Najładniejsze samochodowe wnętrza [przegląd redakcji #7]
Zdaniem wielu to właśnie wnętrze jest najważniejszym elementem każdego samochodu. W końcu to głównie je oglądamy siedząc za kierownicą. Nie ma jednego przepisu na idealny kokpit, ale spróbowaliśmy wybrać kilka najciekawszych propozycji.
07.01.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Aleksander Ruciński - Alfa Romeo 159/Brera
Ergonomiczny, ponadczasowy i przede wszystkim piękny. Taki jest kokpit Alfy Romeo 159/Brery. Włoskim stylistom udało się wymieszać praktyczność i użyteczność z toną sportowego klimatu. Powstało dzieło, które równie dobrze co w alfie segmentu D sprawdziłoby się w dowolnym supersamochodzie.
Pokaźna konsola środkowa skierowana w stronę kierowcy nie pozostawia wątpliwości, kto tu jest najważniejszy, a zegary osadzone głęboko w tubach przypominają nam, jak piękne były proste detale przed erą bezdusznych wyświetlaczy. To zdecydowanie najlepsze wnętrze w kategorii aut dostępnych dla każdego, a przy okazji jedno z najpiękniejszych w ogóle.
Mariusz Zmysłowski - Bugatti Chiron
Stylista odpowiedzialny za wnętrza aut jednej z popularnych marek powiedział mi kiedyś, że nie jest sztuką zrobić wnętrze, które będzie dobrze wyglądało wykonane z luksusowych materiałów. Sztuką jest nakreślić kształty, które same w sobie są piękne, a materiały tylko podkreślają walory projektu. Według mnie takie wnętrze ma Bugatti Chiron.
Niesamowity łuk przecinający kabinę na dwie części, minimalistyczna konsola środkowa, futurystyczne, ale nie tak przesadzone jak w Pagani zegary i kierownica. Do tego doskonale przenikające się krawędzie, tworzące kształty wynikające z siebie nawzajem. Wybitne materiały i dumne 500 na prędkościomierzu perfekcyjnie dopełniają ten projekt. Wnętrze Chirona, w niektórych aspektach podobne do tego w Carrerze GT, nie ma sobie równych - zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia na targach w Genewie i do dziś to mój numer jeden pod względem estetyki.
Filip Buliński - Mercedes SL W113
Cofnijmy się do czasów, gdy zamiast plastiku i fortepianowej czerni, wnętrza wykańczało się metalem, skórą i niekończącym się chromem, który choć wylewał się z każdej szczeliny, to nie wyglądał odpustowo. Oto Mercedes SL W113, czyli Pagoda. W nim przyjemność nie zaczyna się z momentem jazdy, a w chwili zajęcia miejsca za kierownicą i odkrywania misternego wykończenia każdego najmniejszego elementu.
Przy tym wszystkim nie został zatracony ważny czynnik, czyli wygoda obsługi. Wszystko jest skompresowane, zegary i wskaźniki - duże i czytelne, jednakże niektóre elementy jak dźwignia ręcznego pod prawą nogą, czy obsługa świateł drogowych lewą stopą za pomocą przycisku przy zestawie pedałów może dziwić. Trzeba jednak oddać, że choć był to początek lat 60., już zwracano uwagę na bezpieczeństwo, montując łamaną kolumnę kierowniczą czy pozbywając się wszelkich ostrych krawędzi w desce. Prawdziwa uczta dla zmysłów.
Mateusz Lubczański - Bugatti 16C Galibier
Nie ma jednej definicji sztuki, ale gdyby ktoś szukał jej w świecie motoryzacji, to będzie chyba najlepszy przykład: deska Bugatti 16C Galibier. Kokpit przypomina swoim kształtem łódź, mamy tu charakterystyczne przecięcie, ciągnące się nawet po podsufitce. Być może ktoś powie, że symetryczne wnętrze to lenistwo projektanta, ale w takim zestawieniu (świetnie wyskalowanych) zegarów wszystko spina się w jedną całość i wygląda po prostu pięknie. A czemu je ktoś tam umieścił? Bo po prostu mógł.
Marcin Łobodziński - MG ZT
Nie wiem czy najładniejsze, bo nie mam zbyt dużego poczucia estetyki, ale wnętrze, do którego zawsze wsiadałem z przyjemnością jakiej nigdy w żadnym innym aucie nie doznałem, należy do MG ZT. Ten brytyjski "naśladowca" jaguara zbudowany pod nadzorem BMW sprawiał, że za każdym razem, kiedy zapadałem się w jego sportowym, ale miękkim fotelu i niemal znikałem za wysoko poprowadzoną linią szyb oraz ogromną deską rozdzielczą, czułem się jak w aucie, które jest abstrakcyjne i daleko poza moim zasięgiem finansowym. A kupiłem je lata temu za kilka tys. zł. Dziś można taki samochód wyrwać za mniej niż dychę.
