Lubczański: Obowiązkowe OC dla rowerów? Po wyczynie tego pana jestem jak najbardziej za (Opinia)
O "wojnie" pomiędzy rowerzystami i kierowcami napisano już niemal wszystko. Z dnia na dzień przybywa użytkowników jednośladów, poprawia się też ich świadomość w ruchu drogowym. Tak myślałem do pewnej niedzieli, gdy zobaczyłem, jak jeden z nich wjeżdża pod prąd.
03.08.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie lubię jeździć po mieście. W tym roku popularność rowerów – z oczywistych względów – wystrzeliła, co przekłada się na tłok na wyznaczonych ścieżkach, ale także jednośladowych samobójców pędzących nierzadko szybciej niż auto i myślących, że wszędzie mają pierwszeństwo ważniaków. Są też takie jednostki jak pan na poniższym filmie, który nagrałem w niedzielne popołudnie.
Mam wrażenie, że ten rowerzysta mając do wyboru odpowiedź a i b, powie: "tak". Jego zdjęcie mogłoby znajdować się pod encyklopedycznym hasłem "głupota". Gdyby grał w rosyjską ruletkę, wybrałby pistolet automatyczny. Brak mi słów na jego zachowanie, choć gdy pojawił się przed maską, rzuciłem kilka określeń w jego stronę. Gdyby nie wideorejestrator, pewnie nikt by mi nie uwierzył.
Nie jest to jedyny przypadek rowerzysty, który uważa się za nieśmiertelnego. Zapytany przeze mnie znajomy kolarz stwierdził, że pojawiając się przed maską samochodu, będzie "uczył" kierowców, że rowerzyści są pełnoprawnymi uczestnikami ruchu. Ciekawe, kiedy podczas jednej z takich lekcji bardzo się zdziwi, że nie każdy kierowca ma refleks godny Usaina Bolta.
Nie tylko OC
Egzekwowanie prawa jest w Polsce na niskim poziomie. Potrzeba zmiany mentalności i edukacji. Tylko przez ostatnie kilka dni można było przeczytać o rowerzyście rozjeżdżającym psa na warszawskim Ursynowie (odjechał jakby nigdy nic), zderzeniu jednośladu z 5-latkiem, osobie, która wjechała na drogę ekspresową rowerem (tak prowadziła nawigacja), czy 67-latku, który zginął, bo wjechał pod autobus jadący 13 km/h (mówiąc inaczej, można by go wyprzedzić szybszym truchtem). Skoro nie potrafimy poruszać się na tak prostym urządzeniu jak rower, coś w systemie edukacji poszło nie tak.
Rowerzyści, w przeciwieństwie do kierowców większości pojazdów, nie są zobowiązani do wykupienia obowiązkowej polisy OC. Właśnie dlatego w większości przypadków, jeśli to kierujący jednośladem jest winny kolizji, właściciel auta może otrzymać odszkodowanie bezpośrednio z kieszeni rowerzysty lub z AC własnego samochodu. Każde rozwiązanie ma wady. W pierwszym przypadku konieczne może być założenie sprawy w sądzie cywilnym, w drugim tracimy wypracowane zniżki.
Towarzystwa ubezpieczeniowe oferują nie tylko polisy dla rowerzystów chroniące ich przed kosztami wypadku, ale i kradzieży jednośladu. Co więcej, niektóre z nich zdecydowały się na usługi assistance. Choć w razie awarii nie przyjedzie do nas mobilny serwis, to możemy liczyć na zwrot kosztów wymiany np. dętki.
Nad czym pracują posłowie?
W interpelacji przesłanej do Ministerstwa Infrastruktury zauważają oni, że co roku na drogach ginie nawet 290 rowerzystów. By ograniczyć to zjawisko, chcą oni wprowadzenia obowiązku jazdy w kaskach bez względu na wiek. Dodatkowo, światła w rowerze musiałyby być włączone przez całą dobę. Ostatnim pomysłem jest zwiększenie do 1,5 m minimalnego odstępu podczas omijania rowerzystów. To niestety tylko propozycje, a jeśli miałyby wejść w życie, nie stanie się to szybko.