Stara metoda na złodziei. Widzą i odchodzą nawet nie próbując
Metoda "na walizkę" od dłuższego czasu cieszy się dużą popularnością wśród złodziei, którzy stosują ją do kradzieży nowszych modeli samochodów. Jednakże istnieje gadżet, który może zniechęcić potencjalnych przestępców, a który był bardzo powszechny w latach 80. i 90.
Metoda "na walizkę" zdobyła uznanie złodziei z prostego powodu - pozwala działać dyskretnie i szybko. Auto zostaje otwarte i uruchomione w kilkadziesiąt sekund. Narażone są samochody wyposażone w system bezkluczykowego dostępu.
Zgodnie z najnowszymi badaniami ADAC, tylko niewielki odsetek pojazdów jest w stanie skutecznie przeciwdziałać tej metodzie. Jak można się przed nią zabezpieczyć? Jednym ze sposobów jest inwestycja w pokrowiec tłumiący sygnał, owinięcie kluczyka folią aluminiową lub przechowywanie go w garnku w domu (wszystkie te metody zostały sprawdzone). Istnieje jeszcze jeden sposób — blokada na kierownicę.
Dla wielu osób może to wydać się zabawne, ale taki gadżet może znów okazać się przydatny. Współcześni złodzieje polegają głównie na elektronice, a nie na narzędziach do łamania mechanicznych zabezpieczeń, jak to miało miejsce kilkadziesiąt lat temu.
Oprócz blokady na kierownicę, również blokada pedałów czy dźwigni zmiany biegów może być skuteczna. Zabezpieczenia te wymagają większej ingerencji ze strony złodzieja, a co najważniejsze, zabierają mu cenny czas i sprawiają, że zaczyna zwracać na siebie uwagę.
Widok fizycznej blokady może więc skutecznie odstraszyć złodzieja, nawet jeśli już udało mu się dostać do wnętrza samochodu za pomocą "walizki". Oczywiście, jeśli przestępcy dysponują lawetą, metoda ta może się okazać nieskuteczna, ale znów dochodzi kwestia czasu i przyciągania uwagi.
To rozwiązanie ma jednak pewne mankamenty. Po pierwsze, w luksusowych autach może wyglądać dość karykaturalnie. Po drugie, konieczność ciągłego zakładania i zdejmowania może być dla kierowcy uciążliwa. Mimo to, to lepsze niż utrata samochodu.
Tego typu blokady, w zależności od modelu i stopnia zaawansowania, oferowane są w cenach od około 100 do prawie 300 zł. Warto sprawdzić, czy nie mamy takiego urządzenia w piwnicy czy na strychu, zapomnianego gdzieś przez lata. Skoro moda na retro gadżety powraca, może warto zaufać sprawdzonym, starym metodom?