Ostra walka w Grodnie, 2 miejsce Corvette i życiówka Blachy
Z Grodna wracamy w świetnych humorach i ze znakomitymi wynikami. Ja zdobyłem 2 miejsce, a Blacha pobił swój życiowy rekord. Walka była bardzo zacięta, przyznam szczerze, że jeszcze nigdy nie spotkałem się z tak silną stawką aut AWD. Zresztą sami przeczytajcie co tam się działo.
22.08.2014 | aktual.: 28.09.2015 13:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na zawody ruszyliśmy w piątek. Auta były przygotowane odpowiednio wcześniej więc bez poślizgów wystartowaliśmy przed południem. Ze względu na długi postój na granicy, na miejsce dotarliśmy pod wieczór. Lotnisko w Grodnie to świetne miejsce na wyścigi. Mają tam naprawdę dobrą nawierzchnię. Pozostało nam tylko mieć nadzieję, że pogoda dopisze i pozwoli rozwinąć pełną moc auta.
Tak się właśnie stało. Przynajmniej w sobotę. Kwalifikacje przebiegały bez zakłóceń. Wyjechałem dwa razy na tor. Za drugim razem zrealizowałem swój plan i zająłem 3 miejsce w klasyfikacjach, z czasem 8,39 s. To bardzo dobra pozycja do przeprowadzenia ataku następnego dnia.
Sobota należała do Blachy. W swoim Camaro wyjeżdżał na tor wielokrotnie. W końcu złapał rytm i pojawiła się szansa na dobry wynik. Podregulowaliśmy trochę auto, a Marcin pojechał wręcz podręcznikowo. Dokładnie tak, jak to omówiliśmy. Wynikiem tego było pobicie jego rekordu życiowego, który teraz wynosi 8,71 s. Wszyscy w zespole mieliśmy z tego powodu masę radości. Taki wynik jednocześnie kwalifikował go do niedzielnych zawodów.
Z problemami technicznymi przez cały weekend zmagał się nasz przyjaciel – Dima Nagula. Jego Chevrolete pickup nie osiągał takich czasów jak powinien. Pracowaliśmy nad ustawieniami od samego rana i udało nam się znaleźć optymalne. Niestety to nie wystarczyło. W końcu zakasaliśmy rękawy i wymontowaliśmy kompresor. Nie ma to jak zmiana przełożeń pod namiotem, na pasie startowym, po zmierzchu. To jednak zadziałało i zwiększyliśmy doładowanie, a tym samym moc auta. To dało nam nadzieję na świetny wynik następnego dnia.
Organizator sprawił jednak niespodziankę i przedłużył eliminacje. W niedzielę zawodnicy ponownie wyjechali na tor żeby poprawić swoje czasy. I poprawiali, nawet bardzo. Przez to zamieszanie Blacha wypadł poza finałową ósemkę. Pierwszy raz widziałem żeby zawodnik z takim czasem nie wszedł do finałów. Stawka była mocniejsza niż kiedykolwiek. To chyba najtrudniejsze zawody w moim życiu.
Pojawiały się coraz lepsze czasy, mój główny konkurent - Andriej Krawczenko, pojechał 7,943 sekundy! Kilka osób poprawiło swoje wyniki i na 40 minut przed zakończeniem kwalifikacji musiałem wyjechać na tor żeby poprawić swoje miejsce. Pojechałem szybciej i zająłem odpowiednią pozycję do startu w finałach.
Walka zapowiadała się świetnie. Zawody były częścią rosyjskiego czempionatu, więc na starcie pojawiło się dużo znakomitych aut. 3 bardzo szybkie Nissany Skyline R32 i chyba sześć GT-Rów R35. Wszystkie jeżdżą w okolicach 8,5 i niżej. W sumie było kilkanaście aut, których czasy oscylowały między 8, a 9 sekund! Andriej w swoim R32 był faworytem zawodów. Bardzo sympatyczny facet, cieszę się, że miałem okazję go poznać. Gość ma rekord 7,45 sekundy! To mówi samo za siebie. GT-Ry z Rosji też mocne. Rozmawiałem z jednym z kierowców, ciekaw byłem co zrobił w swoim aucie i jakie poniósł koszty. 500 000 euro za same modyfikacje, to kwota jaka padła z jego ust. Pozostawię to bez komentarza.
Przyznam, że musieliśmy cisnąć żeby zrealizować swój plan. Raz za razem padały coraz lepsze czasy i nowe rekordy toru. Na bieżąco dostrajaliśmy ustawienia Corvette żeby mieć odpowiedni zapas przed końcowym atakiem. Po każdym wyścigu odpadali kolejni zawodnicy. A trzeba Wam wiedzieć, że każde z tych aut było piekielnie szybkie.
Zabawa zapowiadała się coraz lepsza, emocje udzielały się wszystkim, a dynamika zawodów nakręcała świetną atmosferę zawodów. Niestety wszystko popsuła ulewa, która zalała płytę lotniska. W takich warunkach nie dało się kontynuować wyścigów i sędziowie podjęli decyzję o zakończeniu zmagań. Wielka szkoda bo miałem ogromny apetyt na rozstrzygnięcie naszego pojedynku z Andriejem. Pojedynku, który od zeszłego roku, pozostaje nierozstrzygnięty.
Nie ma jednak tego złego. 2 miejsce to świetny wynik, szczególnie w takiej stawce. Tutaj mogło się wydarzyć naprawdę wszystko i musiałem cisnąć od samego początku żeby zrealizować plan. Ostatecznie podium w mojej klasie wyglądało tak:
- Andriej Krawczenko (Ukraina) – Nissan Skyline, najlepszy czas – 7,943 s.
- Grzegorz Staszewski (Polska) – Chevrolet Corvette VTG, najlepszy czas – 8,000 s.
- Dmitrij Matveev (Rosja) – Nissan GT-R R35, najlepszy czas – 8,203 s.
Cieszę się z wyniku Blachy. Zarówno jego Camaro jak i moja Corvette, spisują się świetnie. Auta działają bez zarzutu i pozwolą nam w niedalekiej przyszłości powalczyć o znakomite czasy.
Mam nadzieję, że za rok wrócimy do Grodna. Teraz wiemy, że wyścigi tam zawsze będą emocjonujące, a tamtejsi zawodnicy nie pozwolą nam na oddech i musimy ostro pracować nad autem. Przyznam szczerze, że bez wsparcia całej ekipy VTG i naszych sponsorów, nie udało by się osiągnąć takiego wyniku.
W tej chwili przygotowujemy się do występów na Inter Cars Motor Show. Zapowiada się wielka i znakomita impreza, na której będziecie mogli zobaczyć nie tylko Corvette, ale także inne auta ze stajni VTG. Serdecznie Was zapraszam na Lotnisko Bemowo, będzie się działo!