To nie koniec diesli. Poddostawca BMW ma pomysł, czym je tankować
W dobie elektromobilności i coraz ostrzejszych norm emisji spalin diesle są na cenzurowanym. Nie wszyscy jednak wieszczą ich koniec. Są firmy, które wciąż widzą szansę dla silników wysokoprężnych, które w przyszłości miałyby być napędzane wodorem.
17.01.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Guido Dumarey to belgijski inżynier i biznesmen, który jest dyrektorem generalnym firmy Punch Group. Jednym z gałęzi jej działalności jest skupowanie podupadających przedsiębiorstw, które następnie są restrukturyzowane i przywracane do świetności.
Przykład ze świata motoryzacji stanowią dwa byłe zakłady General Motors - fabryka przekładni w Strasburgu i centrum rozwoju napędów w Turynie. Pierwsza, kupiona przez Punch Group w 2012 roku, na mocy dofinansowania w wysokości 250 mln euro odzyskała rentowność. Dziś dostarcza 6 i 8-stopniowe przekładnie dla BMW, ZF oraz kilku producentów w Indiach, Chinach i Rosji.
Druga z kolei specjalizuje się w jednostkach wysokoprężnych. Teraz Dumarey chce zaangażować ponad 700 byłych inżynierów do ogromnego wyzwania. Ma być nim przekształcenie diesli na zasilanie wodorem, co pozwoliłoby uczynić silniki całkowicie neutralnymi węglowo.
"Świat dąży do zerowej emisji w każdym rodzaju transportu. Pojazdy zasilane akumulatorami są jedną z opcji, ale nie jedyną. Szczególnie w przypadku pojazdów ciężarowych i użytkowych. Tu kluczową wartością jest ładowność, a ciężkie akumulatory wpływają na jej znaczące obniżenie. Rozwiązaniem mogłoby być pozostanie przy silnikach wysokoprężnych, tyle że zasilanych wodorem" - mówi Dumarey w rozmowie z Automotive News Europe.
Wbrew pozorom nie jest to takie trudne, choć wymaga wielu modyfikacji. Wodór spala się bowiem 7-krotnie szybciej niż olej napędowy, stąd konieczne jest obniżenie temperatury, np. poprzez wtrysk wody. Konieczne są też modyfikacje układu wtryskowego i smarowania.
Zobacz także
Punch Group planuje rozpoczęcie produkcji takich jednostek już w 2024 roku. Początkowo byłyby to głównie duże silniki takie jak np. 6,6-litrowe GM Duramax V8. W planach jest też 3-litrowe V6 i 2-litrowa czterocylindrówka.
Dumarey zwraca tu uwagę nie tylko na aspekt ekologiczny, ale i społeczny. "Przemysł motoryzacyjny, zwłaszcza w Europie, poczynił ogromne inwestycje w rozwój technologii wysokoprężnych, począwszy od silników, po układy wtryskowe i osprzęt. Wszystkie te inwestycje i większość miejsc pracy w branży diesli są zagrożone wyginięciem, jeśli będziemy korzystać wyłącznie z zasilania prądem" - możemy przeczytać na łamach Automotive News Europe.