Między drogą hamowania a drogą zatrzymania jest ogromna różnica. Może kosztować zdrowie lub życie
Wielu kierowców po macoszemu traktuje zasadę zachowania odległości od poprzedzającego auta. I choć od 1 czerwca 2021 r. regulują to przepisy, warto uświadomić sobie, że zatrzymanie samochodu jadącego 100 km/h, to nie jest kwestia 35-40 metrów. Potrzeba znacznie więcej.
31.05.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zgodnie z obowiązującymi od 1 czerwca 2021 r. przepisami, na drodze ekspresowej i autostradzie odstęp od poprzedzającego pojazdu wyrażony w metrach "określa się jako nie mniejszy niż połowa liczby określającej prędkość pojazdu, którym porusza się kierujący, wyrażonej w kilometrach na godzinę". Tak więc na ekspresówce przy ograniczeniu do 120 km/h, odległość powinna wynosić przynajmniej 60 m, a na autostradzie przy 140 km/h – nie mniej niż 70 m.
Jest to zgodne z "zasadą dwóch sekund". Chodzi w niej o to, by podczas jazdy wypracować sobie taki dystans od poprzedzającego pojazdu, by tam, gdzie jest on w danej chwili, znaleźć się najwcześniej po upływie dwóch sekund. Łatwo to sprawdzić, obserwując słupki przy jezdni. Z własnych obserwacji można wywnioskować, że rzadko kiedy kierowcy zostawiają takie odległości. W razie nagłego hamowania szanse na uniknięcie zagrożenia są bardzo małe. A oto dlaczego.
Droga hamowania to nie to samo, co droga zatrzymania
Mówiąc o drodze hamowania, na myśl przychodzi często odcinek podawany przez producentów w danych technicznych. Jest ona jednak tylko jedną ze składowych drogi zatrzymania. Przeciętny samochód, przy założeniu sprawnego układu hamulcowego ze stosunkowo nowymi oponami, na suchej nawierzchni hamuje z prędkości 100 km/h w ok. 35-40 metrów. Droższe i sportowe auta – ok. 30-35 m.
Droga zatrzymania składa się natomiast z drogi postrzegania zagrożenia (odcinek pokonany w czasie od wystąpienia zagrożenia do jego potencjalnego zauważenia), drogi reakcji kierującego, drogi narastania siły hamowania i dopiero z zasadniczej drogi hamowania. W końcu nie jest tak, że układ hamulcowy zaczyna magicznie działać z maksymalną siłą już w momencie wystąpienia zagrożenia. Do tego momentu mija czas, w którym my pokonujemy dystans. Przy prędkości 140 km/h – niemały.
Jeśli wydaje ci się, że to ułamki sekund – masz rację. Tylko że te ułamki sekund się kumulują. W zależności od bardzo wielu zmiennych czas reakcji wynosi od 0,35 do 1,2 s w ciągu dnia. Jest on m.in. uzależniony od wieku, doświadczenia, pory dnia czy warunków atmosferycznych. W nocy to co najmniej kolejne 0,2 s.
Statystycznie przyjmuje się, że czas reakcji wynosi 1 s. Mamy jeszcze wspomniany czas postrzegania, który zależy m.in. od kontrastowości czy skupienia wzroku na drodze. Może on trwać od 0,03 do 0,7 s. Z kolei od momentu dotknięcia pedału hamulca do zadziałania układu z pełną siłą mijają kolejne 0,15-0,3 s.
Podczas statystycznego czasu reakcji na daną sytuację, przy 140 km/h pokonujemy blisko 39 metrów. Jeśli dodamy do tego drogę pokonaną podczas narastania siły hamowania oraz drogę czasu postrzegania, okazuje się, że zanim zaczniemy hamować z pełną siłą, od momentu zobaczenia przeszkody (zakładając, że nie patrzyliśmy akurat na radio czy nie czytaliśmy SMS-a) pokonamy już ponad 50 metrów.
