Uszkodził zaparkowaną przyczepę. Wkrótce cała rodzina wpadła w tarapaty
Do dość nietypowego zdarzenia doszło na terenie gminy Lubin na Dolnym Śląsku. Policjanci przyjechali na wezwanie dotyczące szkody komunikacyjnej. Nie spodziewali się, że niebawem aresztują całą rodzinę.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak podaje Policja Dolnośląska, w sobotę 31 lipca kierujący osobowym volkswagenem wjechał w zaparkowaną przed posesją mieszkanki gminy Lubin przyczepkę. Ponieważ mężczyzna był agresywny i istniało podejrzenie, że jest nietrzeźwy, kobieta zabrała mu kluczyki i o całej sprawie powiadomiła policję. Sprawca szkody natomiast pieszo oddalił się z miejsca zdarzenia.
Wezwani policjanci znaleźli go jednak bez większego problemu. Okazało się, że 43-letni mieszkaniec powiatu polkowickiego miał znaczne problemy z poruszaniem się. Badanie alkomatem nie pozostawiło złudzeń – miał ponad 2 promile alkoholu.
To jednak nie koniec historii. W międzyczasie na miejsce podjechało audi, za którego kierownicą siedział szwagier 43-latka. Wraz z nim w aucie siedziała żona i dziecko. Gdy 30-letni mieszkaniec powiatu głogowskiego wysiadł z auta, policjanci od razu poczuli woń alkoholu – badanie potwierdziło, że mężczyzna ma ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Wyszło też na jaw, że nie ma w ogóle uprawnień do kierowania pojazdami mechanicznymi.
30-latek, widząc, że podobnie jak szwagier, sam ma kłopoty, poprosił żonę, by przestawiła samochód na pobliski parking. Nie chciał, by auto stało na drodze. Kobieta przesiadła się na miejsce kierowcy, odwiozła audi i pieszo wróciła na miejsce.
Jak się okazało, ona także nie była trzeźwa. Alkomat pokazał 1,5 promila. Kobieta usprawiedliwiała się, że przyjechała wraz z mężem pomóc bratu, a wcześniej wypiła kilka piw. "Nie widziała nic złego w tym, że pijana przeparkowała samochód" – podaje Policja Dolnośląska.
Rodzinne problemy po jeździe po alkoholu
Rodzina – na własne życzenie – ma teraz spore kłopoty. Małżeństwo, które w stanie nietrzeźwym opiekowało się nieletnim dzieckiem, trafiło do celi, a ich 9-letnia córka została przekazana rodzinie. Sprawą zajmie się Sąd Rodzinny i Nieletnich. Dodatkowo oboje odpowiedzą za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości. Kobieta utraciła też prawo jazdy, mężczyzna natomiast usłyszał zarzut kierowania bez uprawnień.
Z kolei 43-latek, od którego wybryku zaczęła się cała historia, odpowie za jazdę pod wpływem alkoholu i spowodowanie szkody komunikacyjnej.