Motocykle są wszędzie - i co z tego? [JC]

Parę dni temu wyciągnąłem na światło dzienne mój motocykl, który przez kilka miesięcy tkwił wciśnięty w kąt garażu, przykryty na czas zimowego snu przewiewnym materiałem. Nie mogłem dłużej wytrzymać dźwięku przejeżdżających sprzętów, który dochodził mnie od jakiegoś czasu z każdej strony. Któryś sezon z kolei nadchodzącą wiosnę zwiastuje już nie tylko śpiew ptactwa, bzyczenie pszczółek i szelest pierwszych liści na drzewach, ale również hałas z coraz większej ilości motocyklowych tłumików. W czasie pierwszej, krótkiej przejażdżki zauważyłem kilka samochodów z naklejką: motocykle są wszędzie. Czarny napis na żółtym tle, dobrze widoczny dla oka, niemal tak samo jak pomrukiwania wydechów słyszalne dla ucha. Za każdym razem, kiedy widzę tak oznaczony samochód, zadaje sobie pytanie: i co z tego?

Motocykle są wszędzie - i co z tego? [JC]
Jarek Jaro Różycki

23.03.2015 | aktual.: 02.10.2022 10:38

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Obserwując swoje otoczenie mogę powiedzieć, że takie naklejki często umieszczają na autach świeżo upieczeni motocykliści, którzy od początku bardzo intensywnie angażują się w życie moto środowiska. W pełni to rozumiem, przynależność do grupy ludzi, którzy (w większości wypadków) są dla siebie życzliwi i pomocni, a spotkani gdzieś na końcu Polski przybijają piątkę i zachowają się jak starzy znajomi, jest przyjemna. Ale uważam, że taką naklejką jednocześnie wkurzamy kierowców aut, a ponieważ jako bikerzy nie mamy wśród nich zbyt dobrej reputacji, powinniśmy raczej unikać irytowania ich jeszcze bardziej. Jestem daleki od przepraszania za to, że jeździmy, ale zastanówmy się, co daje taka naklejka?

Mówi: jestem motocyklistą. Ok, rozumiem. Fajnie, że się tym dzielisz ale równie dobre, albo i lepsze byłoby naklejenie sobie symbolu motocykla na klapie. I już.

Mówi wprost, że motocykle są wszędzie, tzn.co? Że wszyscy inni mają nie robić nic innego tylko, kręcąc głowami jak sowy, wypatrywać motocykli? Że mogą one nadjechać z każdej strony, z każdą prędkością, w dowolnej liczbie?

Mówi wreszcie: my motocykliści jesteśmy ważniejsi. To my nakazujemy co powinieneś robić. To nas masz słuchać. Tylko dlaczego? Jeśli już musi istnieć taka naklejka, nie lepiej by miała treść: uważaj na motocykle? Sformułowanie „patrz w lusterka!” jest tylko trochę lepsze od komunikatów glebowiczów. O ile lubię nisko posadzone samochody i sam takie posiadałem, to już wulgarne i obraźliwe „nie trąb p……, bo leżę na glebie”, które czytam na niektórych autach powoduje, że budzą się we mnie demony. Potrafię zrozumieć jak reagują na „wytyczne” motocyklistów kierowcy aut, którzy za motorami nigdy nie przepadali.

Z każdym rokiem potrzeba coraz więcej miejsca na zderzaku, żeby pomieścić coraz więcej tekstu. Kiedyś wystarczało jedno zdanie: motocykle są wszędzie. Potem doszło: patrz w lusterka, motocykle są wszędzie. Następne sezony przyniosły dodatki w postaci: patrz w lusterka, spójrz dwa razy itd. Za chwilę będziemy informowani z wielkich żółtych płacht na zderzakach aut bikerów: patrz w lusterka, motocykle są wszędzie, spójrz dwa razy, spluń przez lewe ramię, rzuć monetę przez prawe, przeżegnaj się i wróć do punktu pierwszego. Im więcej treści tym mniejsze szanse na zapamiętanie. Zresztą ustalmy jedno: świadomość, że mamy obowiązek dokładnie rozglądać się na drodze powinna być uruchamiana w momencie wsiadania do samochodu, automatycznie, a nie poprzez jakieś mądrości ze zderzaka. A jazda powinna przebiegać w odpowiednim skupieniu. Żadnego patrzenia w telefon, żadnego grzebania w nawigacji. Kto tego nie wie, albo nie rozumie, nie powinien prowadzić żadnego pojazdu. Czy ktoś z was czuł kiedyś konieczność przyklejenia sobie nad łóżkiem kartki z napisem: Oddychaj!, żeby budząc się rano pamiętać, że bez regularnych wdechów i wydechów może mieć problemy?

