Premiera systemu COYOTE – czy wygra z Yanosikiem? [relacja autokult.pl]

6 czerwca w ekskluzywnym klubie golfowym Sobienie Królewskie odbyła się premiera nowatorskiego systemu informacji drogowych COYOTE. Czy francuska firma zdoła pokonać polskiego Yanosika?

fot. COYOTE Polska
fot. COYOTE Polska
Marcin Łobodziński

11.06.2013 | aktual.: 30.03.2023 13:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

6 czerwca w ekskluzywnym klubie golfowym Sobienie Królewskie odbyła się premiera nowatorskiego systemu informacji drogowych COYOTE. Czy francuska firma zdoła pokonać polskiego Yanosika?

Idea

Choć na oficjalnej polskiej premierze były najważniejsze osoby z francuskiej firmy COYOTE, ja najbardziej czekałem na przemówienie wynalazcy zarówno idei, jak i samego systemu oraz urządzenia - Fabiena Pierlota.

fot. COYOTE Polska
fot. COYOTE Polska

Fabien od dziecka uwielbiał samochody, prędkość. Oczywiście skutkiem tego były liczne mandaty. Zaraz po ukończeniu studiów wpadł na pomysł stworzenia społeczności kierowców, podobnej do tej, która dziś używa radia CB. Kierowcy informowaliby się nawzajem o sytuacjach na drogach. Choć pomysł po części wynikał z buntu przeciwko radarom, to jego idea pozwala na o wiele więcej i przebiegły COYOTE wcale nie musi być postrzegany jako broń w walce z prawem. Przedstawiciele COYOTE słusznie uważają, że to nie nadmierna prędkość jest sama w sobie przyczyną większości wypadków drogowych.

Ich zdaniem w dzisiejszych czasach na drodze, a właściwie przy drodze jest zbyt wiele rozpraszających kierowców informacji, ale zbyt małą siłę przebicia mają ważne dane. Co gorsza, w ostatnich latach – co można zauważyć na polskich drogach – silnie rozwinął się przemysł, nazwijmy go, radarowy. Policja i inne służby wyposażone w nowoczesny sprzęt do namierzania i dyscyplinowania kierowców w imię walki o bezpieczeństwo wniosły na drogi inną formę zagrożenia. Jest nią stres kierowcy związany z ciągłym poszukiwaniem ograniczeń prędkości i stróżów prawa.

Zatem ideą COYOTE nie jest walka z radarami i służbami drogowymi, tylko - jak podkreślają sami twórcy - zapewnienie kierowcy komfortowych warunków podróżowania. Mowa oczywiście o komforcie psychicznym. A co się z tym wiąże - podniesienie bezpieczeństwa w zdrowy sposób.

Zasada działania

Zadaniem systemu COYOTE jest dostarczenie kierowcy ważnych informacji, które zwykle może on zdobyć tylko wtedy, gdy używa CB-radia. Stąd alternatywna nazwa idei - CB Radio 2.0.

fot. COYOTE Polska
fot. COYOTE Polska

Użytkownicy sytemu COYOTE (tzw. skauci), podobnie jak osoby korzystające z CB-radia (tzw. mobilki), tworzą społeczność kierowców, którą podczas premiery często porównywano do Facebooka. Społeczność ta w czasie rzeczywistym przekazuje sobie informacje o takich sytuacjach na drodze, jak: limity prędkości, wypadki, zwężenia, stojące na drodze pojazdy, uszkodzenia nawierzchni, trudne warunki atmosferyczne, korki, fotoradary stacjonarne i przenośne oraz patrole policji lub innych służb. Bardzo przydatną funkcją jest powiadamianie o pomiarach odcinkowych i obliczanie, z jaką prędkością należy się poruszać, aby nie przekroczyć dopuszczalnego limitu średniej prędkości.

Zasada działania jest bardzo prosta, co było ważne podczas przygotowywania urządzenia. Kierowca, widząc zdarzenie na drodze lub jakąkolwiek formę kontroli drogowej, powiadamia o tym innych kierowców, klikając w odpowiednią ikonę na urządzeniu. To dokładnie to samo co stare dobre: „mobilki na 4 kilometrze suszą”. Jednak przewaga COYOTE nad klasycznym CB-radiem jest ogromna.

Obraz

Po pierwsze informacja wprowadzona w tzw. chmurę informacyjną będzie tam przechowywana do momentu odwołania zdarzenia i będzie dostępna dla wszystkich użytkowników COYOTE niezależnie od tego, gdzie się znajdują. Po drugie, wiarygodność tej informacji będzie sprawdzana właśnie w chmurze informacyjnej, gdzie każde pojedyncze urządzenie COYOTE będzie miało określoną wiarygodność, zależną rzecz jasna od poczynań jej użytkownika. Po trzecie, nikt nie musi się pytać co kilkanaście kilometrów: „mobilki, jak droga na Płock?”, ponieważ dopóki urządzenie jest włączone, dopóty będzie informować użytkownika o wszystkich zarejestrowanych zdarzeniach.

