Używasz klimy? Stosuj zasadę 5 minut. Różnica jest kolosalna
Z pewnością zauważyliście, że po zakończeniu jazdy w upalny dzień, z naszego auta zaczyna kapać woda. Nie jest to jednak powód do niepokoju, a jedynie efekt działania klimatyzacji. Jednakże, jest to również sygnał, że w układzie wentylacji gromadzi się wilgoć, która z czasem może prowadzić do powstawania grzybów. Na szczęście, istnieje sposób, aby temu zapobiec.
22.07.2023 09:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Podczas pracy klimatyzacji, układ ten kondensuje parę wodną w ciecz, która następnie kapie spod samochodu po zakończeniu jazdy. Jest to zupełnie naturalne zjawisko i nie stanowi zagrożenia dla układu klimatyzacji czy samego pojazdu. Jednakże, jest to również oznaka, że różnica temperatury pomiędzy elementami układu klimatyzacji, a temperaturą otoczenia jest bardzo duża. To powinno skłonić nas do głębszego zrozumienia tego zjawiska.
W układzie wentylacji, konkretnie w okolicy parownika, czyli urządzenia znajdującego się w pobliżu wentylatora dostarczającego powietrze do kabiny, dochodzi do tego zjawiska. Parownik to ten element, który latem dostarcza nam przyjemnego chłodzenia. To na nim woda się skrapla, kiedy przestaje docierać do niego zimny czynnik.
Gdy po zakończeniu jazdy wyłączamy silnik, parownik jest bardzo zimny, ale czynnik klimatyzacji już nie krąży w układzie, a wentylator nie odbiera zimna. W efekcie, w kontakcie z ciepłym powietrzem, parownik szybko staje się mokry. Duża część wody pozostaje w układzie wentylacji, tworząc idealne środowisko dla rozwoju grzybów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednak istnieje sposób, aby temu zapobiec. Jeśli około 5 minut przed końcem jazdy wyłączymy klimatyzację (przycisk AC), parownik zostanie osuszony przez pracujący wentylator. Jeszcze lepszym rozwiązaniem będzie podniesienie temperatury na 1-2 minuty przed zatrzymaniem auta.
Takie działanie nie tylko ograniczy gromadzenie się wilgoci i spowolni rozwój grzybów, ale także przygotuje nasz organizm na wysoką temperaturę panującą na zewnątrz. Lepiej jest wyjść z auta na zewnątrz, gdzie panuje upał, będąc lekko spoconym, niż mocno schłodzonym. To trochę jak ze studzeniem turbosprężarki po jeździe.
Nasz redakcyjny kolega, Maciej Gomułka, stosuje tę metodę od dawna. – Wcześniej miałem ten problem, że jeśli po 2-3 godzinach od zakończenia jazdy znów wsiadałem do auta i włączałem klimatyzację, to pojawiał się bardzo nieprzyjemny zapach. Odkąd wyłączam ją na kilka minut przed dojazdem do celu, problem zniknął – dodaje.
Niestety, mało kto decyduje się na takie działanie. Po pierwsze, wymaga to chwilowego zrezygnowania z komfortu, jaki daje klimatyzacja. Po drugie, trzeba o tym pamiętać. Warto jednak mieć to na uwadze, szczególnie jeśli mamy słabą odporność. Pleśń, grzyby czy nagła zmiana temperatury mogą mieć negatywny wpływ na nasze zdrowie. Poza tym, im mniej wilgoci w aucie, tym lepiej dla jego kondycji.