Niemcy panikują. Scholz nagle jest przeciwny decyzji UE

Olaf Scholz, kanclerz upadłej koalicji rządzącej stwierdził, że kary za zbyt dużą emisję dwutlenku węgla nie powinny mieć miejsca. Te mają dać się we znaki producentom aut już od 1 stycznia, gdy limit na średnią emisję całej oferty zostanie zaostrzony.

Niemcy panikują. Scholz nagle jest przeciwny decyzji UE
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/CLEMENS BILAN
Mateusz Lubczański

26.11.2024 | aktual.: 26.11.2024 11:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Pieniądze muszą pozostać w firmach, by mogły je przeznaczyć na modernizację przemysłu, swojej działalności - powiedział kanclerz Olaf Scholz, cytowany przez agencję Reuters.

O co chodzi z tymi karami? Wyjaśniamy w tekście poniżej:

Wcześniej podobne stanowisko (choć wskazujące na zawieszenie, a nie usunięcie kar) zajął wicekanclerz i minister gospodarki Robert Habeck. Po spotkaniu ze swoim włoskim odpowiednikiem (który również chłodno oceniał sprawę kar dla producentów), Niemiec stwierdził, że "pozostaje pragmatykiem jeśli chodzi o ewolucję [transportu – dop. red.]".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dziś jeszcze limit emisji CO2 wynosi 95 g/km, ale od 1 stycznia 2025 roku będzie to 93,6 g/km. To oznacza, że producenci będą skupiać się na – oczywiście droższych – hybrydach, hybrydach plug-in oraz pojazdach elektrycznych.

Z drugiej jednak strony niemieckie Porsche stwierdza, że klienci zainteresowani są pojazdami spalinowymi i dalej zamierza rozwijać te konstrukcje. Ambitne plany elektryfikacji gamy (połowa sprzedaży to elektryki i plug-iny w 2025 r.) zostały odłożone na półkę.

Komentarze (54)