Na Florydzie spłonęło 3,5 tys. aut. Szeryf pokazuje skalę problemu
W nocy z 3 na 4 kwietnia, na jednym z lotnisk w południowo-zachodniej Florydzie doszło do ogromnego pożaru, w którym spłonęło 3,5 tys. samochodów należących do okolicznych wypożyczalni. Lokalne służby udostępniły zdjęcia prezentujące siłę żywiołu.
07.04.2020 | aktual.: 22.03.2023 12:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Epidemia koronawirusa spowodowała znaczący spadek liczby klientów korzystających z lotniskowych wypożyczalni samochodów. Doprowadziło to do sytuacji, w której pojazdy przestały mieścić się na wyznaczonych parkingach. Władze lotniska Southwest Florida International Airport zdecydowały więc przenieść część aut na pobliskie tereny zielone. Niestety, nie był to najlepszy pomysł.
Decyzja najprawdopodobniej pośrednio doprowadziła do poważnego pożaru, w którym spłonęło 3,5 tys. aut. Strażacy z Lee County walczyli z żywiołem przez kilka godzin. Oficjalna przyczyna pożaru jest nadal badana, ale podejrzewają oni, że winne jest suche podłoże tymczasowego parkingu, które zajęło się ogniem od rozgrzanego katalizatora jednego z zaparkowanych pojazdów.
Gdyby nie skuteczna interwencja służb, zniszczenia mogłyby okazać się znacznie większe. Dzięki szybkim działaniom udało się uratować niemal 4 tys. aut, które zostały przetransportowane w bezpieczne miejsce. W zdarzeniu nie ucierpiał też żaden człowiek. Strażacy apelują, by lotniska przepełnione samochodami z wypożyczalni rozsądniej wybierały miejsce postoju. Duża ilość aut i suche podłoże to przecież gotowy przepis na pożar.