"Nam się to zwyczajnie nie opłaca". Polski Ład wpędzi komisy do szarej strefy
- To jakiś absurd - mówi mi handlarz aut. Ceny samochodów używanych rosną jak szalone, a Polski Ład wprowadził, delikatnie mówiąc, nie lada zamieszanie. Niektórym przedsiębiorcom nie opłaca się handlować, a branża z niecierpliwością czeka na zmiany.
31.01.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Mam oczywiście samochody ogłoszone, ale od połowy stycznia robię tak, żeby nikt ich w tym miesiącu już nie kupił, bo nam się to zwyczajnie nie opłaca - mówi pan Dominik, zawodowo zajmujący się handlem samochodami, prowadzący na Facebooku branżowy profil Blog Skup Aut Bielsko. Rocznie sprzedaje 100-120 aut. Teraz, dzięki nowym przepisom zawartym w Polskim Ładzie, nie tylko nie może się rozwijać, ale jak sam przyznaje - zaczyna się zwijać.
- Największym problemem, niesamowicie ograniczającym możliwość działania, jest sposób wyliczenia składki zdrowotnej do ZUS - tłumaczy pan Dominik. - Wygląda ona w chwili obecnej jak kolejny podatek, tylko w wielu przypadkach naliczany nie od dochodu, a od przychodu. By ustalić wysokość składki zdrowotnej, bierzemy teraz pod uwagę dochód z danego miesiąca, ale jego obliczenie następuje na kuriozalnych zasadach - dodaje.
Na potwierdzenie całej sytuacji podaje szczegóły: w grudniu 2021 roku kupił kilka samochodów, na placu miał już kilkanaście. Jeśli sprzeda je teraz i nie zrobi kolejnych zakupów w tym miesiącu, zapłaci olbrzymią stawkę ubezpieczenia zdrowotnego.
- W styczniu nie mam zakupów, ale powiedzmy, że udaje mi się sprzedać samochody z magazynu z zeszłego roku za 200 tys. zł - przedstawia swoją sytuację pan Dominik. - Auta długo stały na placu i w końcu trafiają się klienci, którzy płacą mało, ale mimo tego postanawiam odblokować sobie gotówkę. Załóżmy, że mój zarobek na tych transakcjach to 5 tys. zł. Sama składka zdrowotna, licząc w uproszczeniu, wyniesie ponad 9 tys. zł., bo przy braku zakupów wykazuję wirtualny, wysoki dochód. Zapłacę więc VAT od marży, podatek dochodowy oraz kosmiczną składkę ubezpieczenia zdrowotnego, przewyższającą niemal dwukrotnie cały zarobek - tłumaczy.
- Składka zdrowotna obliczana po nowemu to nic innego jak dodatkowy podatek - wtóruje mu Maciej Szymajda, prezes Stowarzyszenia Komisów. - Ta niepewność, ciągłe zmiany robione tak naprawdę już po wejściu w życie przepisów to największy problem dla każdego przedsiębiorcy - informuje.
Maciej Szymajda rzuca na sytuację więcej światła.
- Rządzący zarzucają księgowym, że nie przygotowali się kilka miesięcy wcześniej do zmian i zostawili wszystko na ostatnią chwilę. Tylko jak mieli to zrobić, jeżeli do samego końca nie było wiadomo, jak przepisy będą wyglądały, a po wprowadzeniu zaraz zostały zmienione? - pyta.
- Na razie analizujemy przepisy, przyglądamy się ciągle wprowadzonym do nich zmianom. Po zamknięciu stycznia i obliczeniu składek (a tak naprawdę prawdopodobnie dopiero po zamknięciu lutego) będziemy mądrzejsi, jak w rzeczywistości te zmiany wpłyną na nasze finanse. Wtedy będziemy reagować - informuje Szymajda. Nie ukrywa jednak, że jeszcze więcej firm przejdzie do szarej strefy.
Władze nie posłuchały przedsiębiorców, nie tyle utrudniając, co nawet uniemożliwiając im działanie zgodnie z prawem. - Ustawodawca nie dał możliwości, by do ustalenia dochodu wliczyć koszty zakupu towaru w poprzednich miesiącach (tzw. remanent). Robi się nam więc ogromny, wirtualny, nieprawdziwy zysk, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, ponieważ ja za te samochody sprzedawane za 200 tys. zł zapłaciłem wcześniej np. 180 tys. zł - tłumaczy pan Dominik.
- Poniosłem koszty zakupu, te pojazdy nie spadły mi z nieba, nie dostałem ich w prezencie. Realnie więc mój zysk, w dużym uproszczeniu, bo mówimy tu o marży, która nie obejmuje np. kosztów napraw i przygotowania pojazdów do sprzedaży, to nie 200 tys. zł, a 20 tys. zł brutto i od tej kwoty, pomniejszonej o podatki, powinno się wyliczać składkę zdrowotną. Wyniosłaby ona pewnie kilkaset złotych, co porównując do ponad 9000 zł, daje nam ogromną różnicę - zauważa przedsiębiorca.
Ministerstwo już zaczęło pracę nad nowelizacją, która pozwoli na wliczenie kosztów zakupu towarów z poprzednich miesięcy. Nie wiadomo jednak, kiedy zostanie ukończona lub co ważniejsze - wejdzie w życie. Popularne samochody pokroju 8-letniej toyoty auris czy škody fabii drożeją nawet 20 proc. w skali roku, co jest sytuacją niespodziewaną. Polski Ład prawdopodobnie nie odwróci tej tendencji - zwłaszcza jeśli musi być naprawiany z dnia na dzień.