Od 2040 roku zakaz sprzedaży samochodów spalinowych w Wielkiej Brytanii i Francji

Władze Wielkiej Brytanii i Francji chcą wprowadzić zakaz sprzedaży na rynku pierwotnym samochodów spalinowych. Propozycja nowego prawa podyktowana jest względami środowiskowymi.

Od 2040 roku zakaz sprzedaży samochodów spalinowych w Wielkiej Brytanii i Francji
Tomasz Budzik

28.07.2017 | aktual.: 01.10.2022 19:55

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W imię czystego powietrza

Rząd Wielkiej Brytanii oficjalnie potwierdził, że zamierza wprowadzić przepisy, które zakażą sprzedaży tradycyjnych samochodów spalinowych od 2040 roku. Od roku 2050 na Wyspach zakazane ma być użytkowanie takich aut. Rządowy plan najprawdopodobniej nie obejmie pojazdów hybrydowych. W przypadku Francji zakaz również ma obowiązywać od 2040 roku. Podobnie jak po drugiej stronie Kanału La Manche, zakazem nie zostaną objęte samochody hybrydowe.

Nowe przepisy mają pozytywnie wpłynąć na jakość powietrza w Wielkiej Brytanii. Zadrą w oku władz jest przede wszystkim obecność na drogach samochodów z silnikami wysokoprężnymi. Te, jak wiadomo, są poważnym źródłem tlenków azotu, które zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia są kancerogenne i okazały się powodem wielu zawałów serca, zachorowań na astmę, a także alergii.

Będzie i marchewka

Proponowane przepisy na pierwszy rzut oka wydają się niezwykle surowe. W rzeczywistości mogą jednak okazać się mało dotkliwe dla zmotoryzowanych. Dlaczego?

Rządy, które planują wprowadzenie zakazów, myślą również o zachętach dla tych, którzy zdecydują się zrezygnować ze spalinowych aut. W przypadku Wielkiej Brytanii mówiło się o dopłatach wynoszących do 3,5 tys. funtów dla posiadaczy samochodów z silnikami Diesla spełniających najniższe normy emisji spalin lub 2 tys. funtów dla tych, którzy posiadają samochody liczące przynajmniej 10 lat.

We Francji rząd obiecuje wprowadzenie zachęt podatkowych dla właścicieli przynajmniej dwudziestoletnich samochodów wysokoprężnych i samochodów benzynowych wyprodukowanych przed 2001 rokiem.

Branża zmienia tory

Przesiadka na samochody elektryczne czy hybrydowe nie będzie tak bolesna, jak można byłoby dziś uważać, ponieważ producenci w najbliższych latach będą odwracać się od tradycyjnych samochodów spalinowych. Volvo zapowiedziało w tym roku, że nie będzie rozwijać już swoich silników Diesla. Kwestią czasu jest, kiedy podobne decyzje zapadną w innych koncernach.

Ten trend nie jest oczywiście przejawem troski koncernów motoryzacyjnych o świeże powietrze. Wynika on z planowanych przez Unię Europejską ograniczeń w kwestii emisji CO2, która jest bezpośrednio powiązana ze spalaniem. Zgodnie z planem kolejny krok to ograniczenie średniej emisji do 95 g CO2/km w 2020 roku. To jednak nie koniec. Jak informuje „Automotive News Europe”, Parlament Europejski rozważa przyjęcie nowego ograniczenia. Od 2025 roku miałoby być to 68 lub 72 g CO2/km.

Obecny limit wynosi 130 g CO2/km i może być spełniony, jeśli samochód z silnikiem benzynowym spala w cyklu NEDC średnio około 5,6 l/100 km, a auto z silnikiem Diesla 4,9 l/100 km. Oznacza to, że limity, które miałyby obowiązywać od 2025 roku, mogłyby spełnić samochody benzynowe, które w przeprowadzonym w laboratorium teście średnio spalałyby 3,1 l/100 km, a diesle 2,7 l/100 km - i to przy założeniu, że limit CO2 wyniesie 72 g/km. Osiągnięcie takich wyników przy konwencjonalnym napędzie wydaje się niemożliwe. Nic więc dziwnego w tym, że producenci nadzieje na przyszłość pokładają w samochodach hybrydowych, elektrycznych czy na ogniwa paliwowe. Wiele wskazuje na to, że będą one stanowić trzon oferty firm motoryzacyjnych jeszcze przed wprowadzeniem zakazów zapowiedzianych przez Wielką Brytanię i Francję.

Co z historią?

Przejście na samochody o napędzie ekologicznym jest przesądzone i wszystko wskazuje na to, że nie da się go zatrzymać. Otwartą kwestią jest wciąż typ napędu, który zdominuje motoryzacyjną przyszłość w perspektywie 20-30 lat. Wprowadzenie zakazów sprzedaży samochodów spalinowych to raczej potwierdzenie przewidywanego stanu faktycznego niż opresyjny ruch wymierzony w zmotoryzowanych. Pozostaje mieć nadzieję, że przyjmowane w poszczególnych krajach przepisy nie zlikwidują możliwości poruszania się samochodami o wartości historycznej. W końcu jeżdżące pojazdy "romantycznej ery motoryzacji” będą najlepszą pamiątką po czasach, w których żyjemy.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (41)