Są prawie nowe, nie przechodzą przeglądu w Niemczech. Duży problem dla marki
Od 1 lipca 2023 roku w Niemczech obowiązują ostrzejsze przepisy dotyczące emisji spalin na przeglądach technicznych. Niestety, wiele prawie nowych aut kończy test z negatywnym wynikiem.
23.04.2024 | aktual.: 23.04.2024 18:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nowe przepisy obowiązujące w Niemczech od niespełna roku dotyczą aut z silnikami wysokoprężnymi homologowanymi dla normy Euro 6. Pierwszy przegląd techniczny po 3 latach od wyjazdu z salonu bywa dla ich właścicieli sporą niespodzianką. Choć mowa o prawie nowych autach, nie wszystkie przechodzą rygorystyczny przegląd.
Jak informuje niemiecki automobilklub ADAC, o zaskakującym problemie zrobiło się głośno za sprawą skarg kilkudziesięciu właścicieli fordów z silnikiem 1.5 TDCi i filtrem cząstek stałych. Niektóre z pojazdów nie zaliczyły badania technicznego z powodu negatywnego wyniku testu emisji spalin.
Zdaniem diagnostów, filtr cząstek stałych nie spełnia swojego zadania i należy go wymienić na nowy. Zdaniem ADAC to koszt nawet 3 tys. euro. A mówimy przecież o prawie nowych autach. Jakby tego było mało, niemiecki oddział marki nie dysponuje na razie homologowanymi filtrami, ale aktywnie pracuje nad rozwiązaniem.
"Opracowywanie aktualizacji oprogramowania, dostawa poprawionych filtrów DPF i koordynacja z KBA trwają pełną parą, aby rozwiązać problem" — mówią przedstawiciele marki cytowani przez ADAC.
Nie tylko jeden producent
Skargi właścicieli fordów sprawiły, że automobilklub bliżej przyjrzał się sprawie. Jak się okazało, skala problemu jest znacznie większa i wykracza również poza tę markę. Z danych TÜV dotyczących 950 809 aut przebadanych na przeglądach technicznych w okresie od 1 sierpnia do 30 października 2023 roku wynika, że aż 32 285 pojazdów nie przeszło pierwszego przeglądu technicznego, co daje wskaźnik niepowodzeń na poziomie 3,4 proc.
Homologacja a przegląd to dwie różne kwestie
Głównym powodem całego zamieszania są rozbieżności pomiędzy procedurą homologacyjną a testami przeprowadzanymi podczas badania technicznego. W procesie homologacyjnym bierze się bowiem pod uwagę liczbę wyemitowanych cząstek stałych na każdy przejechany kilometr. Na niemieckim przeglądzie technicznym bada się natomiast stosunek cząstek stałych do objętości spalin.
Przedstawiciele TÜV i Dekra podkreślają, że przyjęto stosunkowo wysoki limit wynoszący 250 000 cząstek/cm3, a auta z normą Euro 6, które przekraczają tę granicę, otrzymują negatywny wynik badania technicznego.
Mogłoby się wydawać, że rozwiązaniem problemu byłoby ujednolicenie procedur testowych i stosowanie przez diagnostów takich samych wymogów jak w procesie homologacji pojazdu. Ze względu na czas, koszty i ograniczenia techniczne nie jest to jednak możliwe.
Poszkodowani są właściwie bezradni
Zgodnie z obowiązującym w Niemczech prawem, producenci pojazdów są zobowiązani do spełniania wymogów homologacyjnych, co nie musi być jednoznaczne z wymaganiami diagnostów podczas badań technicznych.
Właściciele prawie nowych diesli, które zostały odrzucone podczas pierwszego przeglądu, są więc w trudnym położeniu. Nie mają większych szans na zadośćuczynienie ze strony producenta pojazdów i są skazani na tzw. gesty dobrej woli.
ADAC apeluje więc do producentów o uwzględnianie wymogów diagnostów już na etapie projektowania systemów oczyszczania spalin, w taki sposób, by spełniały one nie tylko wymagania homologacyjne, ale i normy obowiązujące podczas badań technicznych.
Automobilklub apeluje też o partycypowanie w kosztach i gesty dobrej woli w przypadkach gdy prawie nowe auto nie zalicza pierwszego przeglądu z uwagi na emisję spalin.