Policja w Łodzi mówi stop blokowaniu lewego pasa
Łódzka policja rusza z akcją Lewy Pas. Ma ona na celu zwrócenie uwagi kierowców na nadużywanie skrajnie lewego pasa ruchu autostrad i dróg ekspresowych, a co za tym idzie - blokowanie szybszych użytkowników tras.
15.03.2016 | aktual.: 02.10.2022 08:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Akcja łódzkiej policji wymierzona jest w dwie grupy kierowców. Funkcjonariusze drogówki w nieoznakowanych radiowozach będą walczyć z wyścigami słoni drogowych i królami lewych pasów, a mniej potocznie mówiąc - z wyprzedzającymi się ciężarówkami oraz z kierowcami, którzy bezmyślnie jadą po lewej stronie drogi, chociaż prawa jest wolna.
Każdy, kto jeździ polskimi autostradami i drogami ekspresowymi wie, że kierowcy przyklejeni do lewego pasa to spory problem. Jeszcze bardziej świadomi pod tym względem są szczególnie ci, którzy jeździli np. niemieckimi autostradami. Tam co prawda zazwyczaj do dyspozycji są trzy pasy ruchu w jedną stronę, nie dwa, ale i tak widać zupełnie inną kulturę jazdy. Nie wyprzedzasz? Masz wolny prawy pas? Zjeżdżasz i robisz miejsce dla innych. Tego w Polsce brakuje.
Część kierowców trzyma się lewego pasa przez swoją bezmyślność, część złośliwie blokuje ruch. Tymi drugimi polska policja zajmowała się już w ramach akcji Szeryf. Dlatego tym razem policjanci chcą dotrzeć przede wszystkim do świadomości osób, które nie zastanawiają się jaki popełniają błąd. Niektórzy nie biorą sobie do serca nawet niepisanej zasady, dotyczącej skrajnych przypadków: jeśli ktoś wyprzedza cię z prawej strony, prawdopodobnie jesteś na złym pasie.
Tym, dla których nawet kierowcy wyprzedzający z prawej strony, nie są wystarczającym sygnałem do zmiany pasa ruchu, policja ma zamiar wystawiać mandaty w kwocie do 200 zł. Funkcjonariusze podkreślają jednak, że w trakcie kontroli mają zamiar udzielać przede wszystkim pouczeń. Mandaty będą wystawiać jedynie w skrajnych przypadkach.
Większym problemem są wyprzedzające się ciężarówki. Kierowcy tych drogowych kolosów pokonują setki kilometrów i oczywiste jest, że nie uśmiecha im się jechać np. 5 km/h wolniej za drugim kolegą po fachu na tak długim dystansie, jeśli mogą jechać szybciej. Właśnie dlatego wyprzedzanie tyle zajmuje. Różnice między prędkościami maksymalnymi narzuconymi przez zamontowane ograniczniki, są często na tyle małe, że potrzeba nawet dwóch minut lub więcej, by znaleźć się przed drugim tirem.
Kwestia ciężarówek jest trudna do rozwiązania, bo teoretycznie kierowca faktycznie dokonuje manewru wyprzedzania. Najczęściej robi to z maksymalną możliwą prędkością. Dlatego policji trudno będzie karać za zbyt wolne wyprzedzanie.
Jednocześnie nie da się zabronić kierowcom tirów wyprzedzania w ogóle. Wspomniane kilka kilometrów na godzinę na dystansie kilkuset kilometrów może przełożyć się na kilkunastominutowe spóźnienie. To z kolei może oznaczać, że kierowca nie dojedzie w przepisowym czasie i będzie musiał zrobić przerwę niedługo przed końcem trasy, zamiast dotrzeć z towarem. Opóźnienia w transporcie, mogą oznaczać przestoje w zakładach pracy, to natomiast - straty dla przedsiębiorców.
W związku z powyższym kierowcy ciężarówek oczekują więcej wyrozumiałości od innych użytkowników ruchu. W tym wszystkim zapominają o tym, że sami mogliby dać przykład. Trudno bowiem oczekiwać wyrozumiałości od innych, jeśli samemu nie okazuje się jej sobie na wzajem. Wszyscy doskonale rozumieją, że jazda przez kilkaset kilometrów z nieznacznie mniejszą prędkością niż maksymalna możliwa, jest faktycznie problematyczna i oznacza spore straty. Dlaczego jednak kierowca wyprzedzany nie wykaże się wyrozumiałością dla kolegi na lewym pasie i na 10 sekund nie odpuści prędkości o chociaż kilkanaście kilometrów na godzinę? To już nie są tak wielkie straty.
Pozostaje mieć nadzieję, że akcja łódzkiej drogówki przyniesie nie tylko skutki w mentalności wąskiej grupy kierowców, którzy zostaną zatrzymani. Bardziej powinniśmy liczyć na to, że pociągnie ona za sobą szereg innych akcji, prowadzonych przez funkcjonariuszy w całej Polsce.