"Stawki OC nie rosły wbrew rynkowi i inflacji". Ekspert o rekomendacjach KNF
Jak nowe rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego odbiją się na stawkach OC i całym procesie likwidacji szkód? O konsekwencjach zmian w przepisach mówi w rozmowie z Autokult.pl Łukasz Kulisiewicz z Polskiej Izby Ubezpieczeń.
19.09.2022 | aktual.: 13.03.2023 15:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Najnowsze rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego dotyczące likwidacji szkód z ubezpieczeń komunikacyjnych mają być stosowane przez zakłady ubezpieczeń nie później niż od 1 listopada 2022 r. Jak informuje KNF, mają zapewnić działanie zakładów ubezpieczeń zgodnie z przepisami prawa. Co więcej, mają też zapobiegać naruszaniu interesów ubezpieczających, ubezpieczonych lub uprawnionych z umów ubezpieczenia, a także pomóc ograniczyć ryzyko występujące w działalności zakładów ubezpieczeń. Według Polskiej Izby Ubezpieczeń będą jednak generować koszty.
Kacper Czachor, Autokult.pl: Rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego – zdaniem Polskiej Izby Ubezpieczeń – są kosztotwórcze. Co to znaczy?
Łukasz Kulisiewicz, ekspert Polskiej Izby Ubezpieczeń: Zapisy zaproponowane przez Komisję Nadzoru Finansowego mogą spowodować nieuzasadniony wzrost kosztorysowego rozliczenia szkody. Już teraz kosztorys pozwala naprawić samochód w kwocie, która jest w nim wskazana. Większość zakładów, dając klientowi kosztorys, wskazuje jednocześnie warsztat naprawczy, w którym można dokonać napraw.
To jest kwestia wyboru klienta, czy chce skorzystać z tej propozycji, czy nie. Tymczasem rekomendacje (KNF oczekuje, że zakłady ubezpieczeń będą się do nich stosować nie później niż od 1 listopada 2022 r. – przyp. red.) pozbawiają zakłady ubezpieczeń możliwości kontroli kosztów napraw, nakładając obowiązek akceptacji wyższych, nie zawsze uzasadnionych kosztów naprawy. Nasze obiekcje zgłaszamy wobec dwóch rekomendacji (nr 15 i 17).
W rekomendacji nr 15 przeczytamy, że "w przypadku wystąpienia szkody częściowej zakład ubezpieczeń powinien ustalić świadczenie z umowy ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów w wysokości, która zapewni uprawnionemu przywrócenie pojazdu do stanu sprzed zdarzenia wyrządzającego szkodę". Gdzie leży problem?
Pamiętajmy, że istnieją dwie opcje wyrównania szkody. Można dostać gotówkę lub żądać przywrócenia auta do stanu sprzed wypadku. Problem pojawia się przy kwestii poruszonej w rozwinięciu rekomendacji 15. Wyczytamy z niej, że stawki za roboczogodzinę czy części zamienne zakład ustala na podstawie cen stosowanych przez warsztaty funkcjonujące na rynku lokalnym, czyli w gminie lub w powiecie.
Zacznijmy zatem od części zamiennych: jak możemy nakreślić ich rynek lokalny?
Rynek lokalny części zamiennych, w mojej ocenie, nie może być ograniczony do powiatu lub gminy. Bardzo często zdarza się, że części trzeba sprowadzać, ale to nie jest dziś problem, ponieważ w ciągu 48 godzin możemy sprowadzić części z dowolnego miejsca w Europie. To ograniczenie nie ma więc sensu, a jest utrudnieniem i może również powodować wzrost kosztów napraw.
A co z drugą składową kosztorysu, czyli stawką za roboczogodzinę – czy w tym zakresie rekomendacje też są problematyczne?
Po pierwsze, w samym warsztacie nierzadko trudno się dowiedzieć, jaka stawka jest stosowana. Warsztaty patrzą na realia rynkowe, które mogą się bardzo różnić na danym terenie. Różnice mogą sięgać nawet 200 proc. Zależy to też od stopnia profesjonalizacji warsztatu i czy serwis jest autoryzowany lub niezależny.
Co zatem w sytuacji, w której występuje problem z dostępnością warsztatów?
Warto zaznaczyć, że na niektórych obszarach w ogóle nie ma warsztatów samochodowych, które mogłyby podjąć się naprawy powypadkowej. Według naszych szacunków około 15 proc. powiatów w Polsce (nie wliczając miast na prawach powiatu) nie ma warsztatów. W sytuacjach, w których w danym powiecie nie ma żadnego warsztatu, trudno jest też ustalić koszt naprawy.
PIU proponowała rozszerzenie rynku lokalnego do województwa, ale KNF na to nie przystała. Wyobraźmy sobie taką sytuację: ktoś mieszka na Mokotowie, ale zakład ubezpieczeń nie może wskazać mu warsztatu w Piasecznie, choć tam auto naprawione byłoby szybciej i lepiej oraz z zachowaniem kontroli kosztów.
Jak powinna być ustalana stawka, jeśli w danym powiecie nie ma warsztatu lub istnieje raptem jeden obiekt?
Wówczas pozostaje pytanie, czy zakład ubezpieczeń ma stawkę ustalić na podstawie cen z sąsiedniego powiatu, województwa, czy jak ma do tego podejść? A jeśli w sąsiedni powiecie jest tylko jeden warsztat i jest to ASO, a naprawiamy 15-letnie auto? To właśnie jest istota kontroli kosztów przez zakłady. Ona jest w interesie wszystkich kierowców płacących składki za ubezpieczenia.
