Poseł PiS‑u chce niższych cen ubezpieczeń. Ale tylko dla wybranych

Czy w dobie wolnorynkowej gospodarki działającej w oparciu o konkurencyjność poważny polityk może proponować, by rząd odgórnie wymusił obniżenie cen dla wybranej grupy społecznej? Jak się okazuje, jak najbardziej, a sprawa dotyczy kierowców i obowiązkowego ubezpieczenia.

Polisa OC zależna od punktów karnych
Polisa OC zależna od punktów karnych
Źródło zdjęć: © Autokult.pl
Tomasz Budzik

06.09.2023 | aktual.: 06.09.2023 12:25

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sen o ręcznym sterowaniu

Poseł PiS-u Piotr Sak, skierował do ministra finansów interpelację z zaskakującym pytaniem. Parlamentarzysta dostrzegł sygnalizowane przez emerytów i osoby z niepełnosprawnościami wysokie ceny obowiązkowej polisy OC. Nie od dziś wiadomo, że w wielu miejscach w Polsce samochód nie tyle znacznie ułatwia życie, co po prostu jest jednym z warunków wygodnego funkcjonowania. Poseł zwrócił się do szefa resortu z pytaniem o to, czy rozważa "(...) wprowadzenie zniżek na ubezpieczenia OC dla osób niepełnosprawnych i seniorów".

Nie przypominam sobie, by Ministerstwo Finansów prowadziło jakąś firmę, oferującą komunikacyjne polisy OC. Spodziewana przez Piotra Saka reakcja resortu mogłaby więc przyjąć jedną z dwóch form, a każda z nich będzie miała wielu przeciwników. W pierwszym scenariuszu minister finansów wprowadza przepisy, które odgórnie regulują maksymalną cenę polisy OC dla emerytów i osób z niepełnosprawnościami.

Jeśli nawet tego typu działanie w ogóle mieściłoby się w ramach szeroko pojętego państwa prawa, to podkopywałoby sens ekonomiczny prowadzenia działalności ubezpieczycieli. Ci przecież, określając wysokość składki OC, kierują się współczynnikiem prawdopodobieństwa, że ubezpieczający pojazd kierowca spowoduje kolizję. Wiek jest tu bardzo ważnym – o ile nie najważniejszym – czynnikiem. Oczywiście takie szacowanie nie byłoby możliwe bez brania pod uwagę historycznych danych. W efekcie, im mniej zdarzeń drogowych powoduje dana grupa kierowców, tym taniej jej reprezentanci będą mogli się ubezpieczyć w przyszłości.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zmiana zasad oznaczałaby ręczne sterowanie państwa cenami usług oferowanych przez prywatne firmy. Jeśli w wyniku takiej "państwowej" obniżki oferowanie polis komunikacyjnych dla danej grupy zaczęłoby generować u ubezpieczycieli straty, ci z pewnością powetowaliby sobie je, podnosząc składkę dla pozostałych kierowców. Różnicę zapłaciliby więc wszyscy zmotoryzowani – oczywiście z wyjątkiem emerytów i osób z niepełnosprawnościami.

W drugim scenariuszu rząd mógłby zdecydować się na ruch podobny do tego z płatnymi autostradami zarządzanymi przez koncesjonariuszy. Od 4 września do 31 grudnia 2023 r. przejazd autostradą A1 pomiędzy Toruniem a Gdańskiem jest bezpłatny dla pojazdów osobowych. Ale przejazdy są rejestrowane i w efekcie z budżetu państwa wypłacona zostanie rekompensata dla zarządcy autostrady. Kierowcy nie płacą, ponieważ rząd sypnie pieniędzmi z budżetu państwa.

Inny sposób na zrealizowanie pomysłu posła Piotra Saka mógłby więc polegać na bieżącym wypłacaniu różnicy ubezpieczycielom, zobligowanym do oferowania preferencyjnych stawek emerytom i osobom z niepełnosprawnościami. Oczywiście nie można byłoby wykluczyć również programu OC+, w ramach którego reprezentanci wspomnianych grup po potwierdzeniu posiadania pojazdu otrzymywaliby coroczny transfer funduszy. Zawsze to lepiej, gdy potencjalny wyborca dostanie pieniądze do ręki, prawda?

Ile kosztuje OC?

Wizje rozwiązania problemu nakreślonego przez posła Piotra Saka są świetlane. Zastanówmy się jednak, czy w ogóle jest to potrzebne? Ile za OC płacą emeryci? Aby to sprawdzić, skorzystałem z jednej z porównywarek cen polis. Założyłem, że ubezpieczamy zarejestrowanego w Warszawie opla astrę z 2015 r., z benzynowym silnikiem o pojemności 1,4 l i mocy 120 KM, którego kierowca pokonuje rocznie do 10 tys. km. Kalkulację wykonałem dla trzech różnych kierowców. W pierwszym wyliczeniu miał on 22 lata, w drugim 40 lat, a w trzecim 66 lat.

W pierwszym scenariuszu najtańsza oferta na OC opiewała na 1263 zł, a najdroższa na 3435 zł. Jeśli 22-letni kierowca chciałby mieć również AC, musiałby zapłacić od 1898 zł do 7225 zł

Kierowca w wieku 40 lat za polisę OC zapłaci przynajmniej 689 zł do 1920 zł. Jeśli chciałby mieć również ubezpieczenie AC, minimalna cena wyniosłaby 948 zł, a maksymalnie 4855 zł.

W przypadku kierowcy w wieku 66 lat minimalna cena OC wyniosłaby 894 zł, a maksymalnie 2083 zł. W opcji z AC cennik zaczyna się kwotą 1439 zł, a kończy 4815 zł.

Okazuje się zatem, że choć ze zdecydowanie największą kwotą musi zderzyć się młody kierowca, to rzeczywiście starsze osoby mogą płacić za ubezpieczenie nieco więcej niż zmotoryzowani w średnim wieku. Jeśli dokładne dane potwierdziłyby taki stan rzeczy, byłby to dobry powód do zainteresowania organizacji konsumenckich. Nie musiałoby to jednak oznaczać nieprawidłowości. Co prawda z policyjnych raportów wynika, że kierujący powyżej 65 roku życia powodują – w przeliczeniu na liczbę osób w tym wieku – najmniej wypadków, ale dane te nie uwzględniają kolizji, które również generują koszty dla ubezpieczycieli.

Państwo powinno powoływać i utrzymywać instytucje, które dbają o sprawiedliwe traktowanie konsumentów, w tym kierowców ubezpieczających swoje pojazdy. Czy jednak jego rolą jest ręczne ustalanie cen OC dla starszych kierowców? Zamiast tego, wolałbym zobaczyć prężne działania państwowych instytucji, oferujących zaawansowanym wiekiem kierowcom szkolenia z zakresu bezpiecznej jazdy. Dobrym pomysłem byłoby również zwolnienie takich grup z podatku PCC przy zakupie używanego samochodu. To ułatwiłoby starszym kierowcom przesiadkę do nowszego i bezpieczniejszego pojazdu. Podobny pomysł został już jednak przez rząd odrzucony.

Komentarze (20)