Polscy kierowcy niechętnie pomagają poszkodowanym w wypadkach
Polscy kierowcy mimo przejścia odpowiedniego przeszkolenia podczas zajęć teoretycznych przygotowujących do egzaminu na prawo jazdy nie potrafią i boją się udzielać pierwszej pomocy. Dochodzi do tego, że obok wypadku przejeżdżamy obojętnie. Czy rzeczywiście mamy się czego obawiać?
28.08.2012 | aktual.: 07.10.2022 20:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Polscy kierowcy mimo przejścia odpowiedniego przeszkolenia podczas zajęć teoretycznych przygotowujących do egzaminu na prawo jazdy nie potrafią i boją się udzielać pierwszej pomocy. Dochodzi do tego, że obok wypadku przejeżdżamy obojętnie. Czy rzeczywiście mamy się czego obawiać?
To od działań podjętych przez osoby postronne może zależeć życie poszkodowanych w wypadku. Jednak przeprowadzona przez policję na początku sierpnia akcja pokazała, że nie każdy decyduje się pomóc w krytycznej sytuacji. W ciągu trzech godzin przy zaaranżowanym wypadku zatrzymało się 216 kierowców, a 40 powiadomiło służby ratownicze. Kilkadziesiąt osób minęło miejsce zdarzenia, nie reagując. Podobny eksperyment przeprowadziła w lipcu śląska policja - leżących na drodze, ubrudzonych sztuczną krwią motocyklistów minęło 15 samochodów i rowerzysta.
Dlaczego kierowcy tak postępują? Powodem jest m.in. rozproszenie odpowiedzialności. Kierowcom wydaje się, że pomocą zajmie się ktoś inny. W końcu tyle osób mija wypadek, prawda? Wyobraźmy sobie, że wszyscy myślą w ten sposób. Może wtedy dojść do tragedii, której można było zapobiec.
Kierowcy unikający udzielenia pomocy obawiają się problemów, zeznań, z czym wiąże się także strata czasu. Chociaż każdy z nas przeszedł odpowiednie przeszkolenie, czasem nawet kilka razy (w szkole, na BHP w pracy, na kursie prawa jazdy itp.), niektórzy boją się, że nieumyślnie mogą doprowadzić do pogorszenia stanu osoby poszkodowanej. Badania przeprowadzone w 2010 roku przez ExxonMobil pokazały, że aż połowa ankietowanych uważa, że nie potrafiłaby przeprowadzić reanimacji.
Jak już wcześniej wspomniałem, niektórzy kierowcy obawiają się, że mogą spowodować uszczerbek na zdrowiu poszkodowanego, i wiążących się z tym konsekwencji. Tymczasem prawo jest zawsze po stronie pomagającego. W sytuacjach krytycznych najważniejsze jest udzielenie najlepszej pomocy, jaką jest się w stanie zagwarantować. Ponieważ nie dysponujemy wiedzą, którą mają ratownicy, prawo nie stawia nam żadnych wymagań w kwestii jakości podjętych działań.
Jeśli kierowca chce pomóc, ale nie wie jak, dyspozytor pogotowia ratunkowego jest w takiej sytuacji najlepszym doradcą. Przez telefon udzieli odpowiednich wskazówek, które mogą się przydać, zanim zjawi się profesjonalny zespół ratunkowy. Czasem tych kilka minut oczekiwania może okazać się krytyczne, dlatego każde podjęte działanie jest tak znaczące.
Jeśli chcecie pomóc poszkodowanym, oceńcie dobrze sytuację - jeśli nie jest to koniecznie, nie powinno się wyciągać biorących udział w wypadku osób z samochodu. Pomocy można udzielić również w aucie. Pamiętajcie – zgodnie z prawem nie podejmując żadnych czynności, gdy jest to konieczne, łamiemy przepisy. Jeśli działamy w dobrej wierze, z chęcią pomocy, prawo jest po naszej stronie. Najważniejsze to zatrzymać się i pomóc.
Źródło: Creandi.pl