Nakazowy ton moto naklejki zamiast nas chronić, umacnia jedynie barykadę między motocyklistami a kierowcami aut. Kto dał nam prawo do mówienia kierowcom na co mają uważać, a raczej, na co mają uważać bardziej? Biorąc pod uwagę, ile jest rodzajów przeróżnych aktywności, którymi niektórzy dzielą się ze światem przy pomocy tyłów swoich aut, trzeba by poświecić więcej czasu na lekturę, niż na samą jazdę.

Wyobrażam sobie inne przykłady:

Rowerzyści są wszędzie – uważaj, bo bezgłośny ninja na swoim góralu może wyskoczyć znikąd.

Biegacze są wszędzie – bądź świadomy, że w każdej chwili wokół Twojego samochodu może zaroić się od facetów w przyciasnych legginsach, którzy będą biegli półmaraton.

Terenówki są wszędzie – przygotuj się, że na spacerze z dzieckiem nagle, przez klomb z kwiatami w twoim ulubionym parku, może przemknąć podliftowany Land Cruiser na wielkich kołach. Dlaczego? Bo może.

Quady są wszędzie – grzybiarzu, wiedz, że jeśli nieostrożnie schylisz się po swojego prawdziwka, możesz zostać rozjechany przez klub miłośników atv.

Nie tędy droga. Upominanie innych, żeby byli świadomi naszej obecności i naszego prawa do, w większości wypadków jednak zabawy i korzystania z przyjemności, jaką dają motocykle, według mnie przynosi odwrotny skutek. Uzurpując sobie prawo do pouczania kierowców, nigdy nie zjednamy sobie ich sympatii.

Na koniec napiszę coś, co nie spodoba się wielu – motocykle nie są dla każdego. Cokolwiek by o nich nie mówić, są cholernie niebezpieczne i jazda na nich stanowi pewien rodzaj sportu ekstremalnego. Poza odpowiednimi umiejętnościami motorycznymi wymagają jednej, bardzo ważnej, a może najważniejszej cechy: wyobraźni. Jeśli jej nie masz, żadna naklejka na samochodzie Ci nie pomoże. To Ty masz przewidzieć zachowanie kierowcy, który nie zauważy, że zajeżdża Ci drogę. To Ty masz wiedzieć, że kobieta, która włączyła prawy kierunkowskaz może za chwilę pojechać w lewo. Że kierowca tira, kiedy staniesz z prawej strony jego kabiny, nie ma pojęcia, że tam jesteś. Wszyscy użytkownicy dróg, a motocykliści szczególnie, powinni myśleć za innych. I to właśnie Ty, jako motocyklista, powinieneś postawić sobie za punkt honoru podnoszenie swoich kwalifikacji, swoich umiejętności, również przewidywania i czytania tego, co dzieje się na drodze. Prawdziwym powodem do dumy dla każdego bikera, dużo ważniejszym niż obwieszczanie światu, że się nim jest, powinna być świadomość, że należysz do grupy motocyklistów, którzy potrafią korzystać z możliwości własnych i maszyny, ale są odpowiedzialni, widzą i rozumieją więcej od innych. Sianie terroru w korkach i przeloty przez miasto z prędkościami zaczynającymi się od dwójki na blacie robią wrażenie już tylko na gimnazjalistkach. Każdy kto zetknął się z motocyklami, a takich osób z każdym rokiem przybywa, wie, że odkręcić na prostej potrafi nawet małpa.

Szlifujcie więc umiejętności, miejcie oczy dookoła głowy i dajcie sobie spokój z naklejkami. I oby każdy, kto zaczyna obecny sezon, skończył go cały i zdrowy z bagażem tylko pozytywnych wspomnień.

Lewa w górę.

Komentarze (13)