Zanika jedna kategoria. Zdaniem eksperta to dramat

W gospodarstwie rolnym niemalże nieodłącznym sprzętem do pracy jest ciągnik. Dawniej, by nim kierować, wyrabiało się prawo jazdy kategorii T. Obecnie ze względu na zawarcie uprawnień do kierowania ciągnikiem w kategorii B, mało kto zdaje egzamin z kategorii T. Zdaniem eksperta jest to duży problem.

Prawo jazdy
Prawo jazdy
Źródło zdjęć: © Autokult
Marcin Łobodziński

22.04.2024 | aktual.: 22.04.2024 19:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Do kierowania ciągnikiem rolniczym wystarczy kategoria B prawa jazdy. Jeśli ciągnik ma ciągnąć przyczepę inną niż lekka, wystarczy kategoria B+E. Taką ma wielu właścicieli gospodarstw i ciągników.

Dawniej sprawę załatwiała kategoria T, która uprawniała do kierowania ciągnikiem z przyczepą lub dwiema przyczepami. Choć była dostępna już od 16. roku życia, to na szkoleniu uczono przede wszystkim, jak kierować ciągnikiem z przyczepą czy inną maszyną, a także pojazdami wolnobieżnymi, jak np. kombajn. Dla odmiany, na szkoleniu B+E nie ma słowa o ciągnikach rolniczych czy maszynach wolnobieżnych, a już tym bardziej o specyfice ich użytkowania.

Jak donosi serwis poświęcony rolnictwu farmer.pl, w ostatnim czasie mocno spadło zainteresowanie kategorią T, ponieważ rolnicy mają zwykłe prawa jazdy (B lub C). W rozmowie przeprowadzonej z Janem Szumiałem ze Stowarzyszenia Ośrodków Szkolenia Kierowców w Warszawie pada stwierdzenie, że przez to w okresie pracy na roli zdarza się zdecydowanie za dużo wypadków drogowych.

Jak wyjaśnia Jan Szumiał, kierowcy ciągników nie dbają o odpowiednie oznakowanie, czego skutkiem są nierzadko makabryczne wypadki. Nie wiedzą, że niektóre maszyny ciągnięte przez traktor powinny być złożone i dodatkowo oznakowane – nie wystarczą same światła. Ponadto kierowcy nie stosują się do ograniczeń masy. To wszystko wynika z braku wiedzy, którą zdobyliby, gdyby szkolenie dotyczyło kategorii T.

"Czy zawsze te nieprawidłowości występują na skutek celowego działania rolników, lekceważenia przepisów lub braku wyobraźni? Czy może jednak wynikają z niewiedzy, braku odpowiedniego przeszkolenia, którego nie było podczas szkolenia w zakresie prawa jazdy kategorii B, a przydałoby się w przypadku użytkowania sprzętu rolnego?" – pyta retorycznie ekspert w rozmowie z farmer.pl.

Serwis rolniczy wskazuje na prosty przykład. Część teoretyczna egzaminu państwowego składa się z 32 pytań, z czego aż 12 dotyczy wiedzy specjalistycznej z kategorii T. Na egzaminie B+E nie ma ani jednego pytania specjalistycznego z zakresu kategorii T.

Warto zwrócić uwagę na to, że na szkoleniu czy na egzaminie z kategorii B+E, kandydat na kierowcę – również ciągnika – nie jeździ ciągnikiem, a to zupełnie inny pojazd niż samochód osobowy z przyczepą. Sama przyczepa rolnicza z dwiema osiami (z przodu i z tyłu) nie zachowuje się tak samo, jak przyczepa auta osobowego do 3,5 tony. Takich przyczep, w których jedna oś jest skrętna, używa się dopiero w samochodach ciężarowych.

Jak podaje farmer.pl: "operator mający wyłącznie prawo jazdy kategorii B+E może nie znać przepisów i zasad dotyczących obsługi, użytkowania i korzystania z dróg publicznych ciągnikami i maszynami rolniczymi, zwłaszcza kiedy rozpoczyna prace w rolnictwie i dopiero zdobywa doświadczenie".

Komentarze (15)