowiadał o swoich podbojach miłosnych (choć z wyglądu zdecydowanie bliżej mu było do Danny’ego DeVito niż Brada Pitta). Doświadczenie, które zapamiętuje się na całe życie. Tak samo zapamiętałem niesamowity samochód, zupełnie nie podobny do niczego, co wtedy jeździło po polskich drogach. Długa maska, podnoszone światła, brak środkowego słupka i charakter typowego GT.
Ok, z dzisiejszej perspektywy osiągi może nie robią piorunującego wrażenia – 300 KM z silnika V12 brzmi teraz nieco komicznie, bo tyle znajdziemy w 2-litrowych hatchbakach. Ale dla dzieciaka, dla którego jazda kojarzyła się głównie z męczarnią pod postacią poloneza, BMW serii 8 było tym, co pokazało, jakie mogą być samochody i przyczyniła się do tego, co robię teraz.
Szybko przenosimy o blisko ćwierć wieku i wreszcie możemy zobaczyć wielki powrót serii 8. Ma ona zastąpić w ofercie BMW "szóstkę" w wersjach coupe i cabrio. Jest to powtórka z historii, gdyż seria 8 (E31) też zajęła w ofercie miejsce serii 6 (E24). Podobnie tym razem zmiana cyfry w nazwie sporo za sobą niesie. "Ósemka" jest bardziej luksusowa. Krótko mówiąc – GT z najwyższej półki.
Już na pierwszy rzut oka widać, z jakim samochodem mamy do czynienia. Nowe BMW serii 8 jest spore – ma długą maskę, przestronną kabinę i powoli opadającą linię dachu. Do tego niskie "nerki" osłony chłodnicy oraz rozciągnięte tylne światła podkreślają to, jak szerokie i przysadziste jest to auto.
Jednak z całej niemieckiej trójki marek premium to BMW jest najbardziej sportową i nowa seria 8 też musi to uwzględniać. Przedstawiciele marki podkreślają, że z nową "ósemką" zrobiono odwrotnie niż zazwyczaj – najpierw pojawiła się wersja wyczynowa, która startuje między innymi w 24-godzinnym wyścigu w Le Mans. Właśnie w tych okolicznościach, niecałą dobę przed rozpoczęciem zmagań na torze, zadebiutowała wersja drogowa – na razie jako coupe, ale później ma się też pojawić kabriolet i odmiana czterodrzwiowa.
Le Mans jest idealnym miejscem na premierę nowego BMW serii 8 nie tylko dlatego, że na torze znalazło się M8 GTE, ale przede wszystkim ponieważ jest to samochód dla osób, które przejadą nim pół Europy, aby oglądać zmagania na torze. Co roku w czasie wyścigu w Le Mans można spotkać wszelkiej maści samochody sportowe, którymi przyjechali kibice. Bez wątpienia za rok zobaczymy tu niejedno nowe BMW serii 8.
Sam samochód prezentuje się świetnie. Wystarczy spojrzeć na profil nadwozia, aby docenić jego proporcje – długa maska i powoli opadający dach wyglądają świetnie. Warto przy tym zauważyć, że BMW zrywa z tradycją. Przez dziesiątki lat coupe tego producenta charakteryzowało typowe trójbryłowe nadwozie (stara seria 8 jest tutaj świetnym przykładem). Tym razem zdecydowano się na fastbacka, który nie jest hatchbackiem, ale tylna szyba płynnie przechodzi w klapę bagażnika. Nic dziwnego, że jeszcze przed odsłonięciem, ukryty pod materiałem samochód przywodził na myśl Forda Mustanga.
Dla tej świetnej stylistyki BMW poświęciło ilość miejsca na głowę na tylnych siedzeniach, ale nie ma się co oszukiwać – i tak jest tam na tyle ciasno, że są to jedynie miejsca awaryjne, a serię 8 należy traktować bardziej jak auto dwuosobowe. Pozytywnym zaskoczeniem jest za to ilość przestrzeni z przodu. Tutaj każdy zasiądzie wygodnie i większości nad głową zostanie jeszcze sporo miejsca, bo potęguje wrażenie przestronności.
BMW serii 8 ma być samochodem sportowym, które zapewnia świetne osiągi, wzorowe prowadzenie i przyjemność z jazdy (czy tak jest, przekonamy się, gdy auto trafi na drogi). Natomiast już wiadomo, że ma też zapewniać wszystko z zakresu luksusu, co tylko niemiecka marka ma w swojej ofercie. Zatem ma to być sportowy odpowiednik flagowej serii 7. Pewną niespodzianką jednak są wymiary, gdyż "ósemka" mierzy 4851 mm i jest minimalnie krótsza od znikającej z oferty "szóstki". Jednak przez to, że nowe auto jest też szersze i niższe, to wizualnie wygląda na dłuższe.
Za napęd BMW serii 8 na początku będzie mogła odpowiadać jedna z dwóch jednostek. Wersję 850i napędza benzynowe V8 o mocy 530 KM i maksymalnym momencie obrotowym równym 750 Nm. Alternatywą jest silnik wysokoprężny w odmianie 840d, który generuje 320 KM i 680 Nm. Przekłada się to odpowiednio na przyspieszenie do 100 km/h w 3,7 s w mocniejszym i 4,9 s w słabszym modelu. Obie wersje posiadają napęd na cztery koła, 8-biegową skrzynię automatyczną i prędkość maksymalną ograniczoną do 250 km/h. W przyszłości do oferty dołączy słabszy benzyniak oraz topowa odmiana, czyli M8.
Rynek na luksusowe coupe po latach zapaści znowu ma się dobrze. Właśnie w tym BMW szuka swojej szansy zastępując serię 6 wyżej pozycjonowaną (i droższą) serią 8. O samym charakterze auta świetnie może świadczyć to, że na 3 samochody stojące podczas prezentacji dwa miały identyczny kolor – spokojny, nieco przybrudzony niebieski. Z jednej strony widać, że BMW chciało uciec od szarości, ale nie zaryzykowało krzykliwej barwy (choć i takie znajdziecie w ofercie). W końcu, mimo drzemiących w serii 8 możliwości, jest to typowe GT, które posiada klasę przy jednoczesnym zapewnieniu odpowiedniej mocy pod prawą stopą.