Nie wszyscy rezygnują z opłat za parkowanie. Jak zwykle chodzi o pieniądze

W obliczu obecności koronawirusa w Polsce miasta dzielą się na dwa obozy. Niektóre, jak Poznań, Gdańsk czy Warszawa nie likwidują poboru opłat zaparkowanie. Zupełnie inaczej postępuje Kraków czy Gdynia. W praktyce każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy, a jak zwykle chodzi o pieniądze.

Tak, uważać trzeba nawet na parkomaty
Tak, uważać trzeba nawet na parkomaty
Źródło zdjęć: © mat. prasowe ZDM
Mateusz Lubczański

19.03.2020 | aktual.: 22.03.2023 12:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Najpierw przed szereg wyszedł Kraków. Argumentowano, że chodzi o bezpieczeństwo osób patrolujących strefy płatnego parkowania, miało to ułatwić też pracę personelu medycznego – szpitale znajdują się w pobliżu miejsc płatnego parkowania. Tak samo postąpiła Gdynia, a także Tychy, Kętrzyn, Kołobrzeg, Zielona Góra, Łańcut czy Rzeszów.

Skupienie się na walorach zdrowotnych nie powinno dziwić. Koronawirus przenosi się drogą kropelkową, wytrzymuje, w zależności od warunków, kilka godzin na powierzchniach dotkniętych przez zarażonego. Dlatego naciska się na ograniczenie podróży komunikacją miejską. A do pracy trzeba dojechać, stąd pomysł na czasowe zrezygnowanie z opłat. W przypadku Krakowa – do końca miesiąca.

Choć Gdynia przystała do tego pomysłu, Trójmiasto jest podzielone. W Sopockiej Strefie Parkowania płacić można jedną z pięciu aplikacji mobilnych, a parkomaty są dezynfekowane dwa razy dziennie. No i najważniejsze – płatność zapewnia rotację samochodów i każdy może skorzystać z miejsca.

Daniel Stenzel, rzecznik prasowy prezydent Gdańska stwierdza, że brak opłat to złe rozwiązanie z innego powodu. – Do pracy w niektórych firmach przyszło ok. 10 proc. pracowników – poinformował. – Zniesienie strefy płatnego parkowania może jedynie przyczynić się do zwiększenia mobilności, a tego w obecnym czasie chcemy uniknąć – dodał. Podobne stanowisko zajmuje Warszawa, a z ratusza płyną informacje, że zmiany wpłynęłyby na destabilizację sytuacji w mieście.

Przy tych samych argumentach zostaje Polska Organizacja Branża Parkingowa. W jej oświadczeniu można przeczytać, że "są miejsca w miastach, w których ruch samochodowy jest wciąż bardzo wysoki". Ponadto rezygnowanie z poboru opłat ma zachęcać do wjazdu do centrum, mimo, że nie ma takiej konieczności.

Najważniejszym argumentem jednak zdają się być pieniądze. Organizacja stwierdza, że "(...) nikt na dzisiaj nie jest w stanie przewidzieć, jak długo potrwa obecna sytuacja i kiedy samorządy 'zamrażające' swoje strefy będą mogły odzyskać utracone w ten sposób przychody, które mogłyby wykorzystać na pokrycie wydatków związanych z zaspokojeniem społecznych potrzeb".

W Szczecinie za to opłat nie można było znieść decyzją organów miejskich, bowiem jeden z radnych został zakażony koronawirusem. Dlatego też kontrolerzy opłat parkingowych po prostu nie pojawią się na ulicach.

Komentarze (1)