Szkolenie zmniejszające liczbę punktów karnych w praktyce
Znajomość przepisów ruchu drogowego nie zawsze idzie w parze z ich przestrzeganiem. Prawdopodobnie nie ma takiego kierowcy, który nigdy nie złamałby żadnego z nich. Czasem wystarczy chwila nieuwagi lub rozkojarzenia, aby z rąk policjanta odebrać mandat i zaksięgować na swoim koncie punkty karne. Szybkość ich zbierania to nie tylko kwestia jazdy zgodnej z przepisami, ale również pokonywanych przebiegów oraz szczęścia. Zgodnie z rozporządzeniem ministra spraw wewnętrznych kierowcy mają jednak prawo do szkolenia, które zmniejsza nie tylko stan złotówek na koncie kursanta, ale również punktów zgromadzonych za wykroczenia.
27.05.2014 | aktual.: 30.03.2023 13:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kto może skorzystać ze szkolenia i co ono daje
Szkolenie redukujące punkty karne nie jest przeznaczone dla wszystkich. Kierowcy mający prawo jazdy krócej niż rok od dnia jego wydania nie mogą skorzystać z możliwości zmniejszenia liczby punktów. Należy również przypomnieć, że przez pierwsze 12 miesięcy ich limit punktowy wynosi 20, a nie 24, jak w przypadku kierowców o większym stażu. Po przekroczeniu tych wartości kierowca musi ponownie podejść do teoretycznego i praktycznego egzaminu na prawo jazdy na każdą z posiadanych kategorii osobno. Ponadto poddawany jest badaniu psychologicznemu w celu orzeczenia istnienia lub braku przeciwwskazań psychologicznych do kierowania pojazdem.
Warto więc w miarę możliwości unikać wykroczeń drogowych i pilnować liczby punktów karnych, a w przypadku nagromadzenia w ciągu 12 miesięcy ich zbyt dużej liczby udać się na szkolenie redukujące, które kasuje 6 najstarszych punktów. Z tego przywileju można skorzystać nie częściej niż raz na 6 miesięcy, jednak w przypadku przekroczenia limitu 24 punktów choćby o jeden na kurs jest już za późno.
Jak się zapisać
Udział w szkoleniu redukującym punkty karne wymaga zgłoszenia i uiszczenia stosownej opłaty. Po wyborze terminu uczestnictwa z listy proponowanych na dany miesiąc trzeba wypełnić kartę uczestnictwa i wpłacić stosowną kwotę na rachunek Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, w którym chcemy odbyć kurs. W przypadku warszawskiego WORD opłata wynosi 300 zł. Wniosek i potwierdzenie wpłaty zawierającej w tytule "szkolenie punkty karne" oraz imię i nazwisko uczestnika można przesłać faksem lub elektronicznie na poświęcony szkoleniom adres e-mail.
Po otrzymaniu informacji zwrotnej wybrany termin szkolenia staje się wiążący dla uczestnika. Możliwa jest rezygnacja z wybranego terminu pod warunkiem zgłoszenia jej nie później niż do godziny 10:00 dnia poprzedzającego szkolenie przez dostarczenie pisemnej rezygnacji osobiście, pocztą tradycyjną lub elektroniczną. W przypadku niedotrzymania terminu rezygnacji i nieuczestniczenia w kursie traci się 20% wpłaconej kwoty.
Jak przebiega
W Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Warszawie szkolenia odbywają się we wtorki, czwartki i soboty. W dzień powszedni trwają od godziny 14:00 do 20:00, w weekend od 10:00 do 16:00. Celem przedmiotowego szkolenia jest zapoznanie kursantów z przyczynami wypadków drogowych, ich skutkami oraz psychologicznymi aspektami zachowania się kierującego pojazdem w ruchu drogowym.
Szkolenia przeprowadzane są w grupach około trzydziestoosobowych, jednak patrząc na rozmiar sali, bezproblemowo zmieściłoby się dwa razy tyle kursantów. Zajęcia odbywają się w toku godzin lekcyjnych oddzielonych piętnastominutową przerwą. Jeśli kursanci zgodnie postanowią skrócić przerwy, całość może trwać mniej niż ustalone wcześniej 6 godzin.
Cześć 1 – spotkanie z psychologiem Agatą Bronikowską
(3 x 45 minut)
Pierwsza część to trzygodzinne spotkanie z psychologiem, podczas którego wykorzystywany jest multimedialny rzutnik. Zaczyna się od sprawdzenia listy obecności – trochę jak w szkole. Później większość czasu zajmuje oglądanie filmów z kampanii społecznych poświęconych bezpieczeństwu w ruchu drogowym. Wypadki to problem globalny, więc wśród materiałów znajdują się klipy nie tylko z Polski, ale też z całego świata – im bardziej drastyczne, tym lepiej przemawiają do wyobraźni.
