Škoda Citigo 1,0 MPI - niemieckie bliźniaki wchodzą do gry [pierwsza jazda autokult.pl]

Na krótkiej prezentacji modelu oprócz samej gwiazdy popołudnia w hali Międzynarodowych Targów Łódzkich pojawiło się pięciu rywali z segmentu, którym czeski producent zamierza odebrać klientów. Nie jest nowością, że najwięcej do stracenia ma Fiat z modelem Panda, który obecnie bezdyskusyjnie dominuje w klasie małych samochodów miejskich, zgarniając aż 41% udziałów w rynku.

Nietrudno się też domyślić, że pewna siebie Škoda, która zachęca do porównania z innymi producentami, trzyma w ręku naprawdę mocne karty. Oddając założenia zorganizowanej prezentacji, postaram się przybliżyć Wam w poszczególnych kategoriach to, co w ciągu kilku godzin obcowania  z nową Škodą Citigo przykuło moją uwagę najbardziej. O możliwościach konfiguracji i kosztach zakupu przeczytacie w osobnym artykule.

Ergonomia wnętrza Škody Citigo to zespół cech, które znamy ze współczesnych niemieckich samochodów. Wszystko jest pod ręką, na swoim miejscu i nie sprawia żadnych problemów z obsługą. Pozycja za kierownicą jest dość niska, a gruby wieniec kierownicy i lewarek skrzyni biegów wygodne. Fotele są w miarę wygodne i mają zintegrowane zagłówki. Spod małego daszka zegarów wygląda duży prędkościomierz i zależnie od wersji wyposażeniowej analogowy wskaźnik zużycia paliwa i niewielki obrotomierz – jak dla mnie trochę za mały w stosunku do prędkościomierza. Funkcje te można znaleźć też w postaci cyfrowej w komputerze pokładowym między wskaźnikami.

Komfort podnosi z pewnością odpowiednie wyposażenie, które w Citigo łącznie z dostępnymi opcjami obejmuje wszystko, co znajduje się w samochodach z wyższych segmentów. W ofercie oprócz trzech wersji Active, Ambition i Elegance pojawiła się też najtańsza odmiana Easy, która została mocno okrojona względem podstawowej – Active.

Na uwagę zasługuje zewnętrzny system Move & Fun, opracowany przy ścisłej współpracy z firmą Navigon wraz z mapami 37 krajów Europy i sprzężeniem z komputerem pokładowym. Škoda żąda za niego 1400 zł, ale dokładnie takie samo urządzenie (bez obsługi komputera pokładowego) można kupić w sklepie za mniej niż połowę tej kwoty.