"Paris et Tour Auto 2015" cz. 1
Jak to mówią "apetyt rośnie w miarę jedzenia". Mając w pamięci moje wypady do Stuttgartu czy Londynu, pewnego zimowego wieczoru zacząłem szukać kolejnych ciekawych kierunków. Wtedy trafiłem na informację o firmie Peter Auto. Organizują oni imprezy motoryzacyjne w iście królewskim stylu.
01.05.2015 | aktual.: 02.10.2022 10:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niewątpliwie największa perełką w ich portfolio jest Le Mans Classic. Zagłębiając się w dalsze informacje szybko okazało się, że LMClassic jest organizowane co 2 lata (od 2002 roku), a więc siłą rzeczy w 2015 roku impreza ta się nie odbędzie. Lecz przeglądając ich dalszą ofertę wśród imprez na najlepszych torach wyścigowych w Europie i elitarnych Concours d'Elegance znalazłem coś o nazwie "Tour Auto".
Jest to swego rodzaju rajd dla samochodów klasycznych prowadzący przez malownicze, boczne dróżki Francji. Brzmi kusząco. Na dodatek pierwsze zdjęcia i filmiki mnie wręcz oczarowały. Okazało się również, że impreza co roku startuje z Paryża, a konkretnie z hali wystawienniczej Grand Palais w centrum miasta. Tegoroczna impreza została zaplanowana na 20-25 kwietnia. Etap paryski składał się ze zgromadzenia uczestników w Grand Palais 20 kwietnia i startu w dalszą trasę o świcie następnego dnia.
Po sprawdzeniu cen biletów lotniczych i noclegu w stolicy Francji stwierdziłem, że jest to mocna propozycja na krótki, 2-dniowy wypad w rozsądnym budżecie. Ostateczną decyzję podjąłem po tym jak zobaczyłem listę startową tegorocznej edycji opiewającą na ponad 200 pozycji... przyznam, że co chwila musiałem zbierać szczękę z podłogi. Samochody takie jak BMW 3.0 CSL, Lancia Stratos, Shelby Cobra, Jaguar E-Type, Ford GT40, Mercedes 300SL, Ferrari 275 GTB czy wreszcie na sam koniec: Ferrari 250 GTO (!!). Żadna replika - najprawdziwszy oryginał... Oj, trzeba tam pojechać.
Mając zakupione bilety, transfer lotniskowy, kilka Euro i zarezerwowany nocleg pozostało mi tylko czekać na...
Dzień 1
Wcześnie z rana wylot z lotniska Chopina w kierunku Beauvais, ok. 70 km na północ od Paryża. Po wylądowaniu krótki spacerek na terminal autokarowy. Kolejka była całkiem spora, ale szła sprawnie. Przyznam, że było to też lepiej zorganizowane niż np. na lotnisku Luton, gdzie miałem okazję lądować w zeszłe wakacje. Bilety na autokar były ważne na konkretny dzień, a nie na godzinę. Wolne miejsce - wsiadasz, jeśli brak - czekasz. Nie było niepotrzebnych spięć. Na szczęście autokary jeździły z dużą częstotliwością, nawet co 6-7 minut, więc dość szybko znalazłem miejsce dla siebie. Po nieco ponad godzinnej jeździe autokar dowiózł mnie do Porte Maillot na zachodnim krańcu Paryża. Po dotarciu do pobliskiej stacji metra zakupiłem bilety na komunikację miejską. Linią metra numer 1 dotarłem w końcu na stację Champs-Élysées - Clemenceau, tuż przy Grand Palais.
Wystawa była otwarta od dosłownie kilku minut, więc kolejka po bilecik wstępu na wystawę była stosunkowo krótka. Gdy wszedłem do środka - przyznam szczerze - nogi mi zmiękły... Po ochłonięciu i oswojeniu się z widokiem przygotowałem sobie aparat i jedziemy z tematem!
"Heaven, I'm in heaven..."
Bardzo mile zaskoczyła mnie ta Giulietta SS. Te linie, proporcje, kolor nadwozia... Przepiękny samochód!
Dla takich widoków właśnie przyjechałem na Tour Auto 2015... włoskie 3.0 V12 Tipo 168 z lat '60 na sześciu, dwugardzielowych gaźnikach Webera. Słodki Jezu!
Miły akcent - w powyższej Alfie startował Polak, Paweł Wasilewski.
W powyższym 300SL za kierownicą zasiadł Felix Baumgartner.
Byłem ciekaw tego Ligiera. Z wyglądu w sumie nie powala, ale jego 3.0 V8 brzmi niczym te z bolidów F1 z lat '70. Potężne ciary na plecach!
Nalepka na tym DeTomaso nie kłamie - wystartował w nim nie kto inny jak Jochen Mass.
Lotus Elan po prawej, w malowaniu Gulf zakończył swoją przygodę na Tour Auto 2015 w nieprzyjemny sposób - na przydrożnej barierce, kasując przy tym cały prawy przód. Załoga wyszła z tego bez szwanku, ale szkoda autka...
Ciekawe to 500 Mondial. Wyglądał na zachowany w oryginalnym stanie, zero restoracji czy chociażby korekty lakieru. Wszystko poobdzierane, poobijane, ale sprawne i dające niepowtarzalny klimat.
Ciężko oderwać oczy od 250 GTO. Dzieło sztuki na czterech kołach.
Z ogromnym żalem opuszcza się tak niesamowite miejsca. Nie sposób też oddać cały klimat na zdjęciach. Atmosfera jest nie do podrobienia. Duża, przeszklona hala wystawiennicza w cenrtum Paryża pełna klasyków z najwyższej półki. To miejsce zapadnie mi w pamięci na bardzo bardzo długo.
Jak zapewne się domyślacie nie żegnamy się jeszcze na dobre z Tour Auto 2015. Została jeszcze wizyta o wschodzie słońca podczas odjazdu wszystkich ekip w dalszą trasę. Dzień się jeszcze nie skończył, więc po opuszczeniu terenu imprezy zaplanowałem sobie spacer po urokliwych, paryskich uliczkach. Rzecz jasna połączony z car-spottingiem. Już okolice Grand Palais przyniosły pierwsze zdobycze.
Żółte 275 GTB okazało się spóźnialskim uczestnikiem Tour Auto. Chwile po tym ekipa techniczna wprowadzała samochód na teren hali.
Z cyklu: "Jak stylowo przybyć do Grand Palais"
Dalsze uliczki również przyniosły kilka ciekawych pozycji.
Na nogach byłem od 3 w nocy, więc wczesnym wieczorem zmęczenie coraz mocniej dawało o sobie znać. Na zakończenie tego jakże niesamowitego dnia, dwie widokówki wykonane w drodze do miejsca noclegu.
Po zameldowaniu się w hostelu przyszedł czas na upragniony odpoczynek i prysznic. W tym miejscu również zakończę część pierwszą mojej relacji. Póki co Paryż dostarczył mi niezapomnianych wrażeń, ale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. O tym co się działo dnia drugiego opowiem już w drugiej części, która wkrótce ukaże się na moim autokultowym blogu. Mocnych wrażeń nie zabraknie :).
PS Dla ciekawskich lista startowa Tour Auto 2015: KLIK.