Rząd obniżył cenę paliw na Węgrzech. Mali przedsiębiorcy bankrutują
Koniec działalności bądź "remont" przedłużany w nieskończoność – z taką rzeczywistością muszą mierzyć się prywatne stacje na Węgrzech. Wszystko dlatego, że władze chcą utrzymać niskie ceny paliw.
02.08.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeszcze przed agresją Rosji na Ukrainę ceny paliw na Węgrzech zostały sztucznie zablokowane przez partię Fidesz. Ani benzyna, ani olej napędowy nie mogą być droższe niż 480 forintów za litr (ok. 5,71 zł). Dzięki temu są to najniższe ceny w Europie, ale doprowadziło to do licznych problemów – informuje RMF24.pl.
Pojawiła się turystyka paliwowa, a władze zarządziły, by tylko auta z węgierskimi tablicami mogły tankować po preferencyjnych stawkach. W ostatni weekend jeszcze bardziej "przykręcono śrubę". Taniej zatankują tylko osoby prywatne, taksówkarze i korzystający z maszyn rolniczych.
Branża reaguje jednak niepokojem: takie działania są nie do utrzymania na dłuższą metę. Co więcej, Shell zamknął tymczasowo pięć stacji, a mniejsze, prywatne punkty ograniczają działalność. Tracą one pieniądze na każdym litrze sprzedanym po rządowej cenie. Światowy rynek paliw operuje na znacznie wyższych stawkach.
Państwowy zakład paliwowy stwierdza, że jeśli polityka Fideszu będzie kontynuowana, paliwa po prostu zabraknie w ciągu kilku tygodni. Oficjalnie limit cenowy ma być utrzymany do 1 października.