Przykład pierwszy – dobre warunki drogowe, kierowca wypoczęty, opony nowe, sucha nawierzchnia
Przełóżmy to na dany przykład. W pierwszym przypadku założymy, że kierowca nr 2 jedzie na drodze ekspresowej z prędkością 120 km/h w odległości 30 m (odległość między pkt A i B) za poprzedzającym pojazdem nr 1, który porusza się z tą samą prędkością. Kierowca pierwszego pojazdu zauważa zagrożenie i zaczyna hamować. Ponieważ światła stopu świecą się już w momencie narastania siły hamowania, ten moment określamy jako punkt A. Punkt B to miejsce, od którego możliwe jest rozpoznanie zagrożenia przez kierowcę pojazdu nr 2.
Przy założeniu zatrzymania do 0 km/h, współczynniku przyczepności równym 1 oraz czasie narastania siły hamowania 0,3 s, pierwszy pojazd zatrzyma się ok. 61,6 m od punktu A. Przy pojeździe 2, z założeniem takiego samego czasu narastania siły hamowania, musimy jeszcze dodać drogę pokonaną podczas reakcji oraz czasu postrzegania (załóżmy, że to ok. 0,07 s).
Dodając wszystko do siebie, widzimy, że kierowca nr 2 do zatrzymania potrzebuje ponad 97 m od chwili wystąpienia zagrożenia na drodze (punktu B). Kierowca nie ma więc szans na wyhamowanie i uderzy w pojazd 1.
Przykład drugi – a co, jeśli akurat spojrzymy na radio?
Jeśli pojazd nr 2 zachowałby jednak minimalną przepisową odległość, czyli 60 metrów, zatrzymałby się od pojazdu nr 1 w odległości ok. 24 metrów. Błędnym jest jednak myślenie, że skoro zostało między nimi tyle odległości, to bez problemu można zostawić mniejszy odstęp podczas jazdy.
Obliczenia zakładają bowiem stosunkowo optymalne warunki, tj. dobrą widoczność czy brak oznak zmęczenia lub rozkojarzenia. A co jeśli kierowca akurat spojrzy na radio? Albo w lusterko? Odwróci wzrok na reklamę przy drodze? Każda z tych czynności trwa ok. 1-1,5 s. Załóżmy więc sytuację, w której kierowca nr 2 akurat odwraca wzrok na radio podczas wystąpienia zagrożenia. Droga zatrzymania wzrasta w tym momencie do ponad 130 m. A mówimy tu tylko o 1-sekundowym spojrzeniu na radio.
Powyższa grafika pokazuje, że tu nawet zachowanie przepisowej odległości nie wystarczyłoby, żeby uniknąć zderzenia.
Przykład trzeci – prędkość autostradowa
Spójrzmy w takim razie jeszcze na analogiczną sytuację, ale przy założeniu, że jedziemy z prędkością 140 km/h, a odległość między pojazdami wynosi 40 metrów (z własnych obserwacji najczęściej tyle kierowcy zostawiają odstępu). Jak pokazuje poniższa grafika, znów dochodzi do zderzenia.
Wymaga tu jednak podkreślenia, że powyższe przykłady zakładają stosunkowo optymistyczne dane. Założyłem też, że hamowanie w obu autach jest tak samo skuteczne. A co jeśli samochód nr 1 wyposażony jest w duże, sportowe hamulce i jedzie na nowych oponach, podczas gdy układ hamulcowy drugiego nie jest pierwszej świeżości, a ogumienie ma już swoje lata?
Albo co jeśli kierowca jest zmęczony lub rozkojarzony? Trzeba pamiętać, że czas reakcji kierowcy wydłuża się wraz z czasem podróży. Reakcja będzie więc szybsza na początku trasy niż po kilku godzinach jazdy. W skrajnych sytuacjach sam czas reakcji może się wydłużyć nawet do kilku sekund. A to może oznaczać, że nawet nie zdążymy nacisnąć pedału hamulca i z pełną prędkością uderzymy w hamujący przed nami pojazd.
Wielu z was zauważyło też pewnie, że zatrzymanie byłoby możliwe przy założeniu mniejszych odległości. Oczywiście. Nie oznacza to jednak, że takową warto utrzymywać. Pokazuje to chociażby przykład odwrócenia wzroku na radio. A przecież każdemu niejednokrotnie zdarzy się podczas podróży zmienić temperaturę, stację radia czy spojrzeć na reklamę. I m.in. też z tego powodu wspomniana odległość od poprzedzającego pojazdu w przepisach określona jest jako minimalna. I jak widać, warto się jej trzymać.