Najcenniejsze marki motoryzacyjne. Ranking "Global BrandZ"
Ile warte są największe marki motoryzacyjne na świecie? To pytanie, które być może zadaje sobie ciekawa świata część zmotoryzowanych. Teraz, w obliczu możliwych kar za nadmierną emisję CO2, ta kwestia nabiera większego znaczenia.
11.06.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Najcenniejsi
"Global BrandZ" to tworzony co roku ranking najcenniejszych marek na świecie. W zestawieniu na rok 2019 - podobnie jak wcześniej - pierwsze skrzypce odgrywają firmy związane z internetem i nowymi technologiami. Króluje Amazon, którego wartość oszacowano na 315 mld dolarów. Swoje miejsce mają tam jednak również producenci samochodów.
Co interesujące, w porównaniu z ubiegłym rokiem niemal wszyscy topowi producenci zaliczyli spadek wartości. Wyjątkiem jest Volkswagen. Po części jest to jednak efekt odrabiania strat spowodowanych aferą związaną z emisją diesli.
Ranking powstaje w oparciu o wyniki finansowe poszczególnych marek, ale pod uwagę brane są również wyniki badań opinii publicznej, zmotoryzowanych i bieżące działania oraz plany firm. Ważne jest m.in. zaangażowanie w proekologiczne technologie. Oto lista najcenniejszych marek z wartością każdej z nich i wartością procentową określającą zmianę wartości względem ubiegłorocznego rankingu.
Toyota: 29,15 mld dol.; -3 proc.
Mercedes: 23,36 mld dol.; -9 proc.
BMW: 23,33 mld dol.; -9 proc.
Honda: 11,75 mld dol.; -7 proc.
Ford: 11,21 mld dol.; -12 proc.
Nissan: 10,55 mld dol.; -8 proc.
Tesla: 9,29 mld dol.; -1 proc.
Audi: 8,56 mld dol.; -11 proc.
Volkswagen: 6,71 mld dol.; +12 proc.
Porsche: 582 mld dol.; (w ubiegłym roku marka nie była notowana w rankingu)
Widmo kar
Tym razem kwestia wartości marek nabiera sporego znaczenia. Zgodnie z przyjętymi w 2018 r. założeniami Unii Europejskiej, po roku 2021 średnia emisja CO2 pojazdów we flocie każdego z producentów będzie musiała spaść z pułapu 95 g/100 km. Potem o 15 proc. do 2025 oraz o 37,5 proc. po 2030 r. Tyle, że to prawie niemożliwe.
Średnia emisji CO2 wśród nowych samochodów w Unii Europejskiej w 2018 r. wyniosła 120,5 g CO2/km. By osiągnąć takie pułapy, jakie przewidziano w przepisach, konieczne będzie wydanie sporych środków na rozwój niskoemisyjnych modeli - hybryd plug-in, pojazdów elektrycznych czy z ogniwami paliwowymi. Ogromne wydatki pójdą na zaprojektowanie takich samochodów i wdrożenie ich do produkcji.
Co więcej, w razie porażki trzeba będzie słono zapłacić. Unia Europejska przewidziała dotkliwe kary za mijanie się z wyznaczonymi celami. Jeśli to się nie uda, wytwórca za każdą sprzedaną sztukę pojazdu będzie płacił 5 euro za pierwszy gram przekroczenia limitu CO2, 15 euro za drugi, 25 euro za trzeci i 95 euro za każdy kolejny.
W 2018 r. emisja CO2 przez floty poszczególnych producentów była zauważalnie wyższa niż 95 g CO2/km. Spośród obecnych na Starym Kontynencie marek w najlepszej sytuacji jest Toyota - średnia emisja wyniosła tu 99,9 g CO2/km. W przypadku zajmujących drugie i trzecie miejsce Peugeota i Citroena było to odpowiednio 107,7 oraz 107,9 g CO2/km, a dla dziewiątego na liście Volkswagena już 118,6 g CO2/km.
Jak wyliczyli analitycy, gdyby producenci aut już na koniec 2018 r. musieli płacić kary za przekroczenie normy emisji CO2, która wejdzie w życie w 2021 r., Volkswagen zostałby obciążony karną opłatą wynoszącą aż 9 mld euro. Średnia kara w przeliczeniu na jeden samochód wyniosłaby zaś 2,5 tys. euro.
W tym kontekście wartość marek nabiera całkiem sporego znaczenia. Kwoty jasno też pokazują, jak dużym wyzwaniem jest dla producentów kwestia proekologicznych przepisów.