Śmierć pilota rajdowego - Kubica miał dużo szczęścia
W sobotę rozgrywana była piąta eliminacja International Rally Challenge, w której udział wzięła załoga Craig Beern/Gareth Roberts. Na jednym z zakrętów jej Peugeot nadział się na barierę, wskutek czego zginął pilot Gareth Roberts. Wypadek do złudzenia przypominał ten, w którym udział brał Robert Kubica.
19.06.2012 | aktual.: 12.10.2022 13:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W sobotę rozgrywana była piąta eliminacja International Rally Challenge, w której udział wzięła załoga Craig Beern/Gareth Roberts. Na jednym z zakrętów jej Peugeot nadział się na barierę, wskutek czego zginął pilot Gareth Roberts. Wypadek do złudzenia przypominał ten, w którym udział brał Robert Kubica.
Irlandzko-walijska załoga startowała w Rajdzie Targo Florio białym Peugeotem 207 S2000. Na ósmym odcinku specjalnym ich auto wypadło z trasy i pechowo nadziało się na metalową barierę. Nie wiadomo, czy była ona uszkodzona, czy trafili akurat na łączenie, które nie wytrzymało uderzenia.
Bariera przebiła się przez przód auta i śmiertelnie raniła pilota, Garetha Robertsa. Pomimo interwencji służb medycznych Walijczyka nie udało się uratować. Kierowca, Craig Beern, wyszedł z wypadku bez żadnych obrażeń.
Gareth Roberts miał 24 lata, a swój udział w imprezach rajdowych rozpoczął 8 lat temu. Przez ten czas udało mu się wywalczyć m.in. Pirelli Star Driver w 2010 roku oraz mistrzostwo w FIA World Rally Academy w 2011 roku.
Po tym wypadku rajd został przerwany, a zwycięzcą został Jan Kopecki jadący Skodą Fabią S2000. Zdarzenie do złudzenia przypomina wypadek Roberta Kubicy z lutego 2011 roku. Po raz kolejny można więc powiedzieć, że Polak miał sporo szczęścia. Tragiczna śmierć Robertsa na pewno przywoła dyskusję na temat barier energochłonnych.