Tak radzili sobie z zimą. Chevrolet wyprzedził swoje czasy

Obecnie mamy wiele rozwiązań ułatwiających jazdę w zimowych warunkach. Łańcuchy, opony zimowe, sól drogowa - wszystko to bardzo pomaga. Blisko 60 lat temu Chevrolet miał jednak inny pomysł na zimę.

Pomysł Chevroleta się nie przyjął
Pomysł Chevroleta się nie przyjął
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Chevrolet

29.02.2024 | aktual.: 07.03.2024 09:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jeśli spojrzymy na dodatkowe wyposażenie samochodów z tamtych czasów, możemy być zdumieni. Wystarczy rzucić okiem na katalogi z epoki, aby zobaczyć, że odtwarzacz płyt winylowych w bujającym się na drodze samochodzie to dopiero początek. Ekspres do kawy na pokładzie? Dlaczego nie. Przycisk do zmiany stacji radiowej, który obsługuje się stopą? Oczywiście, że tak. W latach 60. jedynym ograniczeniem dla inżynierów i projektantów była ich własna wyobraźnia.

Chevrolet nie pozostawał w tyle. W 1969 roku firma przygotowała dla swoich klientów, którzy musieli zmagać się z zimowymi warunkami, coś zupełnie nowego - Liquid Tire Chain Traction Dispenser, czyli łańcuchy do opon w płynie. Mechanizm działania był prosty. Wsiadasz do samochodu, naciskasz przycisk i polimer z puszki, na której widnieją ostrzeżenia o ryzyku nagłego zgonu, jest rozpylany na opony. Warto przypomnieć, że w tamtym czasie podgrzewana tylna szyba była dodatkiem, za który trzeba było dodatkowo zapłacić.

Dodatkowe akcesorium o nazwie V75 Liquid Tire Chain było dostępne we wszystkich modelach Chevroleta - z wyjątkiem kombi i pickupa El Camino - tylko w 1969 roku. Na montaż puszek z aerozolem zdecydowało się 2600 klientów, mimo że kosztowało to 22 dolary (co dzisiaj wynosi równowartość ok. 150 dolarów). 188 z nich to byli kierowcy Chevroleta Camaro - samochodu, który jest znany z problemów z trakcją na tylnej osi nawet na suchej nawierzchni.

Co ciekawe, płynne łańcuchy śniegowe - oparte na polimerach - są nadal dostępne do kupienia. Wystarczy poszukać chwilę w internecie, a okaże się, że za 15 złotych możemy stać się właścicielami 200 ml płynnej przyczepności w sprayu. Mimo to, lepiej jest polegać na sprawdzonym zestawie opon zimowych i zdrowym rozsądku za kółkiem.

Komentarze (1)