Elementem przeplatającym się między mającymi skłonić do refleksji filmami są statystyki. Można się z nich dowiedzieć m.in. tego, że 95% śmiertelnych wypadków na świecie to właśnie wypadki komunikacyjne, w których ginie ponad 1,2 mln osób rocznie. Jako główną przyczynę podaje się prędkość, czyli zazwyczaj efekt pośpiechu.
Mimo regularnej poprawy z roku na rok Polska nadal ciągnie się w ogonie Europy, a łączny koszt jednej śmierci na polskich drogach szacuje się na około 2,8 mln zł. Problem wypadku komunikacyjnego czy śmierci na drodze podczas prezentacji ujmowany jest bardzo przedmiotowo, jako kolejny element smutnej statystyki. Takie podejście i gęsto ścielący się statystyczny trup mają pokazać, że każdy kierowca musi dbać o wspólne bezpieczeństwo na drodze, bo sam może skończyć jako bezosobowy element wśród przedstawianych liczb.
Mniej więcej w połowie pierwszej części spotkania zaczyna się nieco bardziej emocjonalna komunikacja, przedstawiająca sprawców wypadków i poszkodowanych jako żywe istoty i części całej tragicznej układanki. Jest mowa o problemach psychicznych, cierpieniu i skutkach, jakie niosą wypadki komunikacyjne. Jednocześnie przez cały czas ukradkiem uczestnikom podsuwany jest obraz kierowcy ostrożnego i defensywnego jako wzoru.
Podczas prezentacji podejmowane były próby dyskusji z prowadzącą, ale pani psycholog trzymała się planu prezentacji i po szczątkowych odpowiedziach przerzucała kolejne slajdy. Dobiła do ostatniego chwilę przed końcem przeznaczonego na to czasu. Pierwsza część prezentacji nie była zbyt odkrywcza, teoria podana sauté na rzutniku mimo dość ciekawej tematyki potrafi szybko znudzić.
Cześć 2 – spotkanie z policjantem Krzysztofem Bujnowskim
(3 x 45 minut)
Po kilkunastominutowej przerwie do sali zawitał naczelnik wydziału ruchu drogowego Komendy Stołecznej Policji. Przed kursantami stał żywy, aktywny zawodowo policjant z wydziału drogówki, bogaty w wiedzę i gotowy się nią podzielić przez najbliższe trzy godziny lekcyjne. Zaczynało robić się ciekawie.
Od początku było czuć, że szkolenie prowadzi nie teoretyk, lecz człowiek z doświadczeniem. Nie obyło się oczywiście bez garści statystyk, jednak większość z nich podano z ciekawym i obszernym komentarzem. Oprócz tego pojawiło się sporo zdjęć z niebezpiecznych sytuacji drogowych, które mogły doprowadzić do groźnych wypadków. To był tylko łagodny wstęp do tematu.
Zdjęcia przeplatały się z aspektami szeroko pojętej tematyki ruchu drogowego. Podczas trzech godzin lekcyjnych, które na prośbę kursantów odbyły się bez przerw, pojawiły się wskazówki dotyczące interpretacji przepisów ruchu drogowego i znaków, wyjaśnienie zagadnień dotyczących hamowania czy samych zderzeń pojazdów. Wszystko podane w interesujący sposób na wykresach i obrazkach. Niektóre z nich wywoływały żywe dyskusje, które w tym przypadku były podejmowane przez prowadzącego. Wniosek był podobny jak w przypadku pierwszej części szkolenia: najczęstszą przyczyną nieszczęść na drodze jest prędkość.
Kiedy uczestnicy przyzwyczaili się do nieco odważniejszych materiałów, na rzutniku pojawiały się niecenzurowane fotografie z prawdziwych wypadków drogowych, na których były nie tylko rozbite pojazdy, ale również ofiary i to, co z nich zostało – w kawałkach lub w całości. Mocne zdjęcia szokowały i dawały do myślenia, o czym świadczyły reakcje sali. Nie życzyłbym nikomu z Was, żeby kiedyś znalazł się na takiej fotografii.
Zakończenie szkolenia
Po zakończeniu kursu i podpisaniu listy prowadzący zamykający szkolenie wydaje uczestnikowi stosowne zaświadczenie od dyrektora WORD, a jego kopię przesyła właściwemu organowi prowadzącemu ewidencję punktów karnych.
Punkty są kasowane już w momencie jego otrzymania, więc w drodze ze szkolenia do domu konto jest już lżejsze o 6. Po opuszczeniu sali wykładowej i budynku Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego wsiadłem do auta. Zastanowiłem się chwilę nad tym wszystkim, co widziałem w ciągu ostatnich godzin. Poczułem ulgę, nie tylko ze względu na wykreślone punkty karne. Przed oczami wciąż miałem kilka zdjęć zaprezentowanych przed chwilą przez podinspektora Bujnowskiego. Nie wiem, jak długo będę je pamiętał, ale to chyba właśnie one w tym wszystkim spełniły główną funkcję resocjalizacyjną, przynajmniej na jakiś czas.