Posłanka proponuje złagodzenie przepisów o zasłanianiu ust i nosa. Skorzystać mieliby rowerzyści
Przepisy, które wprowadzono w ramach walki z koronawirusem, nakazują zasłanianie ust i nosa w przestrzeni publicznej. Wyjątków od tej reguły jest niewiele. Zdaniem posłanki KO należy zrobić kolejny dla rowerzystów. Tej propozycji trudno odmówić sensu.
06.05.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zagrożenie ze strony SARS-CoV-2 spowodowało spadek zainteresowania środkami komunikacji publicznej czy współdzielonymi pojazdami. Rower znów może zyskać na znaczeniu jako środek transportu. Jest on niemal idealny: dostępny nawet dla tych, którzy nie mają prawa jazdy, nie zmusza użytkownika do zbliżania się do innych i dotykania przedmiotów, z którymi ktoś mógł mieć kontakt, wreszcie ekologiczny, co dla niektórych również ma znaczenie. Jest tylko jedno "ale". Zgodnie z przepisami osoba poruszająca się rowerem musi zakrywać usta i nos. Wyjątkiem jest tylko jazda po lesie. Posłanka KO chce to zmienić.
Iwona Kozłowska skierowała do ministra zdrowia i ministra sportu interpelację, w której porusza kwestię zniesienia obowiązku zakrywania ust i nosa przez rowerzystów znajdujących się poza terenem zabudowanym. By zrozumieć sens interpelacji, wystarczy przejechać się na rowerze w maseczce. Podczas wjazdu pod górę organizm potrzebuje dodatkowej porcji tlenu, a szybkie oddychanie z zasłoniętymi ustami i nosem jest mocno utrudnione.
A co z bezpieczeństwem innych osób? Po ostatniej nowelizacji przepisy przewidują 12 przypadków, które zwalniają z konieczności zakrywania ust i nosa. Maseczki nie trzeba nosić m.in. w czasie jazdy konnej. Co prawda ta odbywa się najczęściej poza skupiskami ludzkimi, ale wiele dróg poza terenem zabudowanym, po których poruszają się rowerzyści, również można określić w ten sposób.
Jak przepisy wyglądają za granicą? W Austrii obowiązuje minimalny odstęp jednego metra oraz nakaz noszenia maseczek w sklepach i środkach komunikacji publicznej. Na Węgrzech obowiązuje taki sam rygor dotyczący maseczek. W Grecji maseczki trzeba nosić w środkach komunikacji publicznej, windach i szpitalach oraz gabinetach lekarskich. W Portugalii wolno uprawiać sport na świeżym powietrzu, a maseczki trzeba nosić w środkach komunikacji publicznej oraz sklepach. W Niemczech przepisy nie są jednorodne. W wielu landach nakaz zakrywania ust i nosa obowiązuje jednak tylko w środkach komunikacji publicznej i w sklepach.
Od środy 6 maja nie obowiązuje już zakaz korzystania z rowerów miejskich. Na obecną chwilę osoba używająca jednośladu - współdzielonego czy swojego - musi zakrywać usta i nos wszędzie z wyjątkiem jazdy w lesie. Ponadto zgodnie z Prawem o ruchu drogowym osoba, która prowadzi rower (na przykład pod górkę), staje się pieszym. Musi więc wówczas zachować dwumetrowy dystans od innych.
Zmniejszenie rygoru względem rowerzystów - przynajmniej poza terenem zabudowanym, gdzie zagrażają oni innym w niskim stopniu - mogłoby przyczynić się do popularyzacji jednośladu jako środka transportu. Zapewne takim pójściem na rękę nie osiągniemy takiej popularności tego środka transportu jak w Holandii czy Danii, ale nawet niewielki efekt będzie pożądany. Co jeszcze można byłoby zrobić? Niedawno posłowie proponowali, by państwowym dofinansowaniem do zakupu pojazdów o napędzie elektrycznym objąć również rowery. Strona rządowa odrzuciła jednak ten pomysł - zapewne ze względów finansowych. Mały ukłon w kierunku rowerzystów w kwestii maseczek nie kosztowałby jednak ani grosza.