Porsche Cayman - 911 dla biednych? Nie sądzę!

Ładnych kilka lat temu ludzie w Porsche stwierdzili, że potrzebują zaoferować swoim nadzianym klientom coś słabszego, mniejszego, tańszego od żywej legendy z 911 w nazwie. Tak na prawdę pierwszy był mały i stylowy roadster, czyli Boxster, ale zrobienie mniejszego od 911 auta w formie coupe wydawało się być dobrym pomysłem. Na pierwszego Caymana spłynęło dużo niezasłużonej krytyki, że to 911 dla biednych i tak dalej. Od dwóch lat mamy dostępną nową generację, która zamyka usta hejterom.

Porsche Cayman - 911 dla biednych? Nie sądzę!
Artur Pietrzak

02.04.2015 | aktual.: 02.10.2022 10:31

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Obraz

Drugą, obecną generację Porsche Caymana pokazano w 2012 roku i zgodnie z logiką powinna być lepsza od poprzednika. Generalne założenie jest takie, że Cayman nie może być lepszy od 911, bo może odebrać jej klientów, a w obliczu niższej ceny marka może stracić cenne pieniądze. Auto dostępne jest w czterech wersjach - podstawowej, S, GTS i od niedawna w najostrzejszej GT4, która przełamuje pewną barierę poprzez wyposażenie jej w silnik z 911, a konkretnie w ten z wersji Carrera S. GT4 to auto typowo torowe, czyli bez sensu na co dzień. Jest krzykliwe, pewnie znajdzie się kilku maniaków, którzy będą nim krążyć po Monte Carlo czy zadawać szyku na zakorkowanych ulicach Warszawki, ale według mnie to auto dla ludzi, którzy poważnie myślą o torowej przygodzie z Porsche, a z jakiś względów nie chcą kupić 911 w wersjach torowych typu GT3 czy GT3 RS. Myślę, że nie chodzi tu o kasę, lecz mogę być w błędzie - w końcu rozpiętość cenowa tych aut jest nieporównywalna.

Obraz

Sam wygląd auta jest typowy dla Porsche i budzi same miłe skojarzenia. Jest dynamika wyrażona liniami samochodu, jest zadziorność i jest kilka stałych elementów wyróżniających pojazdy tej marki. Mam na myśli "wybałuszone" reflektory wraz z nadmuchanymi błotnikami z przodu. Ogólnie styliści zrobili dobrą robotę, samochód nie jest do pomylenia z 911, nie jest jej pomniejszoną wersją jak np. BMW X4 względem X6, czy ładnych parę lat temu różniące się tylko długością Volvo S60 i S80.

Pod względem pierwszej generacji Caymana jest spory postęp w kwestii wyglądu. Nowa generacja to ciekawsze linie, bardziej zgrabne i bardziej zadziorne. Poprzednik miał drzwi z poprzedniej generacji 911 (997) a to miało niebagatelny wpływ na linię mniejszego samochodu niż ten, z którego pochodzi taki element jakim są drzwi. To tak jakby karzeł miał buty w rozmiarze 46. Teraz jest lepiej, jest świetnie bym powiedział. Wewnątrz widać typowy niemiecki styl czyli wszystko wygląda tak, jak w innych modelach marki. Porsche to Porsche i już. Oczywiście bez wnikliwego studiowania wnętrza idzie zauważyć różnice ale rozplanowanie przycisków, ekranu i sławetnego zegarka na szczycie deski jest tożsame z tym co widzimy w 911, Panamerze i innych modelach. Wyraźną różnicą są z pewnością zegary umieszczone w trzech tubach zamiast pięciu. Samo wnętrze jest przytulne i zachęca do jazdy. O jakości i spasowaniu materiałów nie ma co mówić, to w końcu Porsche.

Obraz

Co pod maską? No w sumie to nic, ani pod jedną ani pod drugą. Silnik umieszczony centralnie, praktycznie bez dostępu z zewnątrz - szkoda, bo są tacy ludzie, którzy lubią patrzeć na silniki i co ważniejsze dłubać przy nich. Jeśli ktoś jednak nie ma zdolności mechanicznych musi być zdany na łaskę ASO firmy Porsche. Co w takim razie znajdziemy ukryte pomiędzy osiami? Podstawowa wersja Caymana ma silnik 2.7 l o mocy 275 KM. Mało? Wydaje mi się, że wystarczająco dużo. Nie ma co mówić o możliwości tracenia tym autem prawka w pięć minut, bo jak ktoś się uprze to straci je jadąc szaleńczo Fiatem Cinquecento. Znów ciśnie się na usta a raczej palce stwierdzenie - Porsche to Porsche i już. Sprint do setki w 5,6 s z PDK. Ogólnie PDK to rozsądna opcja jeśli ktoś chce tego auta używać na prawdę na co dzień, a myślę, że taką "lajtową" wersję Caymana można spokojnie używać codziennie. Oczywiście dla fanów sportowej jazdy, którą notabene ma ten samochód zapewniać, jest skrzynia manualna. Prędkość maksymalna podstawowej odmiany to 265 km/h, czy do szczęścia trzeba czegoś więcej?

Jak komuś mało (a przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia), to w salonie czeka Cayman S. Duży silnik o pojemności 3.4 l i mocy 315 KM. To robi spore wrażenie! Urywa 0,7 s do setki. To relatywnie dużo, ale od 0 do 160 km/h wersja S potrzebuje aż 2,1 s mniej. Kosmos! Przez dwa lata było dobrze, ale w centrali stwierdzili, że mocy nigdy za wiele. Niecały rok temu do gamy Caymana dołączyła wersja GTS, jeszcze mocniejsza i jeszcze szybsza. Ostatnio świat ujrzał torowego Caymana GT4 z częściami od 911 GT3 i silnikiem od Carrery S. Chyba liczba sensownych wersji tego modelu została wyczerpana, by nie wkroczyć za bardzo na terytorium zarezerwowane dla najbardziej znanego Porsche w dziejach.

Obraz

Na koniec zawsze zastanawiam się, komu poleciłbym to auto? Auto trafi w gusta ludzi, którzy są singlami bądź mają dziewczynę/narzeczoną/kochankę i nie planują rozwoju rodziny. Samochód ten pasuje też do tatusiów po czterdziestce, którzy chcą w końcu mieć coś od życia i czasem zamiast swoim nudnym kombi w dieslu, wyjechać na drogi czymś co pobudzi zmęczone zmysły. Auto uniwersalne, nie tak krzykliwe jak 911, która z daleka krzyczy - "mój właściciel podciera sobie tyłek stuzłotówkami!". Chociaż i tak ktoś, kto kupuje ten samochód musi być bogaty, przynajmniej w Polsce. Cena 61 000 euro jest za naszą zachodnią granicą relatywnie niewielka i po czterdziestce takie auto może kupić przeciętny Jurgen, który uczciwie pracował na nie najgorszym stanowisku. W naszym kraju cena w granicach 240-250 tys. zł czyni ten samochód autem dla bogaczy, względnie dla ich potomstwa. Nie, żadne Porsche nie jest dla biednych. Nawet Boxster, który jest tańszy od Caymana, bo nie ma nawet dachu. Brałbym ten samochód, zdecydowanie!

Obraz
Źródło artykułu:WP Autokult
blogiPorschefelietony
Komentarze (11)