W przeciwieństwie do CB-radia COYOTE jest legalny we wszystkich krajach, w których można go obecnie kupić. Nie ma żadnych przesłanek, żeby kiedykolwiek miało się to zmienić. Co więcej, producent zamierza podjąć współpracę ze służbami i np. z GDDKiA w zakresie wysyłania informacji o sytuacjach na drogach.

Kolejną przewagą COYOTE nad CB-radiem są informacje o skautach w okolicy. Gdy wiemy, że w pobliżu znajduje się 15 skautów, a informacja o fotoradarze mobilnym jest potwierdzona przez 8 z nich, a ponadto znamy stopień wiarygodności tej informacji, mamy lepszy obraz sytuacji, niż zapewnia pojedyncze: „...do Wrocławia czysto!”, zwłaszcza przekazane przez patrol

Jak w praktyce sprawdza się COYOTE? Dla dziennikarzy przygotowano próbę polegającą na przejechaniu odcinka trasy z ustawionymi różnego rodzaju punktami, o których COYOTE miał nas poinformować. Ponieważ jechało sporo aut, podstawieni skauci powiadamiali następnych o zagrożeniach na drodze. Dodatkową atrakcją było to, że jazdy odbywały się różnymi zabytkowymi, luksusowymi autami. Ja wybrałem Rolls Royce'a Silver Cloud.

Obserwując to, co dzieje się na odcinku tzw. rajdu Paryż-radar, przekonałem się, że ustawione wypadki czy fotoradary znakomicie pokrywały się z informacją przekazaną o nich przez skautów. Również limity prędkości pasowały do tego, co COYOTE pokazywał na wyświetlaczu. Jedną z najbardziej pożytecznych - niebawem w Polsce - funkcji jest przejazd trasy z pomiarem odcinkowym. COYOTE stale pokazywał maksymalną prędkość, z jaką można się poruszać, żeby nie przekroczyć średniej przejazdu. Będzie to jedna z najciekawszych informacji, gdy tego typu odcinki dróg pojawią się w naszym kraju.

Szansa na sukces?

Aby można było powiedzieć, że COYOTE naprawdę działa na terenie Polski, potrzeba 20 000 aktywnych skautów. Celem firmy jest zdobycie tylu użytkowników do końca 2013 roku. Jaki jest więc sens wydawać dziś prawie 1000 zł na coś, co może będzie działało za rok? Czy nie lepiej poczekać? A czy jeśli wszyscy będą czekać, to COYOTE w ogóle się rozwinie? Czy nie lepiej rozdać urządzenia za darmo?

COYOTE celuje obecnie w tzw. kierowców zawodowych, którzy przejeżdżają kilkadziesiąt tysięcy kilometrów rocznie. Tym samym początkowa klientela wydaje się po pierwsze odpowiedzialna, a po drugie godna zaufania. Nikt nie kupi COYOTE po to, żeby robić sobie jaja i wprowadzać ludzi w błąd, jak to często bywa w przypadku Yanosika. I to może być fundament sukcesu, bo budowanie systemu informacji na ludziach, którzy mają coś za darmo, jest, powiedzmy, jak budowanie domu na piasku. Profesjonalni kierowcy to podłoże skaliste.

Polski Yanosik przypomina mi Naszą Klasę, która owszem, miała swoje 5 minut, ale jeśli zadam pytanie: "kiedy ostatnio zaglądałeś na NK?", to co odpowiecie? A kiedy ostatnio zaglądałeś na Facebooka?

Naszym celem jest stworzenie światowej społeczności kierowców. Sukces naszej informacji o fotoradarach w czasie rzeczywistym to dopiero początek. Planujemy wiele kolejnych udogodnień dla naszej społeczności.

Fabien Pierlot – założyciel

Na myśl przychodzi sukces Marka Zuckerberga. Pamiętam czasy, gdy Facebook był niepotrzebny i zbyt skomplikowany w obsłudze, a dziś jego potencjał jest ogromny. Pamiętam również czasy, gdy tylko hobbyści, służby i kierowcy TIR-ów korzystali z CB-radia. Wraz ze wzrostem liczby kontroli drogowych i wprowadzeniem punktów karnych mogących doprowadzić do utraty prawa jazdy rozpoczął się boom na CB. Myślę, że za kilka lat będę mógł powiedzieć, że pamiętam premierę i wiele krytycznych głosów, że to się nie uda, że za drogo i że bez sensu, a ja uważałem wówczas, że sukces rodzi się w bólach, ale jest ogromna szansa na stworzenie czegoś naprawdę pożytecznego i bardziej kulturalnego od rozmów przez radio.

Czy Fabien Pierlot będzie dla kierowców tym, kim jest obecnie Mark Zuckerberg dla internautów? Czy COYOTE będzie zdawał egzamin na co dzień? Przekonamy się o tym niedługo. Urządzenie trafiło już do redakcji i właśnie jadę w trasę, żeby sprawdzić, czy spotkam na drodze choć jednego skauta.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)