Tłusty Opel
Obecnie panuje moda na bycie fit, koszule są dostępne wyłącznie jako taliowany slim, a smalec jest w wersji light 0% tłuszczu, jednak na te trendy odporny jest Opel Insignia.
16.03.2014 | aktual.: 08.10.2022 09:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zostało jeszcze kilka osób, ostatnich wojowników, ale większość poległa, poległa wraz ze swoimi noworocznymi postanowieniami.
Budzisz się po sylwestrowej imprezie (a przynajmniej to ostatnia rzecz, którą pamiętasz), ze strachem przed tym, co zgotuje ci okrutna rzeczywistość. Otwierasz oko – jest sufit, więc odpada kwestia nocy pod chmurką. Otwierasz drugie oko – to twój pokój, tak więc 300zł za noc na izbie wytrzeźwień zostało w kieszeni. Jest garnitur, krawat, są buty. Buty… Zdarte czubki pantofli świadczą o tym, że* było wleczone* – na chłopaków ze studiów zawsze możesz liczyć.
Nie da się w słowach opisać tego, co czuje człowiek, który ma kaca giganta. Po prostu nie da. Jeśli to przeżyłeś to wiesz o czym piszę, jeśli nie: namiastką kaca jest wbijanie gwoździ w czaszkę. W takim stanie pada (nieroztropny) tekst: od dziś nie piję! W tym postanowieniu wytrzymujesz do czwartku, czyli następnego dnia.
Tak samo jest z wytrzymaniem w postanowieniach dotyczących: nauki angielskiego – 3 tygodnie, niespóźniania się do pracy - 4 dni, bycia miłym dla sąsiadki - 45 minut, zmywania naczyń po jedzeniu - może w przyszłym roku.
Ale najpopularniejsze jest noworoczne postanowienie pt.:* zacznę się ruszać, przejdę na dietę i zrzucę 10 kilo*. Już 2 stycznia (bo 1 stycznia - patrz wyżej) w czyściutkich adidasach i za ciasnych leginsach (bo będą dobre jak schudnę) pojawiają się w parkach biegacze, siłownie zapełniają się od przyszłych Schwarzeneggerów, a kanały na youtube pokazujące jak machać nogą, żeby stać się laską, przeżywają oblężenie.
Ostatnie niedobitki noworocznych biegaczy, kulturystów i fitnesek można spotkać na początku lutego. Dieta tysiąca kalorii i trening z Chodakowską przegrywają z pieczoną golonką i gotowaniem z Makłowiczem.
Obecnie panuje moda na bycie fit, koszule są dostępne wyłącznie jako taliowany slim, a smalec jest w wersji light 0% tłuszczu, jednak na te trendy odporny jest Opel Insignia.
Pomiędzy pierwszą generacją Vectry, a obecną Insignią minęło 20 lat. W tym czasie auto urosło o 40cm. Nie o 4 cm, a 40! W biodrach też dostało kilkanaście cm. Ale wzrost masy jest wręcz absurdalny: bogato wyposażona Insignia OPC jest 2 razy cięższa niż podstawowa Vectra A. I co z tego ma klient? Większe spalanie paliwa, gorsze osiągi, problemy ze znalezieniem wystarczającej ilości hektarów pola, żeby to zaparkować.
Trzeba przyznać, że auto stało się doroślejsze, zmężniało, do tego jest ładne. Ale dlaczego w czasach, gdy VW chwali się, że nowy Golf jest o 100kg lżejszy od poprzednika, a w motoryzacji wykorzystywane są materiały już nie z NASA, a ze Star Treka, aby odjąć parę kilogramów, Opel idzie pod prąd i tworzy taką masywną, ciężką krowę? Odpowiedź padła kilka akapitów wcześniej: pieczona golonka.
Z założenia chcielibyśmy mieć auta ultralekkie, dlatego bo są oszczędne i przyjazne środowisku, jednak ta lansowana poprawność ekologiczna, przegrywa z poczuciem bezpieczeństwa, komfortu i prestiżu, które daje nam 2tonowa golonkach na czterech kółkach.
JD