Fabryka e‑paliwa na końcu świata. Porsche zdradza mi plan ocalenia silników spalinowych
Tu na razie jest ściernisko, ale już w przyszłym roku będzie działać pierwsza na świecie fabryka paliwa syntetycznego. W 2026 roku będzie go już produkowała go już na tyle, by odwrócić losy silników spalinowych, mówi mi członek zarządu Porsche.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć wycofanie silników spalinowych z samochodów sprzedawanych w Europie wydaje się już przesądzone i jest kwestią najbliższych lat, nie wszyscy się jeszcze poddali. Alternatywą mogą być paliwa syntetyczne, nazywane też e-paliwami. Pozwoliłyby one zachować tradycyjne silniki benzynowe i związany z nimi charakter, ale jednocześnie rozwiązałyby narastający problem emisji CO2. Kilku producentów aut, jak McLaren, wyrażało już swoje nadzieje związane z tą technologią. Porsche poszło jednak krok dalej.
Niemiecki producent aut wraz z szerokim gronem firm z branży energetycznej (m. in. Siemens Energy, AME, Enel i ENAP) rozpoczął właśnie budowę fabryki e-benzyny o nazwie Haru Oni. Potencjalnie przełomowy dla losów motoryzacji projekt zaczyna się dość skromnie, od niewielkiego zakładu z jedną turbiną wiatrową na południowych rubieżach Chile, która w przyszłym roku da energię na produkcję pierwszych 130 tys. litrów paliwa.
A to dopiero początek. Już w 2024 roku Haru Oni ma wyprodukować 55 milionów litrów e-benzyny, a w 2026 – nawet dziesięć razy tyle. Porsche było inicjatorem tego projektu i początkowo będzie wykorzystywało uzyskane paliwo w swoim programie wyścigowym. Szybko jednak nowa benzyna ma trafić na rynek komercyjny, ale już bez udziału Niemców.
Ich celem nie jest wejście do branży energetycznej, a uratowanie swojej firmy i wybudowanych przez nią aut. Producentowi zależy na utrzymaniu na drogach benzynowych 911 oraz aut zabytkowych. Porsche jest pod tym względem w wyjątkowej sytuacji: w ciągłej eksploatacji jest ponad 70 proc. kiedykolwiek wyprodukowanych przez tę markę aut. Ich właściciele chcieliby dalej z nich korzystać, również przy nowych przepisów, które penalizują auta emitujące CO2 z rury wydechowej.
E-paliwo: co to takiego i jak się je uzyskuje?
Paliwa syntetyczne, znane również e-paliwami, w teorii brzmią jak zbawienie dla motoryzacji w obecnym kształcie. Oto uzyskujemy benzynę, którą można stosować w dotychczas znanych silnikach tak jak zwykłą bezołowiową, tankować ją na dotychczas znanych stacjach, a przy tym ratować świat drastycznie zredukowaną emisją CO2. I swój własny silnik też, bo e-paliwo nie zostawia w nim żadnych szkodliwych cząstek ani sadzy.
Brzmi za dobrze, żeby było prawdą? Trochę tak. E-paliwa to taki Święty Graal motoryzacji, a Święte Graale mają to do siebie, że szuka się ich długo, kosztem wielkich fortun, tylko po to, by na końcu przekonać się, że wiele z obietnic to tylko legendy. Prace nad paliwami syntetycznymi prowadzone są praktycznie tak długo, jak istnieje motoryzacja (na początku w oparciu o konwersję węgla). Cały czas napotykają one na kolejne problemy, które uniemożliwiają im zdobycie znaczącej pozycji na rynku.
Zobacz także
W tej chwili przed szerokim dostępem kierowców do e-benzyny powstrzymują nas dwa wyzwania: wysoka cena takiego paliwa (związana ze śladową produkcją) i fakt, że nie jest ono do końca neutralne dla środowiska. Z którejkolwiek metody jego uzyskania by nie korzystać, zawsze wiąże się ze zużyciem jakichś zasobów nieodnawialnych i emisją CO2.
Do wyprodukowania e-benzyny potrzeba trzech składników: wody, dwutlenku węgla i energii. Z wody, poprzez proces hydrolizy, uzyskuje się wodór i tlen. Wodór w połączeniu z dwutlenkiem węgla tworzy metanol, z którego z kolei jest już krótka droga do e-benzyny o właściwościach podobnych do bezołowiowej znanej z naszych stacji.
Porsche przekonuje, że właściwości e-benzyny są nawet lepsze: gwarantuje ona wyższe parametry silnika i w całkowitym rozrachunku (wliczając produkcję i dystrybucję) jest o 90 proc. bardziej ekologiczna. Fabryka Haru Oni wykorzystuje do tego wyłącznie energię wiatrową oraz technologię pozyskiwania dwutlenku węgla bezpośrednio z powietrza, dzięki czemu bilans jest jeszcze lepszy. O kulisach projektu opowiedział mi członek zarządu Porsche ds. badań i rozwoju, dr Michael Steiner.
Steiner, Porsche: Elektromobilność sama nie da rady
Mateusz Żuchowski, Autokult: Czy e-benzynę można traktować jako "kontrę" dla elektromobilności?
Michael Steiner, Porsche: Nie rozwijamy e-paliwa po to, żeby konkurować z elektromobilnością. W końcu sami zbudowaliśmy już silną pozycję na rynku aut elektrycznych. W 2030 roku 80 proc. produkowanych przez nas aut będzie na prąd. Doszliśmy jednak do etapu, w którym jasne jest, że elektromobilność nie będzie w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb w oczekiwanym czasie, więc kładziemy wszystkie ręce na pokład i pracujemy nad rozwiązaniem, które będzie je wspierało w ograniczaniu emisji CO2 na drogach.
