Nowy Mercedes Klasy G debiutuje na polskim rynku. Jest drogo

Najnowsza odsłona terenowego Mercedesa, która zadebiutowała podczas styczniowego salonu w Detroit, właśnie wjeżdża na polski rynek. Ile trzeba będzie zapłacić za zupełnie nową generację Gelendy?

Choć na pierwszy rzut oka nadwozie nie różni się znacząco od poprzednika, w rzeczywistości skrywa nowe, zaawansowane technologie.
Choć na pierwszy rzut oka nadwozie nie różni się znacząco od poprzednika, w rzeczywistości skrywa nowe, zaawansowane technologie.
Źródło zdjęć: © mat.prasowe
Aleksander Ruciński

13.06.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:44

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sporo. To oczywiste, gdyż poprzednik także nie należał do tanich i to pomimo, że konstrukcyjnie tkwił jeszcze w latach 80. XX wieku. Dziś, choć nie widać tego na pierwszy rzut oka, mamy do czynienia z zupełnie nowym samochodem, naszpikowanym technologią i wykonanym z najwyższą starannością. Co ważne, najnowsza odsłona Klasy G nie straciła swojego terenowego charakteru. Nadal jest to auto, które równie dobrze sprawdzi się na bulwarach, co na pustyni.

Wszechstronność i prestiż mają swoją cenę. W tym przypadku jest to co najmniej 540 500 zł. Tyle trzeba zapłacić za wersję G500, napędzaną czterolitrowym, benzynowym V8, które dzięki podwójnemu doładowaniu generuje 422 KM mocy i 610 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Na pokładzie już w standardzie znajdziemy m.in. kamerę cofania, podgrzewane fotele elektryczne z pamięcią ustawień, światła LED oraz system Comand z dostępem do internetu.

Obraz
© mat.prasowe

Chętni na więcej póki co są skazani wyłącznie na sportową odmianę G63 AMG. Tutaj także wykorzystano czterolitrową jednostkę, tyle, że podkręconą aż do 585 KM i 850 Nm. Taki zestaw pozwala osiągać setkę w zaledwie 4,5 s, co, biorąc pod uwagę rozmiary i aerodynamikę Gelendy, jest doskonałym wynikiem. Oczywiście w parze z mocnym napędem idzie także zmodyfikowane zawieszenie, bardziej wydajny układ hamulcowy i agresywniejszy wygląd. Za wszystko to trzeba wyłożyć 740 500 zł.

Obraz
© mat.prasowe

Dwie opisywane odmiany jak na razie są jedynymi, na jakie mogą decydować się polscy klienci. Z czasem oferta będzie sukcesywnie rozszerzana, a największym zainteresowaniem będzie zapewne cieszył się diesel, którego obecnie brakuje w cenniku. Zapewne będzie on nieco tańszy od G500, choć na cenę, która może zostać uznana za atrakcyjną, raczej nie ma co liczyć.

Komentarze (21)