O co chodzi z logo PIMOT na pudełkach Smart Kid Belt? Instytut chce usunięcia, firma pokazuje certyfikat
Smart Kid Belt to urządzenie przytrzymujące dziecko, reklamowane jako alternatywa dla fotelika. Na opakowaniu znajduje się logo Przemysłowego Instytutu Motoryzacji, lecz nie oznacza to jego rekomendacji. Znak miał być wykorzystany bezprawnie, choć producent twierdzi co innego.
25.01.2019 | aktual.: 28.03.2023 12:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na kosztujący niecałe 100 zł Smart Kid Belt po raz pierwszy trafiłem w czerwcu 2018 roku w placówce poczty, a obecnie jest on dostępny także w drogeriach, sklepach z zabawkami czy na stacjach benzynowych. Producent reklamuje urządzenie jako alternatywę dla fotelika, zachwalając jego kieszonkowy rozmiar i uniwersalność. Jednocześnie podkreśla, że jest to rozwiązanie bezpieczne.
Na swojej stronie internetowej producent opublikował wyniki badań oraz trzech testów zderzeniowych przeprowadzonych przez PIMOT. Logo instytutu pojawiło się nawet na opakowaniu produktu.
Czy to oznacza, że PIMOT rekomenduje używanie Smart Kid Belt? Temat poruszył portal BRD24.pl. Jak udało się ustalić, instytut przeprowadził testy homologacyjne w 2016 roku, dzięki czemu urządzenie zyskało homologację typu EKG ONZ. Na tym jednak współpraca miała się skończyć. – PIMOT realizuje wyłącznie usługi badawcze, inspekcyjne oraz certyfikacyjne – poinformowała w rozmowie z BRD24.pl Małgorzata Wielechowska z sekretariatu instytutu.
Wynik testów zderzeniowych | Manekin 15 kg | PIMOT
Niewyjaśniona była jednak kwestia logo na opakowaniu. Jak poinformował w rozmowie z BRD24.pl Paweł Posuniak, kierownik Laboratorium Bezpieczeństwa Pojazdów PIMOT, producent użył go bezpodstawnie. Instytut zażądał usunięcia logo oraz zaprzestania umieszczania go na opakowaniu. Z kolei w rozmowie z BRD24.pl przedstawiciele producenta Smart Kid Belt twierdzili, że ich działania były zgodnie z podpisaną wcześniej umową.
O komentarz w sprawie poprosiłem zarówno PIMOT, jak i spółkę Braxx, producenta sprzętu. Do momentu publikacji artykułu nie otrzymałem odpowiedzi z instytutu. Z kolei przedstawiciele Braxx poinformowali mnie, że zgoda na używanie logo na opakowaniu była, lecz wygasła. W związku z tym na nowych produktach nie ma już znaku instytutu.
– Do dnia 12 października 2018 roku zaopatrywaliśmy wytwarzane przez nas produkty w logo Przemysłowego Instytutu Motoryzacji PIMOT w Warszawie na podstawie certyfikatu nr Z/CW/2017 wystawionego przez ten podmiot w wyniku rozpoznania naszego wniosku i zapytań w tym przedmiocie – czytam w oświadczeniu przesłanym przez Krzysztofa Markowskiego z firmy Braxx. – Możliwość posługiwania się takim logiem jest usługą płatną Instytutu – dodaje.
Jako potwierdzenie tych słów otrzymałem wgląd do dokumentu potwierdzającego, że PIMOT przyznał certyfikat uprawniający na oznaczenie produktu znakiem zgodności instytutu. Znajduje się w nim informacja, że znak można stosować od 13 października 2017 roku do 12 października 2018 roku. Przy czym w żadnym wypadku nie jest to oznaczenie rekomendacji instytutu, a jedynie poświadczenie, że produkt przeszedł niezbędne testy homologacyjne, co również podkreśla Markowski.
Firma potwierdziła, że po publikacji artykułu na BRD24.pl PIMOT wypowiedział umowę, ale dotyczyła ona jedynie pozwolenia na posługiwanie się filmami i zdjęciami z przeprowadzonych testów. Obecnie Braxx jest na etapie wyjaśniania sytuacji. W przesłanym oświadczeniu podkreśla, że nie złamała zapisów umowy. Dodaje, że PIMOT zarzuca bezpodstawne wykorzystywanie logo instytutu.
Artykuł zostanie uaktualniony o stanowisko instytutu PIMOT, gdy je otrzymamy.