Stracił prawko za kolizję pod wpływem. Dwie godziny później palił gumę pod komendą
Pijany mieszkaniec mazowieckiego Rostkowa stracił prawo jazdy po tym, jak uderzył w zaparkowanego volkswagena. Po wszystkim nie miał jednak zamiaru odpocząć. Ponownie wsiadł za kółko i przyjechał prowokować policję.
30.09.2022 | aktual.: 13.03.2023 15:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wszystko zaczęło się dość banalnie. Policjanci z Przasnysza zatrzymali kierowcę seata, który spowodował kolizję na ul. Wojskowej. 30-latek stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w zaparkowanego volkswagena. Szybko okazało się, że powodem niedyspozycji był alkohol - alkomat wykazał ponad dwa promile w organizmie.
Mężczyzna stracił prawo jazdy. Po otrzymaniu wezwania do przasnyskiej komendy został zwolniony do domu. Niestety nie wykorzystał swej szansy najlepiej. Dwie godziny później przyjechał bowiem na policyjny parking, gdzie zaczął kręcić bączki. Zanim funkcjonariusze zdążyli zareagować, odjechał w stronę Sądu Rejonowego w Przasnyszu.
Tam powtórzył swój wyczyn i oddalił się w kierunku centrum. Gdy policjanci podjęli próbę zatrzymania, zaczął uciekać. Podczas pościgu stracił panowanie nad pojazdem i wjechał do rowu w miejscowości Bogate. Próbował jeszcze oddalić się pieszo, ale bezskutecznie.
Tym razem nie obyło się już bez aresztu. 30-latek odpowie przed sądem nie tylko za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości ale również za niezatrzymanie pojazdu do kontroli i próbę ucieczki. Do tego trzeba doliczyć wykroczenia, których dopuścił się w trakcie pościgu. Poza wysoką grzywną grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności.