Następca Suzuki Jimny będzie prawdziwą terenówką. Bez żadnej konkurencji

Myśleliśmy, że już go nie będzie. Tymczasem Suzuki szykuje się do premiery nowej generacji modelu Jimny. To jedna z nielicznych firm na świecie, która nadal chce kontynuować tradycję budowy klasycznych aut terenowych.

Suzuki Jimny
Suzuki Jimny
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe
Marcin Łobodziński

25.08.2017 | aktual.: 01.10.2022 19:49

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Prawda jest taka, że podobne firmy można policzyć na palcach jednej ręki. Jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko rynek europejski i wyłączymy pick-upy, które są terenówkami, ale zaliczają się raczej do pojazdów użytkowych, pozostają nam dwie marki. Tylko Jeep (Wrangler), Mercedes (Klasa G) i Suzuki (Jimny) produkują i będą produkowały klasyczne auta do jazdy po bezdrożach, choć w przypadku Mercedesa nie znamy jeszcze przyszłości*. Land Rover pożegnał Defendera, a wszystko wskazuje na to, że następca ma być SUV-em o bardzo dobrych właściwościach terenowych, ale już nie klasyczną konstrukcją.

Cieszy więc fakt, że choć te trzy firmy - Suzuki, Mercedes i Jeep – na razie nie rezygnują. Należy też popatrzeć na to nieco inaczej. Dzięki wycofaniu się wielu producentów, łatwiej im walczyć o klienta na dość trudnym rynku, tym bardziej, że nie oferują podobnych produktów. Suzuki Jimny właściwie nie ma żadnej konkurencji. Przyjrzyjmy się zatem następcy tego modelu, czyli na dobrą sprawę auta produkowanego od lat 70. (początkowo jako Suzuki LJ i SJ, później jako Samurai).

Suzuki Jimny i jego praprzodek - Suzuki LJ
Suzuki Jimny i jego praprzodek - Suzuki LJ© fot. mat. prasowe

Po tym co wiemy i co widzieliśmy do tej pory na szpiegowskich fotografiach, możemy wysunąć prosty i cieszący nas wniosek – Suzuki Jimny się nie zmieni. Zarówno pod względem charakteru, jak i funkcji, będzie to wciąż prawdziwe auto terenowe zbudowane na ramie, z zawieszeniem zależnym, reduktorem i prostym nadwoziem. Jest to o tyle pocieszające, że podczas premiery konceptu iM-4 mówiło się o tym, że model produkcyjny będzie następcą Jimny. Tymczasem Suzuki Ignis bazujący na tym koncepcie jest jego miejską alternatywą.

Zarówno wymiary samochodu, jak i proporcje, nie ulegną znaczącym zmianom. Prawdopodobnie nadwozie będzie jeszcze bardziej kanciaste niż obecnie, wciąż trzydrzwiowe, z tylnymi drzwiami otwieranymi na bok. Na nich będzie umieszczone koło zapasowe.

Wiele wskazywało na to, że ten koncept zapowiadał nową generację Jimny. Szybko się okazało, że to inny model Ignis, który będzie miejską alternatywą dla prawdziwej terenówki.
Wiele wskazywało na to, że ten koncept zapowiadał nową generację Jimny. Szybko się okazało, że to inny model Ignis, który będzie miejską alternatywą dla prawdziwej terenówki.© fot. mat. prasowe

Większych zmian należy się spodziewać w kabinie oraz technice napędu. Wnętrze zostanie odświeżone stylistycznie w nurcie jaki obecnie panuje w innych modelach tego producenta. Pojawi się stacja multimedialna z dużym ekranem, co w chwili obecnej jest pożądane w każdym segmencie samochodów.

Pod maską znajdzie się nowy motor 1,0 BoosterJet z turbodoładowaniem, a opcją będzie automatyczna skrzynia biegów. Nie sądzimy, by cokolwiek zmieniło się w układzie przeniesienia napędu bezpośrednio na koła – pozostanie system dołączany i dwubiegowy reduktor.

Premiera samochodu nastąpi w 2018 r., być może na początku. Na razie obecna generacja Jimny nadal jest w produkcji.

koniec produkcji Mercedesa Klasy G nastąpi w marcu 2018 r.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (9)