Kolejną kwestią sygnalizowaną przez PIU jest obawa przed zmowami warsztatów...
Przyjrzyjmy się przypadkowi, w którym przypadają dwa warsztaty gminę czy powiat. Wówczas "porozumienie się" wydaje się być bardzo łatwe. Była taka sytuacja, że dwa sąsiadujące warsztaty miały różne stawki – jeden 90 zł, a drugi 180 zł (za tę samą usługę – przyp. red.), a po kilku tygodniach, kiedy ubezpieczyciel chciał podpisać umowę z tańszym warsztatem, okazało się, że ten jest już podwykonawcą drugiego z warsztatów i, co oczywiste, stawka zrobiła się jedna. Mamy nadzieję, że UOKiK będzie interweniował w przypadku takich incydentów, ale możliwość wszczęcia postępowania i czas jego trwania jest nie do przewidzenia.
Dlaczego PIU krytykuje widniejący w rekomendacjach zakaz stosowania rabatów i upustów?
Wyżej wspomniane przeze mnie czynniki, w połączeniu z Rekomendacją 17 KNF-u (zakazującą rabatów i upustów w rozliczeniach kosztorysowych), mogą sprawić, że rozliczenie kosztorysowe będzie droższe niż rozliczenie na fakturę w warsztacie. Zakłady ubezpieczeń – ze względu na skalę działalności oraz liczbę umów z warsztatami – mają rabaty na części zamienne i na robociznę. Nie mówimy teraz o wysokości tych rabatów, ale o tym, że te koszty są w jakiś sposób kontrolowane i optymalizowane.
Jakie zagrożenia niesie ze sobą wyższy kosztorys?
Naraża na rozpad sieć warsztatów zakładów ubezpieczeń. Warsztaty mogą teraz swobodnie powiedzieć: "Ja nie chcę być w waszej sieci naprawczej, po co mam wam dawać rabaty i upusty, skoro klient przyjdzie do mnie z kosztorysem, który będzie wyższy od faktury, którą później wystawię wam za naprawę, a to, co mam w rabatach, zachowam dla siebie". To wszystko grozi systemowi kontroli kosztów i jakości napraw, co może być zagrożeniem dla bezpieczeństwa kierowców, jeśli naprawa nie będzie wykonana zgodnie z technologią producenta pojazdu.
Może pan ocenić funkcjonowanie takiego systemu w relacji do likwidacji szkód, w tym szkody całkowitej?
Zasadnicze pytanie, jakie pojawia się przy funkcjonowaniu mechanizmu, to: kto będzie kontrolował wysokość stawek za roboczogodziny? Przecież im wyższa stawka jest w kosztorysie, tym wyższą stawkę zaoferują warsztaty, co spowoduje błędne koło.
Dodatkowo, jeśli przyjmiemy, że średni wiek auta w Polsce to około 15 lat, a średnia szkoda OC posiadaczy pojazdów mechanicznych to nieco powyżej 8 tys. zł, to możemy sobie wyobrazić, że przy stawce 250 zł za roboczogodzinę, może wystąpić szkoda całkowita. A to nie jest dobra sytuacja dla poszkodowanych, którym zależy na naprawie pojazdu. Można postawić tezę, że jeszcze niedawno takie rozliczenie było korzystne dla części poszkodowanych, którzy za otrzymaną kwotę planowali kupić inne auto, ale w dobie inflacji, skokowo rosnących cen aut używanych, ta opcja wydaje się być jeszcze mniej atrakcyjna, niż była do tej pory.
Trzeba więc postawić fundamentalne pytanie z punktu widzenia kierowców: jak to wszystko, o czym do tej pory rozmawialiśmy, może przełożyć się na stawki ubezpieczenia OC dla kierowców?
Śmiało możemy powiedzieć, że stawki ubezpieczenia OC w Polsce są niskie. Także w porównaniu do innych krajów UE. Mamy do czynienia z systemem naczyń połączonych i naturalne jest, że jeśli ubezpieczyciel będzie ponosił większe koszty, to odczują to także ubezpieczeni. Trzeba pamiętać o tym, że umowa ubezpieczenia OC to umowa społeczna, w której grupa osób zgadza się, żeby z wpłaconych składek, były wypłacane odszkodowania.
Krystian Wiercioch, zastępca przewodniczącego KNF, w rozmowie z PAP Biznes stwierdził "konieczność skokowego podniesienia wysokości składek przez zakłady ubezpieczeń. Będzie to jednak wynik dotychczasowej polityki niektórych zakładów ubezpieczeń obniżania marż zysku, a nie działań KNF". Co pan na to?
Prawdą jest, że prędzej czy później stawki wzrosnąć muszą, ale nikt nie powiedział, o ile i kiedy. Należy zauważyć, że stawki OC nie rosły do tej pory wbrew rynkowi i samej inflacji. Podtrzymuję tezę z początku rozmowy, że kosztotwórczy walor rekomendacji tylko się do podwyżek przyczyni.
Może jest pan jednak w stanie znaleźć jakieś pozytywy w rekomendacjach sformułowanych przez KNF?
Na pewno zawarta w nich "kompleksowa usługa likwidacji szkód" jest na plus dla klienta, ale pozostaje pytanie, czy pozostałe problematyczne rekomendacje nie zredukują pozytywnego efektu tej instytucji do zera.