Podczas jazdy próbnej rozbił ferrari f40. Było warte ok. 1,4 mln dolarów

Wielu sprzedających zastrzega sobie prawo do jazdy próbnej dopiero po okazaniu gotówki. Choć wątpliwe jest, żeby potencjalny kupca tego ferrari f40 miał przy sobie ponad 1,4 mln dolarów, to jednak został dopuszczony za stery auta. Niestety, przejażdżka skończyła się w tragiczny sposób.

Potencjalny kupiec nie będzie tego dnia wspominał najlepiej
Potencjalny kupiec nie będzie tego dnia wspominał najlepiej
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe/Facebook/All Street
Filip Buliński

22.07.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Uliczny bolid z 3 rurami wydechowymi i zgrają 478 włoskich koni mechanicznych od ponad 30 lat znajduje się w sferze niespełnionych marzeń wielu osób. Kto by w końcu nie chciał mieć ferrari f40 w garażu? Podobna myśl naszła pewnego mężczyznę w Australii, który postanowił spełnić to marzenie.

Zanim zainteresowany dobił targu, zabrał warte ok. 1,43 mln dolarów (ok. 5,44 mln zł) ferrari na jazdę próbną. Podczas przemierzania stanu Queensland nie opanował jednak wiekowego superauta. Jak donoszą lokalne media, najprawdopodobniej przez nadmierną prędkość wpadł w poślizg i wylądował w pobliskim rowie, ścinając po drodze kilka barierek i znaków.

Siła była na tyle duża, że niektóre słupki wyrwane zostały wraz z podstawą. Na szczęście ani kierowca, ani pasażer nie odnieśli poważniejszych obrażeń, czego nie można powiedzieć o ferrari. Zdjęcia z miejsca zdarzenia pojawiły się w mediach społecznościowych i dla fanów motoryzacji są z pewnością bolesne. Ciężko powiedzieć, czy samochód wróci na drogi, jednak ewentualna odbudowa z pewnością tania nie będzie.

Włoskie superauto zadebiutowało w 1987 roku z okazji 40. rocznicy wypuszczenia pierwszego modelu włoskiej marki. Obiekt westchnień niejednego dorosłego i rzeszy dzieciaków dysponował podwójnie doładowanym, 2,9-litrowym V8, które wypluwało aż 478 KM i 577 Nm. Moc przekazywana była na tylne koła za pomocą 5-biegowej skrzyni manualnej, a cały samochód ważył tylko ok. 1200 kg.

Sprint do setki zajmował F40-ce 4,1 sekundy. Dziś taki czas może i osiąga większość sportowych kompaktów, jednak ówcześnie niebotyczne ferrari należało do czołówki superaut, rozpędzając się aż do 325 km/h. W sumie fabrykę w Maranello opuściło 1315 egzemplarzy, ale trudno powiedzieć, ile przetrwało do dziś. W samej Australii zarejestrowanych było do niedawna niespełna 20 sztuk. Pewne jest jednak, że liczba ta zmalała o kolejną sztukę.

Źródło artykułu:WP Autokult
Ferrariklasykiwypadki
Komentarze (6)