Planowali hybrydy, wyszedł problem. Dostawca silników postawił ultimatum

Słynna seria IndyCar powinna już od dwóch lat korzystać z jednostek hybrydowych. Ich wprowadzenie zostało tymczasem po raz kolejny opóźnione. Cierpliwość traci Honda, jeden z dwóch dostawców silników.

Seria IndyCar po raz trzeci opóźniła wprowadzenie jednostek hybrydowych
Seria IndyCar po raz trzeci opóźniła wprowadzenie jednostek hybrydowych
Źródło zdjęć: © Getty Images | Robert Reiners
Kamil Niewiński

11.12.2023 | aktual.: 12.12.2023 18:31

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Seria IndyCar to najpopularniejsza amerykańska seria wyścigowa, w której wykorzystywane są bolidy z otwartymi kołami. Ma wielu oddanych fanów i stanowi czołówkę najpopularniejszych serii open-wheel razem z japońską Super Formułą, Formułą E oraz oczywiście Formułą 1.

Obecnie jednym z najważniejszych tematów w świecie IndyCar jest rewolucja silnikowa, która miała nastąpić w 2022 r. W bolidach na ten moment wykorzystywane są jednostki 2.2 V6 produkcji Chevroleta lub Hondy. Nową jednostką wykorzystywaną w IndyCar ma być 2.4 V6, lecz tym razem z pełnoprawnym napędem hybrydowym.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak jednak można się domyślić, na sezon 2022 nowe regulacje ostatecznie w życie nie weszły. Nową datę wejścia w życie nowych silników ustalono na start sezonu 2023, ale i ten plan zakończył się fiaskiem — władze serii tłumaczyły to problemami z łańcuchem dostaw. Ostatecznie jednostki miały pojawić się wraz ze startem sezonu 2024, a intensywne ich testy miały zapewnić ich gotowość. I tu jednak pojawiła się niemiła niespodzianka.

Wejście w życie nowych przepisów... zostało po raz trzeci opóźnione. Tym razem ma to nastąpić po wyścigu Indianapolis 500, a więc po 26 maja. Oznaczałoby to, że w środku całego sezonu dojdzie do gigantycznej zmiany regulaminowej, a to niewątpliwie zachwieje balansem sił w stawce.

Pojawiły się dyskusje na temat definitywnego przesunięcia wejścia hybryd na sezon 2025, by nie zmieniać reguł gry w trakcie sezonu. Seria jednak właśnie w tym momencie rozpoczęła wyścig z czasem i całej tej sytuacji zaczyna mieć powoli dość Honda.

Obecnie Japończycy zaopatrują w silniki mniej więcej połowę całej stawki, na którą składa się 27 bolidów. Są to olbrzymie koszty, które nijak nie zwracają się w obliczu przeciągających się już trzeci rok zmian regulacji. Rozwój hybryd bowiem postępuje, a efektów nie widać.

Seria IndyCar po raz trzeci opóźniła wprowadzenie jednostek hybrydowych
Seria IndyCar po raz trzeci opóźniła wprowadzenie jednostek hybrydowych© Icon Sportswire via Getty Images | Icon Sportswire

Mamy duże obawy dotyczące kosztów. Gdybyśmy zdecydowali się nie przedłużać umowy, to byłby tego powód. Nie mamy trzeciego producenta i jest ku temu powód: ma to związek z kosztami. [...] Potrzebujemy całkowitej zmiany przepisów dotyczących silników, aby zredukować dziesiątki milionów dolarów corocznych kosztów technicznych. Bo jeśli tego nie zrobimy, będzie nas to kosztować zbyt wiele i zajmiemy się czymś innym. Może to być NASCAR lub dalsza inwestycja w F1. Albo w coś, co z motorsportem w ogóle nie jest związane.

Chuck SchifskySzef amerykańskiego oddziału Honda Motorsports 

Jeżeli twój dostawca prosi, by znaleziono mu konkurencję, byle tylko odciążyć go finansowo, jest naprawdę źle. Kontrakt Hondy kończy się w 2026 r. Dla IndyCar odejście Japończyków byłoby tragedią zarówno pod kątem zaopatrzenia, jak i wizerunku. Honda jest dostawcą silników nieprzerwanie od 1993 r. To właśnie dlatego serii tak bardzo zależy, by hybrydy wprowadzić jak najszybciej.

Komentarze (2)