M.Ż.: Efekty mogą być rzeczywiście dobre, ale być może nie na tyle, by wypełnić cele postawione przez Unię Europejską i uratować silniki spalinowe…
M.S.: Politycy są realnie zainteresowani naszą technologią. Mówią nam, że to dobry ruch i ktoś go musiał w końcu zrobić. Niemiecki rząd przyznał nam na jej rozwój wsparcie finansowe w wysokości 8 milionów euro. Znaczenie e-paliw wykracza w końcu poza samą motoryzację, mają one tak wiele zastosowań. Problemem już teraz nie jest zbyt e-benzyny, tylko popyt przewyższający podaż.
M.Ż.: Czy barierę stanowiły dotychczas wyłącznie pieniądze?
M.S.: Zdecydowanie nie. Projekt prowadzony jest pod naszym przewodnictwem, ponieważ byliśmy w stanie połączyć potrzebnych partnerów i ich know-how. Fabryka e-paliwa wymaga pracy wielu ekspertów z różnych dziedzin. Jeden zapewnia proces pozyskania "zielonego" wodoru, inny pracuje nad kolejnymi etapami produkcji. Z naszej strony mogliśmy zaoferować badania jakości paliw w samochodach o różnym poziomie osiągów (włącznie z wyścigowymi) i w różnym wieku, również zabytkowych.
M.Ż.: Dlaczego nie zatrzymać się w produkcji na etapie metanolu? Z nim również branża motoryzacyjna wiąże duże nadzieje wobec dużego potencjału sportowego i ekologicznego.
M.S.: W produkcji e-benzyny najtrudniejsza jest produkcja wodoru. Kolejne etapy, w tym konwersja metanolu w e-benzynę, to już droga z górki. Największy problem metanolu stanowi fakt, że do jego wykorzystania potrzeba nowych aut z innymi silnikami. Nasze e-paliwo można za to traktować jak zwykłą benzynę i wlewać je do istniejących samochodów bez żadnych modyfikacji.
M.Ż.: A czemu nie sam wodór, jak chcą niektórzy producenci?
M.S.: Z tych samych powodów co w przypadku metanolu, a do tego dochodzi jeszcze wymóg nowej infrastruktury do transportu i dystrybucji. Wodór ma przed sobą świetlaną przyszłość w takich gałęziach przemysłu jak produkcja stali i aluminium. To dobry nośnik energii, ale nie pasuje do Porsche tak jeśli chodzi o wagę i wielkość zbiorników, jak i dynamikę prowadzenia auta zasilanego ogniwami wodorowymi.
M.Ż.: Kiedy e-benzyny możemy spodziewać się w krajach takich jak Polska?
M.S.: Początkowo cała produkcja będzie trafiała do Porsche i będzie przeznaczona na użytek wewnętrzny, głównie naszego programu wyścigowego. W latach 2024 – 2026 produkcja wykroczy poza nasze potrzeby. Liczymy na to, że trafi wtedy do jak najszerszego grona odbiorców, ale ich pozyskiwanie będzie już poza naszą gestią. W pierwszej kolejności e-benzyna trafi do krajów, w których da ona wymierną korzyść pod kątem ulg podatkowych i innych przywilejów.
M.Ż.: Czyli na dojrzałe gospodarki Unii Europejskiej, takie jak Niemcy. Dlaczego więc Porsche postawiło fabrykę e-benzyny w Punta Arenas, na samym południowym skrawku Chile? Trudno chyba o bardziej odległy punkt od Niemiec.
M.S.: To unikalne w skali świata miejsce, w którym występuje wysokie natężenie odnawialnych źródeł energii i małe zagęszczenie ludności. Historycznie populacje ludzkie skupiały się wokół zasobów nieodnawialnych, a te z odnawialnymi pozostały bezludne. W Punta Arenas panują idealne warunki dla farm wiatrowych. Postawione tam turbiny wiatrowe są cztery razy bardziej wydajne niż takie same zlokalizowane w Niemczech.
Ważnym czynnikiem był również solidny partner i znaleźliśmy go w formie chilijskiego rządu. Z takimi projektami wiąże się pewne ryzyko inwestycyjne, a rząd Chile je ograniczył. Chilijczycy mają konkretny i mądry plan uzyskania pozycji lidera w produkcji paliw syntetycznych. Okoliczna ludność również dobrze przyjęła plan budowy fabryki, nie było żadnych protestów. Tymczasem można sobie tylko wyobrazić, jak trudna byłaby realizacja takiego przedsięwzięcia w Europie. W praktyce łatwiejszy okazuje się transport gotowego paliwa, nawet na tak znaczną odległość. Do 2030 roku również dystrybucja będzie całkowicie neutralna dla środowiska.
M.Ż.: Jaka będzie cena e-paliwa na stacjach benzynowych?
M.S.: W obecnej, pilotażowej fazie projektu, nie jest ona jeszcze oczywiście konkurencyjna. Liczymy na to, że w 2026 roku uda się zejść poniżej 2 dolarów za litr (nie wliczając w to miejscowych opłat, podatków i marży stacji). Za coś, co wymaga od nas takiego nakładu prac i finansów, to już sensowny poziom. Z czasem cena e-paliwa będzie dalej spadała. Równolegle trzeba mieć na uwadze fakt, że podatki i inne opłaty związane z ropą naftową będą rosły, więc cena tradycyjnej benzyny i e-benzyny na stacjach benzynowych może się przeciąć dużo szybciej, niż ktokolwiek może sobie wyobrazić.