Toyota bierze się za elektryki. Razem z Panasonikiem będzie produkować baterie
Toyota i Panasonic ogłosiły, że wspólnie będą produkować akumulatory. Ten duet ma w rękawach wystarczająco dużo asów, by wprowadzić w zakłopotanie konkurentów. Producent, który z rezerwą podchodził do czysto elektrycznych pojazdów, nagle może narzucić tempo całej branży.
24.01.2019 | aktual.: 28.03.2023 12:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Myli się ten, kto myśli, że Toyota zamierza bezczynnie siedzieć i patrzeć, jak auta elektryczne zdobywają popularność bez jej udziału. Dla przypomnienia, obecnie takich samochodów mają 0 (słownie: zero). Tak, są pionierem napędu hybrydowego, a w przeszłości eksperymentowali z elektryczną RAV4 (przy drugiej generacji pomagała nawet Tesla), lecz obecnie może się wydawać, że temat zszedł na drugi plan.
W 2017 roku Japończycy jednak ogłosili, że jeszcze w połowie przyszłej dekady chcą oferować 10 modeli wyłącznie na prąd. Właśnie poznaliśmy, jak przygotowują się do spełnienia tego planu.
Najpierw akumulatory
Największym problemem samochodów elektrycznych są baterie. Nie tylko sprawiają, że modele na prąd kosztują ile kosztują, ale też wprowadzają opóźnienia w produkcji. Dlatego producenci coraz częściej decydują się na produkcję akumulatorów na własną rękę. Taką decyzję ma rozważać chociażby Volkswagen. Niemcy początkowo będą korzystać z podwrocławskiej fabryki LG Chem, ale docelowo mogą wybudować coś na kształt gigafabryki Tesli. Uniezależnienie się od poddostawców to klucz do zaspokojenia dużego popytu oraz zachowania płynności produkcji elektryków - czegoś, z czym np. francuskie Renault miało ostatnio duży problem. Tam na "wygładzenie procesów logistycznych" poświęcono pół roku, a w tym czasie klienci poszli do konkurencji.
W tym należy dopatrywać się powodu, dla którego Toyota łączy siły z Panasonikiem, by wspólnie zabrać się za produkcję i rozwój baterii do samochodów elektrycznych. Do końca 2020 roku firmy założą spółkę joint-venture – obecnie czekają na decyzję m.in japońskich władz. Mający mieć 49 proc. udziałów w spółce Panasonic wniesie infrastrukturę niezbędną do produkcji baterii, zaś Toyota doświadczenie z branży motoryzacyjnej oraz efekty prac swoich inżynierów, między innymi nad akumulatorami wykorzystującymi elektrolit stały. Są one znacznie wydajniejsze od używanych obecnie baterii litowo-jonowych.
Zawładnąć rynkiem
Dlaczego ta spółka jest tak ważna? Ponieważ baterie, które powstaną pod szyldem nowego przedsięwzięcia, trafią do pojazdów znanych marek z Dalekiego Wschodu. Jako potencjalnych zainteresowanych zakupem akumulatorów już wymienia się m.in. Mazdę czy Subaru. Na całym świecie Grupa Volkswagena narzuca tempo pod względem sprzedanych pojazdów - przynajmniej spalinowych. Toyota - wszystko na to wskazuje - ma chrapkę na bycie elektrycznym liderem.
Dotychczas największym klientem Panasonika była Tesla. Czy informacja o nawiązaniu współpracy pomiędzy tą firmą i Toyotą wpłynie na amerykańskiego producenta? Trudno powiedzieć. Firma Elona Muska już jakiś czas temu ogłosiła, że do swojej chińskiej gigafabryki chce użyć innego, prawdopodobnie lokalnego dostawcy.
Pozostaje kwestia cen
Ruch Toyoty może też przełożyć się na zmniejszenie ceny ich nadchodzących samochodów elektrycznych. Co prawda koszt produkcji akumulatorów w przyszłości raczej nie spadnie, to rezygnując z konieczności posiadania poddostawcy całe auto ostatecznie staje się tańsze.