Nawet policja go nie rozumie. Nowy przepis to jakiś absurd
Zmiana definicji skrzyżowania wydaje się na pozór niewinna i jest bardzo czytelna. Jednak stosowanie jej w odniesieniu do innych przepisów w praktyce jest dość karkołomne. A dla policji egzekwowanie prawa mogłoby być narzędziem do masowego wlepiania mandatów. Jednak to właśnie ta instytucja ma wątpliwości.
28.09.2022 | aktual.: 13.03.2023 15:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Nowelizacja pogmatwała wiele przepisów ustawy Prawo o ruchu drogowym, a kierowca powinien wiedzieć, czy dane miejsce jest na przykład skrzyżowaniem czy nie jest, aby wiedzieć, jak ma się poprawnie zachować w danej sytuacji - powiedział serwisowi Prawo.pl Mariusz Wasiak, ekspert z zakresu ruchu drogowego z Komendy Głównej Policji. - Policja już skierowała do ministra infrastruktury pismo, wskazując na swoje wątpliwości i czeka na informację zwrotną - dodał.
Eksperci od ruchu drogowego nie mają natomiast wątpliwości, że po zmianie definicji nowe miejsca stają się skrzyżowaniami, co powinno zmienić zachowania kierowców w tysiącach takich lokalizacji w Polsce. Przypominam, że nowa definicja nazywa skrzyżowaniem również łączenia się jezdni jednej drogi. W praktyce to oznacza, że skrzyżowaniem jest pojedyncza droga, a nie dwie lub więcej.
Dla kierowców nowa definicja skrzyżowania jest o tyle kłopotliwa, że samo skrzyżowanie odwołuje ograniczenie prędkości, jest miejscem na którym co do zasady nie można wyprzedzać i parkować, a także miejscem, w którym piesi mogą przechodzić przez jezdnię. Za wyprzedzanie na skrzyżowaniu, które do tej pory nim nie było, grozi kierującemu mandat 1000 zł.