Spotify zrobiło "rzecz do samochodu". Po co, skoro to samo mamy w smartfonie?
Nowe urządzenie Spotify powiela funkcje znane z telefonu i zajmuje miejsce na desce rozdzielczej. Mimo to może znaleźć swoich zwolenników. Tym bardziej, że nie jest przesadnie drogie.
15.04.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Spotify to popularna aplikacja do streamingu muzyki, chętnie wykorzystywana również przez kierowców. Wystarczy uruchomić ją na smartfonie połączonym z multimediami pojazdu, by cieszyć się brzmieniem ulubionych kawałków. Mogło by się wydawać, że nic więcej już do szczęścia nie potrzeba, ale Spotify wpadło na pomysł oferowania urządzenia, które zrobi dokładnie to samo, co wasz smartfon.
To nic innego, jak małe pudełko z wyświetlaczem, zainstalowaną aplikacją Spotify, podstawowymi złączami oraz transmisją Bluetooth, stworzone z myślą o tych, którzy z różnych względów nie chcą lub nie mogą korzystać ze Spotify na smartfonie.
Urządzenie nie robi nic ponad to, co dobrze znana aplikacja zainstalowana na telefonie. By "zagrało" wciąż potrzebne jest radio lub pokładowe multimedia z AUX czy Bluetooth. Czy więc w ogóle ma sens? Producent twierdzi, że jak najbardziej i ma trochę racji.
Spotify Car Thing - bo tak brzmi pełna nazwa tego ustrojstwa jest banalnie proste w obsłudze, więc nie rozprasza kierowcy tak bardzo jak smartfon, szczególnie, że większość z nas zazwyczaj korzysta z kilku aplikacji na raz. W sytuacji, gdy mamy np. uruchomione mapy Google, przejście do Spotify i np. odszukanie ulubionej muzyki będzie dość czasochłonne. Po drugie, podobno wciąż są ludzie, którzy mają awersję do smartfonów, a lubią muzykę i chcieliby odtwarzać ją w bardziej klasyczny sposób, z urządzenia zamontowanego w pojeździe.
Za Spotify Car Thing przemawia też jego cena - w USA jest to 79 dolarów, a więc około 300 zł. Pytanie tylko czy grupa odbiorców okaże się wystarczająco duża, by cały projekt był opłacalny dla producenta.