Jak opowiedział mi jeden z bardziej doświadczonych dziennikarzy motoryzacyjnych starszej daty, podczas premiery Rovera 75 projektanci Jaguara byli wściekli, że sami nie stworzyli tak ładnego auta z tak fenomenalnym wnętrzem (mowa o Jaguarze S-Type). Nie wiem czy to prawda, ale faktem jest, że jadąc swoim MG ZT (sportowym Roverem 75) miałem gdzieś, że pod maską pracuje diesel, a jeden amortyzator jest niesprawny. Czułem się jak w sportowym aucie za milion dolarów. Udał im się ten projekt. Brytyjczycy samą stylistyką oszukali klientów Rovera/MG, że mają auto klasy wyższej niż jaguary. Ja się tak czułem.
Mateusz Żuchowski - Pagani Huayra BC Roadster
Włoska estetyka często niebezpiecznie balansuje na granicy sztuki i kiczu. Widać to tak po pracach włoskich domów mody, architekturze, czy motoryzacji właśnie. Wnętrze aut Paganiego budzą skrajne uczucia. Niektórzy uważają je za kiczowate i przyznam, że sam przez pewien czas należałem do tej grupy. Dziś jednak kabinę Huayry mam za najpiękniejszą w historii motoryzacji.
To postrzeganie zmieniły dwa wydarzenia. Po pierwsze, poznałem Horacio Paganiego. Po drugie, zobaczyłem to wnętrze na żywo. Dopiero w takiej sytuacji można zrozumieć ten projekt i docenić ten personalny ślad, który sam Pagani zostawił w tym projekcie. Wysadzany drogimi materiałami, barokowo ciężki projekt w egzotycznym stylu steampunk dosłownie traktuje pojęcie luksusu, ale nadal jest w nim wiele do odkrycia.
Widać w nim nieodgadnioną naturę Paganiego, który przemycił na deskę rozdzielczą wiele nieoczywistych detali. Licznik obrotowy nad tradycyjnymi zegarami wskazuje nie przebieg auta, a czas pracy silnika wyrażony w godzinach. To jedno z licznych nawiązań do przedwojennych tradycji awiacji, które przewijają się przez całą Huayrę (włącznie z jej nazwą). Przyciski klimatyzacji wyglądają jak klawisze klarnetu – drugiej życiowej, tylko nieznanej pasji Paganiego.
Wyeksponowany mechanizm zmiany biegów składa się z 67 elementów, choć wcale nie musi. Ale na tym właśnie polega wyjątkowość tego projektu: to owoc nieskrępowanej, wyjątkowej pasji jednego artysty. Nawet jeśli trochę kiczowaty.
Maciej Skrzyński - Porsche 911 (1974-1998)
Tak, Porsche już w 1974 stworzyło idealną deskę rozdzielczą i pozostawiło ją z grubsza bez zmian aż do końcówki lat 90. Fakt, że te kształty umilały doświadczenie z prowadzenia trzech kolejnych generacji 911 o czymś świadczy.
Piękny i funkcjonalny minimalizm - wszystko, co potrzebne, jest na wyciągnięcie ręki i dokładnie tu, gdzie być powinno. Włącznie ze stacyjką, tradycyjnie umieszczoną z lewej strony i obrotomierzem jako centralnym elementem zegarów. Za każdym razem, kiedy wsiadałem do “jedenastki” z tych roczników, czułem się od razu jak u siebie. Żaden element nie odznacza się, nie wykracza poza spójną całość, a jednocześnie tego wnętrza nie da się pomylić z żadnym innym. Zupełnie jak samego auta.
Tomasz Budzik - Saab 9-5
W ostatnich latach szwedzkie podejście do projektowania święci triumfy na całym świecie - choć nie zawsze wiąże się to z dziedziną motoryzacji. Saab w modelu 9-5 pokazał jednak wnętrze, które intrygowało mnie już w momencie debiutu auta w 1997 r. i do dziś jest ciekawą historią. Po pierwsze warto zauważyć, że w przypadku szwedzkiego modelu kształt deski rozdzielczej jest owocem ogólnego zamysłu, a nie sumy przypadków.
Konsolę centralną połączono wraz z obudową zegarów jedną powierzchnią. Całość lekko zwrócona jest w stronę kierowcy. Po pierwszym liftingu ze środkowej konsoli zniknęło nieco przycisków, a w zamian pojawił się kolorowy ekran. Choć klawisze sterowania klimatyzacją zastąpiono wygodniejszymi i ładniejszymi pokrętłami dopiero przy okazji drugiego liftingu, to i tak nie ma na co narzekać.
Saab zdecydował się również na smaczki, których nie można było znaleźć u konkurencji. Funkcja Night Panel wyłączała podświetlenie wszystkich elementów poza prędkościomierzem. Idealnie do jazdy nocą. Stacyjka znalazła się pomiędzy przednimi fotelami, a przyciski do elektrycznego sterowania lusterek w okolicy ich mocowania.
Ciekawostką był asymetrycznie wyskalowany prędkościomierz. Skala jest szersza przy niższych wartościach i ścieśnia się przy wyższych. Po co? W Szwecji już wtedy mandaty za szaleństwa w obszarze zabudowanym były wysokie. Jak się okazuje, projekt wnętrza samochodu również może przed nimi chronić.