Range Rover odświeżył Velara. Zmieniło się wiele, choć z zewnątrz trudno to dostrzec
Patrząc na nadwozie Velara, aż trudno uwierzyć, że jest on z nami już blisko sześć lat. Sylwetka luksusowego SUV-a ani trochę się nie zestarzała. Pewnie dlatego podczas liftingu pozostawiono ją bez zmian. Więcej dzieje się w kabinie i pod maską.
02.02.2023 | aktual.: 02.02.2023 17:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
By zauważyć, że mamy do czynienia z "nowym" Velarem, trzeba mieć naprawdę wprawne oko. Styliści ograniczyli się bowiem do zmienionej grafiki oświetlenia, innego sposobu wykończenia atrapy chłodnicy i nowej wstawki w dolnej części zderzaka.
Większe różnice dotyczą wnętrza, w którym króluje zakrzywiony, 11,4-calowy ekran multimediów. Zastąpił on dwa dotychczasowe, mniejsze wyświetlacze. Brytyjczycy chwalą się, że znacząco zaktualizowali system, dzięki czemu większość funkcji jest dostępna maksymalnie po dwóch kliknięciach.
W standardzie dostaniemy zdalne aktualizacje, bezprzewodowe Apple CarPlay i Android Auto oraz bezprzewodową ładowarkę. Sam kokpit przy okazji stał się bardziej minimalistyczny i elegancki – jak we wszystkich nowych modelach marki.
Co nieco zmieniło się także pod maską, gdzie znajdziemy ulepszoną hybrydę plug-in P400e wykorzystującą akumulator o pojemności 19,6 kWh – o 6,3 kWh więcej niż dotychczas. Dzięki temu Velar jest w stanie przejechać na samym prądzie nawet 64 km. Na uwagę zasługuje też obsługiwana moc ładowania wynosząca 50 kW.
Warto wspomnieć, że Range Rover nie zrezygnował także z diesli. Wersje D200 i D300 pozostają w ofercie. Zapomnijcie za to o 5-litrowym V8. Zamiast niego jest 4,4-litrówka zapożyczona z BMW. Ceny i szczegółową specyfikację powinniśmy poznać niebawem.