Ustawa akcyzowa już w drodze do Senatu. Przyzwoli na oszustwo "na Niemca"
Posłowie chcą uszczelnienia systemu pobierania akcyzy od samochodów osobowych, choć ich najnowsze pomysły spowodują jeszcze większe nieprawidłowości. Związek Dealerów Samochodów wskazuje, że popularniejsze staną się umowy "na Niemca". A to zła wiadomość dla kupujących auta.
01.03.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sejm niemal ekspresowo – bo w zaledwie 2 miesiące – zakończył pracę nad ustawą mającą zlikwidować nieprawidłowości w obszarze nakładania akcyzy na świeżo upieczonych właścicieli samochodów. Ustawa roboczo nazywana "podatkiem od kamperów", bo przeróbki na takie pojazdy też będą opodatkowane, otworzy ścieżkę oszustwa pomniejszym "handlarzom" importowanymi autami.
Jak donoszą przedstawiciele Związku Dealerów Samochodów, olbrzymie wątpliwości budzi fakt, że nie będzie konieczne ustalanie rzeczywistego podatnika (którym jest osoba przywożąca auto do kraju). W ocenie związku oznacza to, że organy podatkowe nie będą musiały ustalać, kto ma zapłacić podatek – ważne, by wpłynął na konto. To w praktyce oznacza legalizację sprzedaży auta "na Niemca".
Metoda "na Niemca" jest wyjątkowo prostym do przeprowadzenia oszustwem i - jak się okazuje - dalej wyjątkowo popularnym. Osoba importująca auto nie zamierza go rejestrować ani odprowadzać od niego podatków. Gdy już znajdzie chętnego na zakup samochodu, podsuwa mu umowę, gdzie właścicielem jest osoba z zagranicy, może nawet fikcyjna, gdyż nie ma możliwości sprawdzenia tego na miejscu.
Umowa zawierana jest więc z "Niemcem" i co gorsza, jest sfałszowana. Poprzedni właściciel nie wystawił przecież umowy in blanco, by handlarz mógł więcej zarobić. Jedyna rada: nie podpisywać i poszukać innego auta, z pewnego źródła.
Sam proceder, jak dowodzi prowokacja Macieja Szymajdy z serwisu PolskiAutoHandel.pl, jest wciąż żywy. Wystarczyło kilka minut rozmowy z nieuczciwym sprzedawcą, by wyjawił on, jak uniknąć opłat. Szymajda podkreśla, że klienci sami godzą się na łamanie prawa dla groszowych oszczędności.
Co grozi za takie oszustwo?
Kilkaset złotych oszczędności (na zaniżonej wartości pojazdu przy opłacie akcyzowej i podatku PCC-2) może wprowadzić kupujących w niezłe kłopoty. Podpisanie takiej umowy podpada pod fałszerstwo i wyłudzenie (za co grozi nawet odsiadka), a samo auto może stracić rejestrację. Firmy ubezpieczeniowe również mają dostęp do danych z zagranicy i gdy tylko zauważą, że umowa jest fikcyjna, nie podejmują się wypłaty z polisy. Przy takich problemach fakt, że nie mamy prawa do rękojmi (a sam "sprzedający" nie musi uznać naszych praw), wydaje się nieistotny.